Opowieść jak ze snu. Recenzja komiksu „Batman. Nocne koszmary”

W marcowej ofercie Egmontu znajdziemy komiks, który powinien zadowolić czytelników poszukujących w superbohaterskich tytułach od DC Comics mniej typowych dla gatunku treści. Przekonajcie się, czym jeszcze wyróżniają się „Nocne koszmary”.

Przede wszystkim na uwagę zasługują bohaterowie. Niby na pierwszym planie mamy Batmana, ale tak naprawdę nie obserwujemy poczynań głównego obrońcy Gotham City tylko śledzimy działania Deadmana, który opętał ciało Mrocznego Rycerza. Ważna rola przypadła też w udziale Sandmanowi. Niech jednak nikogo nie zmyli obecność koszmarów w tytule! Na kartach komiksu zamiast Morfeusza pojawia się Wesley Dodds, czyli pierwszy Sandman z opowieści wydawanych przez DC Comics

Warto też wspomnieć, że w miejsce typowej Trójcy (Batman, Superman i Wonder Woman) wkroczyła nowa - Deadman w ciele Batmana, Sandman i Damian Wayne. Trzeba przyznać, że to był strzał w dziesiątkę! Nie dość, że taka ekipa okazała się interesującym odświeżeniem, to jeszcze udanie zostały poprowadzone wszelkie interakcje między bohaterami. Zwłaszcza do gustu przypadła mi relacja Robina z Deadmanem. Z jednej strony pełno w niej typowej dla Damiana arogancji, ale z drugiej chłopak pozwolił sobie na kilka osobistych uwag, które sprawiały wrażenie, jakby zbyt długo czekały na wypowiedzenie. 

Batman Nocne koszmary recenzja

Ciekawie wypadł również antagonista „Nocnych koszmarów”. Nie mamy do czynienia z typowym złoczyńcą pragnącym podbić lub zniszczyć świat. Motywacja Insomni jest znacznie bardziej osobista niż w przypadku celów przyświecających standardowym przeciwnikom Batmana i spółki, a do tego jego postawa została nacechowana bólem, poczuciem krzywdy i chęcią zemsty. Choć postaci tej w gruncie rzeczy nie można nazwać odkrywczą, to i tak Insomnia wniósł sporo świeżości do superbohaterskich historii od DC.

Dużo dobrego mogę powiedzieć także na temat fabuły. Omawiany tytuł może się poszczycić nierównym tempem, ale to tak naprawdę jedyna poważna wada tej historii. Na jej kartach znajdziemy ogromne pokłady magii, horroru i interesujących rozwiązań. Całość też kończy się w sposób mocno odróżniający tę pozycję od innych wydarzeń ostatnimi czasy wydanych przez DC. Ktoś bardziej marudny ode mnie z pewnością znalazłby w scenariuszu Williamsona więcej minusów, ale ja nie zamierzam iść tą drogą. Otrzymałem bowiem opowieść nie tylko klimatyczną, wciągającą, intrygującą oraz odświeżającą w kwestii protagonistów i ich przeciwnika. Do tego wszystkiego „Nocne koszmary” wywołały u mnie szereg skojarzeń z jedną z najlepszych współczesnych serii drużynowych od DC Comics — mowa o „Justice League Dark” z DC Rebirth. W obu przypadkach podczas lektury bawiłem się świetnie i jeśli też cenicie superbohaterszczyznę podszytą elementami grozy, to śmiało sięgajcie po marcową nowość od Egmontu

Poza rozdziałami głównej historii w zbiorze zamieszczono również zeszyty poświęcone Zatannie. Oczywiście cieszy mnie wzbogacenie albumu o dodatkową opowieść, zwłaszcza że ta poziomem nie odbiega od trzonu „Nocnych koszmarów”, ale jednocześnie smuci mnie, że dostaliśmy tak niewiele. Szkoda, że Egmont nie zdecydował się na przygotowanie jeszcze jednego albumu. Takich komiksowych koszmarów chciałoby się mieć jak najwięcej.

W warstwie fabularnej otrzymaliśmy sporo nietypowych treści, ale za to, tak dla zachowania równowagi, strona wizualna okazała się całkiem standardowa. Prace zdecydowanej większości artystów odpowiedzialnych za przygotowanie zamieszczonych w zbiorze zeszytów wypadły przyjemnie dla oka. Może nie mamy do czynienia z wiekopomnymi rysunkami, ale nie jest też koszmarnie. Kadry są dynamiczne i czytelne, a ich tła z reguły nie straszą pustkami. Na tle innych mocno wyróżniają się fragmenty autorstwa Trevora Hairsine’a. Stworzone przez niego plansze poświęcone Deadmanowi zapadają w pamięć, a część z nich aż chciałoby się oprawić i powiesić na ścianie.

Komiks został solidnie wydany. Otrzymaliśmy standardowy format amerykański, miękką oprawę, dobrej jakości druk i papier oraz utrzymane na zadowalającym poziomie tłumaczenie. W ramach dodatków zamieszczono galerię alternatywnych okładek.

„Batman. Nocne koszmary” to solidna porcja komiksu niewymagającego, ale z drugiej strony oferującego sporo frajdy i niecodziennych rozwiązań. Sięgajcie po ten tytuł, cieszcie się nim i razem ze mną oczekujcie kolejnych równie odświeżających projektów od DC Comics

Oceny końcowe komiksu „Batman. Nocne koszmary”

5
Scenariusz
4+
Rysunki
5
Tłumaczenie
5
Wydanie
4
Przystępność*
4+
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6. 

*Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum. 

Scenariusz

Joshua Williamson, Dennis Culver

Rysunki

Giuseppe Camuncoli, Howard Porter, Stefano Nesi, Caspar Wijngaard, Trevor Hairsine, David Baldeón

Przekład

Tomasz Sidorkiewicz

Oprawa

miękka ze skrzydełkami

Liczba stron

252

Druk

kolor

Data premiery

26 marca 2025 

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Zdj. Egmont / DC Comics