Pod koniec września wydawnictwo Egmont zaproponowało czytelnikom pierwszy tom komiksowej serii o przygodach Thora w ramach nowej linii wydawniczej Marvel Fresh. Czy warto się nim zainteresować? Sprawdźcie naszą recenzję.
Znowu Thor i znowu z jedynką na grzbiecie? Nie dajcie się zwieść. To kolejny rozdział runu Jasona Aarona z tą postacią, tyle że po wydarzeniach z piątego tomu serii „Potężna Thor” wracamy do ogniskowania historii wokół Thora Odinsona, szukającego ścieżki prowadzącej do roli Boga Gromów po... a właśnie mogą być spoilery do wątków wynikających z poprzednich thorocentrycznych serii Aarona, w tym właśnie finału „Potężnej Thor”. Delikatne, ale kluczowe dla zawiązania historii przedstawionej w tym tomie. Także... zostaliście ostrzeżeni (w podsumowaniu już ich nie znajdziecie, jakby co).
A więc... Thor odbudował poczucie własnej wartości, a dodatkowo widzi potrzebę istnienia aktywnego Boga Gromów, tym bardziej że aktualnie zabrakło Potężnej Thor, bowiem Jane Foster nie jest już w stanie bronić Dziewięciu Królestw przed zbliżającymi się armiami Malekitha Przeklętego. Do tego, żeby nie było tak łatwo, charakterystyczny dla postaci Mjolnir uległ zniszczeniu w sercu słońca, ratując Asgardię przed wszechpotężnym Mangogiem. Od czego są jednakże nieskończone bazy pomysłów krasnoludów z Nidavelliru. Plan jest więc taki, że Thor będzie korzystał z młotów zgromadzonych w pierwotnej zbrojowni Asgardu, na które Wszechojciec Odyn ponakładał zaklęcia analogiczne do tego umieszczonego pierwotnie na Mjolnirze. Problem w tym, że o ile można je swobodnie przywoływać i korzystać, to żaden z nich nie jest równie potężną i wytrzymałą bronią jak najbardziej kultowa broń tego uniwersum. Przy tym zasoby oręża, choć potężne, są ograniczone. Po finalnym starciu z Mangogiem Thor musi podjąć się wyśledzenia i wyzbierania wielu potężnych artefaktów rozrzuconych po całej galaktyce, a do tego wymyślić sposób na przemieszczanie się pomiędzy światami, jako że również i służący do tego celu pierwotnie tęczowy most – Bifrost – uległ trwałemu uszkodzeniu. Jak więc odeprzeć trwający atak na Hel ze strony Sindr, córy Surtura i Królowej Żaru, jeżeli nie można się tam dostać. No w sumie... byłby jeden sposób, ale wymaga wsparcia pewnego odwiecznego wroga wszystkich Asgardczyków, któremu jak się zdaje, ufa wyłącznie Freyja, matka Thora...
Atmosfera w tym tomie się zagęszcza, a zbliżającą się Wojnę Światów słychać już za rogiem, będziemy więc mogli nadal śledzić starania kolejnego z Thorów o zachowanie pokoju w Dziesięciu Królestwach. Do tego w tym wydaniu zbiorczym będziecie mogli śledzić kolejne przygody Wszechojca Thora oraz jego trzech wścibskich wnuczek na krańcu czasu i egzystencji, czyli wątki, które Aaron rozrzuca niczym okruchy po lesie swoich opowieści o Asgardczykach już od pierwszego tomu „Thora Gromowładnego”. Będzie więc mroczna wizja agonii naszej galaktyki i próby odtworzenia Midgardu, jak również starć przedwiecznych istot, które były od zawsze i będą również wtedy, kiedy nasza rzeczywistość wyda z siebie ostatnie tchnienie. Jeżeli czytaliście z satysfakcją dotychczasowe przygody czy Odinsona czy Potężnej Thor, nic, co tu zobaczycie, nie powinno Was zaskoczyć, będzie to bowiem klasycznie smaczny ciąg dalszy opowieści, czyli więcej tego samego w nieco odmiennej scenerii, ze stylizowanymi dialogami, mitologizowaną narracją bloczkową i charakterystycznym liternictwem. Jako że mnie osobiście rozrywkowy styl Aarona w seriach okołoasgardzkich wyjątkowo przypada do gustu, również i tutaj bawiłem się bardzo dobrze, pośród lekkich i humorystycznych scen, śledząc ziarna wątków, na których zbudowana zostanie Wojna Światów (Thori, pierwotny piekielny psiak Lokiego, a dziś wierny i nieskładnie gadatliwy kompan Thora, jak zwykle skrada moje serce scena po scenie). Jeżeli więc zamierzacie pochłaniać zbliżające się wydarzenie i nie być zaskoczeni niektórymi okolicznościami, na jakie tam traficie – warto przebrnąć i przez „Thora odrodzonego”, jako że może być to wersja postaci, która nie zostanie z nami na zbyt długo...
