Uncanny Avengers #2: Bliźnięta apokalipsy - recenzja komiksu

Drugi tom Uncanny Avengers Ricka Remendera to zwrot w mroczniejszym kierunku dla serii, która początkowo wydawała się być raczej hołdem dla drużynowych komiksów z przeszłości. W Bliźniętach apokalipsy zagrożenie Red Skulla jest jednak odstawione na bok, a do zarysowanych już w poprzednim tomie napięć między postaciami oraz wątku współistnienia ludzi i mutantów wobec katastrofy przedstawionej w evencie Avengers vs. X-Men dochodzi jeszcze tematyczne i fabularne dziedzictwo poprzedniej świetnej serii Remendera, Uncanny X-Force. Wynikające z tego zderzenie poetyki pierwszych zeszytów serii z apokaliptyczną nastrojowością X-Force jest nieco chaotyczne, a niejasności fabularne mogą przyprawić niezaznajomionych z poprzednim tytułem fanów o ból głowy (dla nich Egmont przygotował krótki tekst wyjaśniający na końcu tomu). Pomimo odrobiny chaosu, gra wydaje się jednak warta świeczki, bo z każdą stroną komiks wspina się coraz bliżej wyżyn, na które weszła Uncanny X-Force, a Remender potwierdza swój talent do łączenia typowej komiksowej pulpy ze znakomitą charakteryzacją postaci i wcale niegłupią problematyką.

uab_Plansza1.jpg

Fabuła kręci się wokół zagrożenia stworzonego przez Uriela i Eimin, tytułowe Bliźnięta spłodzone niegdyś (konkretnie na łamach Uncanny X-Force) przez będącego reinkarnacją Apocalypse’a Archangela z Zarazą, a później porwane i wychowane przez podróżującego w czasie wojownika, Kanga Zdobywcę.  Z Bliźniętami musi zmierzyć się przedstawiona w pierwszym tomie Drużyna Jedności Avengers, dowodzona przez Alexa Summersa i stworzona jako żywy przykład jedności ludzi i mutantów. Skład zespołu nie różni się od tego przedstawionego pod koniec Czerwonego cienia, zresztą zanim Avengers zmierzą się z Bliźniętami, muszą także uporać się z konsekwencjami pokazanego w poprzednim tomie starcia z Grim Reaperem. Jak na komiks drużynowy przystało pełno jest starć między postaciami wynikających z ich działań oraz różniących się charakterów czy filozofii dotyczącej współistnienia Homo sapiens i Homo superior.

Jednym z elementów, które przyczyniają się do pewnej chaotyczności komiksu jest jego ogromna skala: z panelu na panel akcja potrafi przenieść się lata świetlne lub millenia wstecz lub wprzód. Remender żongluje wątkami i stara się zbalansować rozwój postaci z fabularną ekspozycją. O ile jednak fabuła potrafi być nieco przytłaczająca, każdy z bohaterów dostaje własne miejsce w historii. Jednym z największych atutów Uncanny X-Force było idealne wyważenie „czasu ekranowego” każdego z członków drużyny i nadanie każdemu własnej dynamiki rozwoju. Po dwóch tomach Uncanny Avengers wskazują, że można mieć nadzieję na podobną równowagę. W charakteryzacji pomaga tworzenie przez Remendera sojuszy i konfliktów wewnątrz drużyny, pojawiają się jak na marvelowską operę mydlaną przystało zalążki romansów, odrzuceń i kłótni, ale wszystko w odpowiedniej ilości i w granicach dobrego smaku. Nie do końca satysfakcjonujące są postaci antagonistów, którym scenariusz nie poświęca za dużo czasu poza ich oczywistą rolą poruszycieli fabuły. 

uab_Plansza2.jpg

Losy bohaterów są nieźle wplecione w ogólne problemy, które porusza komiks. W tym tomie do wątku współistnienia gatunków dołączają znane z kart X-Force wątki odpowiedzialności za własne czyny, pogodzenia ideałów z praktyczną rzeczywistością oraz wpływu wychowania na losy jednostek. Remender nie boi się długich monologów ani ideologicznych sporów między postaciami, choć w dialogach brakuje trochę dowcipu, a chwilami uginają się pod ciężarem ekspozycji. Mimo wszystko komiks zdecydowanie nosi autorskie piętno scenarzysty znanego w Polsce na przykład z jego niezależnej serii Black Science wydawanej przez Taurus Media.

Przyjemne dla oka rysunki Daniela Acunii z całkiem niezłym skutkiem starają się nadążyć za ogromną skalą scenariusza, a kolorowa paleta barw nadaje komiksowi zdecydowanie avengersowego klimatu. Tom zawiera też wplatający się w Erę Ultrona, pisany wspólnie z Gerrym Dugganem i narysowany przez Adama Kuberta zeszyt 8AU, który wpisuje się w uwielbienie Remendera dla alternatywnych rzeczywistości, jednak w kontekście tomu stanowi fabularny zapychacz, który wydłuża czytanie przy jednoczesnym odstawaniu jakością od reszty historii. W efekcie, Bliźnięta apokalipsy są jednak jednym z najgrubszych komiksów wydanych przez Egmont w ramach standardowych serii Marvel Now.

Ciągłe porównywanie Uncanny Avengers z Uncanny X-Force mogłoby się wydawać na wyrost, jednak twórcy przez tak mocne nawiązanie fabularne do wydarzeń z poprzedniej serii sami zachęcają do zestawiania obu tytułów ze sobą. Na tym etapie X-Force odsłoniła już swoje najmocniejsze karty. Seria z Mścicielami wciąż wydaje się nieco słabsza, być może właśnie przez swoją nadmiernie piękną siostrę, ale jej drugi tom udowadnia, że może się uważać za prawowitą kontynuację, którą mogą cieszyć się także ci, którzy poprzedniczki nie czytali. Po drugim tomie Uncanny Avengers to jedna z lepszych serii Marvel Now, która nagradza uważnego czytelnika i dostarcza niegłupiej rozrywki.

UAvengers2.jpg

Komiks możecie nabyć na:

Aros.pl 25.99 zł
Merlin.pl 26.12 zł
z kodem ANSWEAR1

Prezentacja wideo:

Specyfikacja:

Scenariusz Rick Remender
Rysunki Daniel Acuña
Przekład Jacek Drewnowski
Oprawa miękka ze skrzydełkami
Liczba stron 156
Format 167 x 255 mm
Druk kolor

Źródło: Egmont Polska / Marvel