Rok po premierze pierwszego tomu serii „Przysięga” nadszedł czas na jej zwieńczenie. Przekonajcie się, jak wypadł finał losów Synów Ziemi.
Zatem nadszedł czas pożegnać jedną z ciekawszych serii fantasy, jakie ukazały się na polskim rynku. „Przysięga” może budzić skojarzenia z twórczością J.R.R. Tolkiena, ale równie uzasadnione będą skojarzenia z książkami G.R.R. Martina. Z opowieściami ze Śródziemia dzieło Davida i Bourgier łączy światotwórstwo, a z „Grą o tron” rola polityki i intryg w całej opowieści. Pierwszy tom sprawił, że z niemałym apetytem oczekiwałem nadejścia drugiego dania.
Początek omawianej pozycji pozwala czytelnikowi nie tylko na lekkie odetchnięcie od głównego konfliktu, ale także na jeszcze lepsze poznanie świata przedstawionego. Pod tym względem część zatytułowana „Iccrinowie” przypomina mi fragment pierwszego tomu poświęcony ludowi Drekkarów. Mimo zbliżającego się zwieńczenia znaleziono miejsce na dalszą edukację odbiorcy i to niezmiernie cieszy. Wraz z powrotem wydarzeń na główne tory rozpoczyna się również dramatyczne odliczanie do finału.
I gdy wreszcie do tego finału dotarłem, to przez chwilę nie mogłem się pozbyć wrażenia, że otrzymałem egzemplarz, który w wyniku błędu w druku/składzie został pozbawiony kilku stron. Sprawdziłem, ich ilość się zgadzała. Nie mogę wykluczyć, że taki zamysł towarzyszył twórcom od samego początku, a być może w grę wchodziła niechęć do przedłużenia serii lub jakiś inny powód. Jaki by on nie był, to niezmiennym pozostaje fakt, że jak na serię stawiającą na szczegółowe ukazanie świata przedstawionego i niekiedy wręcz mozolne rozstawianie pionków na szachownicy, to kończy się ona zaskakująco szybko. Finałowa część wciągnęła mnie do emocjonalnej kolejki górskiej, ale to jej ostatnie strony pobudziły mnie najsilniej. To już? To koniec? Te pytania mi wówczas towarzyszyły. Chciałbym na dłużej zostać w tym świecie. Chciałbym otrzymać odpowiedzi na pytania, jakie zrodziły się podczas lektury. Tak się jednak nie stało. Nie licząc nagłego i zbyt krótkiego zwieńczenia, to resztę tomu mogę opisać jako satysfakcjonującą.
Źródłem owej satysfakcji czerpanej z lektury jest nie tylko fabuła, charakterni bohaterowie, spiski oraz interesująco ukazane konflikty małe i duże. Za niemałą część zadowolenia odpowiada Éric Bourgier. Już w pierwszym tomie jego prace zrobiły na mnie ogromne wrażenie, a teraz było równie dobrze. Bourgier zachwyca nie tylko plenerami, niekiedy monumentalnymi scenami batalistycznymi czy dynamiką pojedynków (szczególnie w pamięci zapadło mi ostatnie starcie stoczone w strugach deszczu). Jak wspaniałe by to nie było, tak najmocniej przypadły mi do gustu nie widoczki czy sceny akcji tylko twarze. Podczas lektury niemal odczuwałem ból bohaterów, a ich cierpienie (fizyczne lub psychiczne) było niemal namacalne. Artysta rewelacyjnie poradził sobie z oddawaniem emocji bohaterów bez popadania w przerysowanie.
Drugi tom „Przysięgi” udanie wieńczy losy bohaterów i jeśli komuś przypadła do gustu pierwsza część, to podpowiadam, że bez wahania można sięgnąć po finał. Co prawda ostatnie strony wywołują niewielki niedosyt, ale nadal większość tomu to interesująca i wspaniale narysowana opowieść. Warto ją poznać. Poniżej możecie zapoznać się z prezentacją komiksu.
Oceny końcowe komiksu „Przysięga” tom 2
Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.
*Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.
Specyfikacja
Scenariusz |
Fabrice David |
Rysunki |
Éric Bourgier |
Oprawa |
twarda |
Druk |
kolor |
Liczba stron |
184 |
Tłumaczenie |
Jakub Syty |
Data premiery |
22 lutego 2024 |
Dziękujemy wydawnictwu Lost In Time za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Zdj. Lost In Time / Editions Soleil