Zach Cregger, reżyser horroru „Zniknięcia”, przygotowuje filmową adaptację kultowej serii gier „Resident Evil” i już teraz jasno stawia sprawę – jego wersja nie będzie remakiem żadnej z dotychczasowych historii znanych z gier. Twórca planuje opowiedzieć zupełnie nową opowieść, pozostając jednocześnie w pełni wierny zasadom i mitologii stworzonej przez Capcom.
„Jestem największym fanem tych gier, więc tworzę historię, która jest listem miłosnym do serii i podąża za jej regułami” – powiedział Cregger w rozmowie z Inverse. „Nie będę opowiadał historii Leona, bo ta została już przedstawiona w grach. Fani już ją znają”.
Film powstaje dla Sony, a scenariusz Cregger napisał wspólnie z Shayem Hattenem („John Wick 4”). Za produkcję odpowiadają Constantin Film, Vertigo Entertainment oraz PlayStation Productions. Według doniesień, Austin Abrams („Euforia”) ma pojawić się w głównej roli.
Reżyser podkreśla, że jego „Resident Evil” będzie „poza postaciami znanymi z gier”, ale w pełni „posłuszne” wobec zasad ich uniwersum. Oznacza to, że na ekranie zobaczymy zupełnie nowych bohaterów, jednak świat, klimat i reguły pozostaną wierne pierwowzorowi.
Sprawdź też: Współczesne produkcje są zbyt pesymistyczne? Znany twórca apeluje: Czas dać ludziom nadzieję
Marka „Resident Evil” narodziła się w 1996 roku jako gra na pierwsze PlayStation i szybko stała się jedną z najsłynniejszych serii w historii gier wideo. W 2002 roku zadebiutowała na dużym ekranie w filmie Paula W.S. Andersona z Millą Jovovich i Michelle Rodriguez, który zapoczątkował całą kinową sagę. W 2021 roku Johannes Roberts nakręcił reboot „Resident Evil: Witajcie w Raccoon City”, wierniej nawiązujący do fabuł gier, jednak spotkał się on z negatywnymi recenzjami. Rok później Netflix wypuścił serialową adaptację, która została skasowana po jednym sezonie.
źródło: Deadline/zdj. Capcom