Warstwa estetyczna tego tomiku to z jednej strony wielkie zaskoczenie, a z drugiej miła odmiana po czystym, gładkim i energetycznym Russellu Dautermanie. Otóż tym razem dostajemy w pierwszej kolejności prace Mike'a Del Mundo o ślicznym, „malowanym”, ubogim w kontury stylu, przez co kształty wydają się rozlewać po kadrach ferią barw i kształtów. Coś niesamowitego o mocno onirycznym wydźwięku. Następne w historiach o Wszechojcu Thorze na krańcu czasu dostaniemy prace Christiana Warda, stanowiące niejako pomost pomiędzy stylem Del Mundo a energetycznym obrazowaniem świata przez Dautermana, w kaskadach płynnych, energetycznych eksplozji. Pod względem oprawy graficznej będzie więc to niezwykle ciekawe wydanie zbiorcze, choć oparte na stylach, które nie każdemu z Was będą podobać się z równą mocą (jak to w każdej kwestii ocennej opartej na subiektywności odbioru dzieł kultury). Jak dla mnie – wizualnie jest fenomenalnie :).
Wydanie polskie pierwszego tomu „Thora” to standardowy Marvel Fresh, czyli wariant miękkiej oprawy ze skrzydełkami w standardzie dotychczasowych Marvel Now!/DC Odrodzenia, tyle że z białym grzbietem. W środku znajdziecie sześć pierwszych zeszytów serii, zestaw kilku okładek alternatywnych oraz zapowiedź drugiego tomu zbiorczego serii z podtytułem „Preludium Wojny Światów” oraz przepiękną okładką spod ręki Del Mundo, zwiastującą dla mnie jeszcze więcej świetnych, klimatycznych ilustracji.
Podsumowanie
Odinson powraca do swojej roli Thora – Boga Gromów – po dłuższej nieobecności i czyni to w wielkim stylu, zarówno w zakresie historii, jaką ten tom ma nam do opowiedzenia, jak i oprawy wizualnej, w jakiej to nastąpi. Do tego scenarzysta nadal buduje fundament pod wielki, nadchodzący spod jego pióra event oraz snuje własną wersję smutnej i samotnej przyszłości świata Marvela niewyobrażanie odległej od dnia dzisiejszego. Dla każdego fana Thora i runu Jasona Aarona – naturalny kolejny rozdział podróży, a dla potencjalnych fanów postaci, chcących rozpocząć przygodę z Bogiem Gromów – potencjalna bomba wątków i nawiązań, która albo mocno ich zrazi do serii, albo zachęci do nadrobienia zaległości z „Thora Gromowładnego” i „Potężnej Thor”. Co pewne, jeżeli szukacie możliwie najbardziej gładkiego i klasycznego punktu wejścia w historie z Odinsonem, ten tom nie jest tym miejscem. Nie zmienia to faktu, że jest to kawał świetnego, lekkiego, rozrywkowego komiksu z mitologicznym posmakiem i nieoczywistą, jak na superhero, mocno artystyczną oprawą graficzną.
Oceny końcowe
Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.
* Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.
Specyfikacja
Scenariusz |
Jason Aaron |
Rysunki |
Mike Del Mundo, Christian War |
Oprawa |
twarda |
Druk |
Kolor |
Liczba stron |
152 |
Tłumaczenie |
Marceli Szpak |
Data premiery |
29 września 2021 |
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.
zdj. Egmont / Marvel