„Świat Dryftu” tom 2: „Opowieść o czarodziejach” – recenzja komiksu. Nieco wątłe (choć wizualnie ładne) rozwinięcie

W czerwcu nakładem wydawnictwa Lost in Time ukazał się drugi tom komiksowej serii „Świat Dryftu”. Jak wypada kontynuacja historii tworzonej przez Kena Broedersa?

Jedną z rzeczy, których nauczyło mnie bycie czytelnikiem komiksowym od ponad 25 lat, jest to, że zwykle – w przypadku serii o z góry ustalonej ilości tomów – to drugi rozdział historii odpowiada na pytanie, jak dalece autor przemyślał i ułożył wszystkie wątki w swojej głowie przed przelaniem wszystkiego na papier. W tym kontekście tom 1. serii – „Opowieść o złodziejach i trollach” – ambitnie rzeźbił bogaty, nowy świat i charakterystycznych bohaterów oraz pozostawiał dość sporo luźnych wątków, jak również nadzieję, że możemy liczyć na rozwój całości w przyszłości. Odrobinę niepokojące wydawały się dla mnie notatki autora znajdujące się w dodatkach, w których bez skrępowania traktował on o tym, jak wizualnie świetnie prezentuje się główny antagonista, choć szczegóły jego motywacji i zachowania nie były jeszcze dostatecznie sprecyzowane w świadomości twórcy. Chwila moment, panie recenzencie – powiecie – ile jest takich przypadków, w których dopowiedzenie opowieści i jej domknięcie może diametralnie zmienić jej odbiór i z „takiej sobie” historii uczynić dzieło warte zapamiętania? Oczywiście, będziecie mieć rację, z tym że moja niewdzięczna rola to próba subiektywnej odpowiedzi na pytanie, jak na danym etapie prezentuje się dana seria i czy budzi w konkretnym czytelniku tę drogocenną ciekawość kontynuacji. Tym samym nie mogę więc pozwolić sobie na komfort oceny wyłącznie serii jako całości. Z tym formalnym zastrzeżeniem i odrobiną niepewności zasiadłem do drugiego tomu serii, aby powrócić do Świata Dryftu, szelmy Dellrica i niewinnej Ysabeau.

Nasi protagoniści pod koniec tomu pierwszego dotarli do owianego legendą Czerwonego Czarodzieja, znajdując schronienie przed gniewem Wiedźmy, atakującej co rusz rzeczywistość zarówno Świata Ludzi, jak i Świata Dryftu. W międzyczasie gdzieś tam w tle trwają polityczne rozgrywki w ramach rozmów pokojowych pomiędzy trollami pod przywództwem nadal niezwykle szpetnej mateczki K'nesser a pacyfistycznymi Dommovoi. Kwestie te jakkolwiek istotne zapewne dla tego świata nie zajmują zbytnio naszego nowego sprzymierzeńca, bowiem wyraża on ponadprzeciętne zainteresowanie koniecznością odnalezienia tajemniczej Wiedźmy i pokonania jej. W efekcie przeprowadza serię badań magiczno-terapeutycznych młodej Ysabeau, jako jedynego tropu mogącego prowadzić do antagonisty, z uwagi na zerwane połączenie w tomie pierwszym. Jak można się domyślić, Wiedźma nie tylko dość szybko zorientuje się o poczynaniach Czerwonego Czarodzieja, ale również postanowi wyjść naprzeciw jego oczekiwaniom i przypuścić szybki, intensywny atak na naszych bohaterów. Czy nasz lokalny mag okaże się dostatecznie silny i przebiegły, aby być równym przeciwnikiem dla pierwotnego zła, które niegdyś miało zostać wygnane z Dryftu, a aktualnie zrobi dosłownie wszystko, aby do niego powrócić?

