W październiku wydawnictwo Egmont wypuściło do sprzedaży komiks niemający do zaoferowania niczego ponad ładne rysunki. Przed Wami recenzja drugiego tomu „Noir burlesque”.
Zanim jednak przejdę do omówienia kontynuacji, na chwilę skupię się na pierwszej części. Wydany jesienią 2022 roku „Noir burlesque” z miejsca stał się jednym z moich ulubionych komiksów tamtego roku. Enrico Marini stworzył bowiem dzieło, jakie można określić mianem listu miłosnego do starego kina (szczególnie tego czarnego). Lektura była niczym wyprawa do alternatywnej rzeczywistości, gdzie powstawaniu klasycznych filmów noir nie towarzyszyli cenzorzy przestrzegający zapisów z tzw. Kodeksu Haysa. Oto opowieść sprawiająca wrażenie, jakby wyjęto ją z przełomu lat 40. i 50., a dodatkowo nieco ją podczas tego wyciągania z przeszłości uwspółcześniono. Marini w wielu miejscach odwoływał się tu do dzieł z tamtych lat i często nie była to sztuka dla sztuki, tylko miało to związek z fabułą (całkiem wciągającą i pełną charakterystycznych motywów dla stylu noir). Najbardziej do gustu przypadła mi wizyta w kinie. Bohaterowie oglądali wówczas „Marzenia o karierze”, a konkretniej fragment, podczas którego Rita Hayworth i Fred Astaire zatańczyli do utworu „So Near and yet So Far”. Jego tytuł pasował także do sytuacji, w jakiej znajdowały się postacie z komiksu.
No i po roku nadeszła kontynuacja. Gdzieniegdzie nadal czuć ducha klasycznego czarnego kina, ale często, zamiast wylewać się z poszczególnych plansz, jak miało to miejsce w przypadku pierwszej części, ten czyha gdzieś skryty i trzeba go poszukać. Podobnie rzecz się ma z fabułą. Niby jakaś jest obecna, ale co z tego, skoro przez większość stron stanowi ona wyłącznie pretekst do przedstawiania kolejnych scen akcji. Fragmenty ukazujące bijatyki i strzelaniny zdominowały drugi tom. Wraz z nimi pojawiło się też więcej przemocy. Nie mam nic przeciwko krwawym komiksom, ale za to źle czyta mi się utwory, gdzie np. okaleczanie ciał sprawia wrażenie wrzuconego na siłę, a tak właśnie jest w przypadku omawianego tytułu.
Drugi tom „Noir burlesque” rozpoczyna się w miejscu zakończenia pierwszej części. Slick otrzymuje zlecenie nie do odrzucenia – na polecenie jednego gangstera musi okraść drugiego. Jak to zwykle bywa, mało co idzie zgodnie z planem... Tu muszę przerwać, bo kilka słów więcej i streściłbym Wam cały komiks. Już i tak mam wrażenie, że zdradziłem zbyt wiele. Fabuła recenzowanej pozycji nadawałaby się do tomiku o objętości jakichś 48 stron, a rozciągnięto ją na ponad 100. Marini jest wybitnym rysownikiem, ale scenarzysta z niego żaden i niestety „Noir burlesque” dobitnie to udowadnia. O ile w pierwszym tomie jeszcze kilka spraw dało się zrzucić na karb chęci wiernego oddania klimatu klasycznych filmów noir, o tyle w drugim tomie, gdzie nawiązań było mniej a akcji więcej, wyraźnie widać braki warsztatowe autora. Szczególnie ciężko było przebrnąć przez niektóre dialogi. Często postacie zamiast rozmawiać ze sobą, komunikują coś i to nie innym bohaterom tylko czytelnikowi.
Na szczęście warstwa wizualna wciąż cieszy oczy. Marini to świetny artysta, jego prace ogląda się z niesłychaną przyjemnością. Kadry potrafią na długo przykuć wzrok, a o niektórych planszach pamięta się jeszcze długo po skończonej lekturze. Szczególnie do gustu przypadła mi zabawa kolorem, która skłania do snucia analiz. Jedyną kwestią, do jakiej mógłbym się przyczepić, jest stosunkowo niewielka ilość fragmentów namalowanych w charakterystyczny dla stylu noir sposób. Ten komiks wizualnie zachwyca, ale chciałoby się, aby był ciut więcej noirowy.
Gdyby „Noir burlesque” od razu zostało wydane w całości, to być może mój odbiór byłby inny i zachwyt pierwszą częścią przesłonił wady drugiej. Tak się jednak nie stało. Drugi tom jest pozycją rozczarowującą, którą można polecić jedynie miłośnikom talentu Mariniego lub osobom poszukującym pięknie namalowanych strzelanin. Niektóre wydarzenia przedstawione w komiksie sugerują nadejście trzeciego tomu. Jeśli tak rzeczywiście się stanie, to oby Marini rozwinął swój warsztat scenopisarski albo rozpoczął współpracę z jakimś utalentowanym scenarzystą. Byłoby cudownie, gdyby tak zachwycający wizualnie komiks mógł wprawiać w zdumienie również fabułą.
Oceny końcowe komiksu „Noir burlesque” tom 2
Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.
*Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.
Specyfikacja
Scenariusz |
Enrico Marini |
Rysunki |
Enrico Marini |
Oprawa |
twarda |
Druk |
Kolor |
Liczba stron |
136 |
Tłumaczenie |
Maria Mosiewicz |
Data premiery |
11 października 2023 |
Zdj. Egmont