Po tomie pierwszym, bardzo obiecującym fabularnie i wysypującym wątki niczym z kapelusza, tom drugi dość mocno zwalnia. Obracamy się bezpiecznie w granicach zarysowanych już realiów świata przedstawionego, korzystając z dotychczasowych motywów i postaci, co wydaje się nazbyt asekuracyjne w tak rzekomo ogromnej przestrzeni fabularnej. Ten rozdział opowieści to w zasadzie kilka krótkich scen, bogatych w dynamiczne szybkie akcje, nie doczekamy się jednakże jakiegoś szczególnie satysfakcjonującego rozwoju fabuły. Warstwa wizualna zaczyna więc wprost dominować nad narracją opowieści, sprowadzając tę drugą do pretekstowego prowadzenia nas od jednej ładnej sceny do drugiej. Do tego autor eksploruje postacie w niejasnych dla mnie kierunkach, uwzględniając drogę, jaką przebyły one w tomie pierwszym. Podam tu jeden przykład z początku tomu. Nasz lokalny szelma Dellric to taki typ Hana Solo. Ma własne, szemrane interesy, ale w sytuacji podbramkowej stanie po stronie tego, co słuszne. Taką jego drogę już widzieliśmy. Tu jednak bez żadnego większego uzasadnienia w fabule postanawia zepchnąć z murów, prawdopodobnie na pewną śmierć, jednego z przemawiających przywódców politycznych, ponieważ „nie znosi zarozumiałych, nadętych elfów”. Jakby tego było mało, pomimo faktu, że zdarzenie ma miejsce w otoczeniu setek osób (z których wszystkie mają wzrok wbity w przemawiającego elfa), nikt nie zauważa działań naszego hmm... bohatera. Rozumiem, że autor chce nam zaakcentować niecne cechy naszego bohatera, tyle że nie ma to większego sensu po części historii, której już byliśmy świadkami. Dellriciem kieruje osobisty interes i zysk, okej, tyle że tu staje się zwykłym mordercą, bez związku z elementami, które miały być najważniejsze dla jego motywacji, no chyba że nagle do tego stał się złośliwym psychopatą. W efekcie odniosłem wrażenie, że „Opowieść o czarodziejach” to taki zlepek ładnie wyglądających scen i kadrów, połączony bez większej refleksji wydarzeniami, których jedynym celem jest doprowadzenie nas do pokazywania nam kolejnych ładnych scen i kadrów. Tym samym nasza improwizacyjna sesja papierowego RPG, jak określałem tom pierwszy, przeistoczyła się w bardzo bezpieczny, nieskomplikowany i przez to odrobinę zawodzący rozwój fabularny.

Świat Dryftu tom 2: Opowieść o czarodziejach plansza Świat Dryftu tom 2: Opowieść o czarodziejach plansza

Estetycznie jest oczywiście spójnie z tym, co dostaliśmy w tomie pierwszym. Broeders nadal plastycznie kreśli cały świat przedstawiony, wypełniając go swoją charakterystyczną kreską, tyle że można odnieść wrażenie, że modele postaci nieco okrzepły w świadomości artysty, przez co pozwala sobie na drobne uproszczenia techniczne. Podobnie kolory – miejscami stały się bardziej płaskie, co zapewne jest wynikiem surowego kompromisu pomiędzy czasem wykonania ilustracji a koniecznością zmieszczenia się w artystycznym deadline'ie. Nie zrozumcie mnie źle, to nadal świetna autorska, charakterystyczna kreska, tyle że w nieco bardziej utylitarnej odsłonie.

Wydanie polskie od wydawnictwa Lost in Time to nadal przepiękny, powiększony format w twardej oprawie na kredowym papierze, idealnie pasujący do bogatej i szczegółowej oprawy graficznej albumu. Tym razem dla koneserów dodatków jest ich jeszcze więcej, aż do granic, w których zaczynamy się zastanawiać (nie myślałem, że kiedyś to powiem), czy to jeszcze komiks z dodatkami, czy już artbook z bonusową historią. Jeżeli dodatki w formie szkiców i komentarzy twórcy lubicie – przygotujcie się na więcej, mocniej i intensywniej niż w tomie pierwszym.

Podsumowanie

Po pierwszym tomie serii serdecznie trzymałem kciuki za ten świat, postacie i ich rozwój, budując swoje oczekiwania na potencjale, jaki widziałem gdzieś pomiędzy kadrami. Jednocześnie notki autora w ramach dodatków trochę mnie niepokoiły. Przy założeniu trzytomowej serii w formacie frankofońskim spodziewałbym się, że historia w głowie scenarzysty będzie już mocno przeleżana, tymczasem w didaskaliach autor przyznawał się, że poszczególne sceny w tomie pierwszym są bardzo „fajne”, ale jeszcze nie wie, do czego konkretnie prowadzą. No i cóż, albo nie trzymałem kciuków dostatecznie mocno, albo autor nie żartował. To, co dostajemy w tomie drugim, jest bardzo bezpieczne, skąpe fabularnie (w sumie dostajemy niewiele więcej, niż już wiedzieliśmy przed lekturą tej części) i prowadzi do kilku rozciągniętych scen akcji. Do tego oprawa graficzna, która była niewąpliwie najmocniejszą stroną „Świata Dryftu”, dziwnie się uprościła i utraciła nieco detali. Krótko mówiąc, liczyłem, że będzie bardziej z przytupem. Być może zostaniemy pozytywnie zaskoczeni finałem historii, choć jej rozwinięcie zachwiało moją nadzieją.

Oceny końcowe

3
Scenariusz
4+
Rysunki
5
Tłumaczenie
5
Wydanie
5
Przystępność*
4+
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

* Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.

Świat Dryftu tom 2: Opowieść o czarodziejach

Specyfikacja

Scenariusz

Ken Broeders

Rysunki

Ken Broeders

Oprawa

twarda

Druk

Kolor

Liczba stron

88

Tłumaczenie

Olga Niziołek

Data premiery

10 czerwca 2021 roku

zdj. Lost in Time / Uitgeverij L