
W piątek do kin trafiło superbohaterskie widowisko „Venom: Ostatni taniec” będące finałową odsłoną cyklu o popularnym przeciwniku Spider-Mana. Jak wypada zakończenie trylogii z Tomem Hardym? Zapraszamy do lektury naszej recenzji.
Czy warto wybrać się do kina na „Venoma 3”? Mini-recenzja
Po pierwszych dwóch częściach serii ciężko było oczekiwać czegokolwiek solidnego od kolejnego Venoma — przynajmniej z mojej perspektywy. Pierwszą część nawet lubię, mimo tego, że jest mocno generyczna i fabułą przypomina pierwsze, niezbyt udane filmy superhero sprzed paru dekad. Drugiej za to już nie lubię, choć wiem, że ma wielu sympatyków. Jednak to za jej sprawą producenci skręcili w drogę, którą poszli też przy trzeciej odsłonie i o dziwo, tym razem dobrze się bawiłem.
Oczywiście, „Venom 3” to film, o którym raczej szybko zapomnimy, fabuła nie jest przesadnie ciekawa, ale każda scena z Venomem i Eddiem to czysta zabawa. Z początku, gdy film próbował rozwijać pewne wątki fabularne, robiło się nudno, a sam antagonista został słabo wprowadzony do uniwersum, ale gdy film odpiął wrotki — to po prostu na mojej twarzy zagościł uśmiech. Tego brakowało mi przy drugiej części — mnie osobiście mocno zawiodła w poprzedniej odsłonie interpretacja Carnage'a i byłem też zaskoczony, rozwiązaniami fabularnymi, na które zdecydowali się producenci. Przed trzecią częścią byłem już jednak na to gotowy. Początek jak już wspominałem, trochę nudzi, gdy próbuje przedstawiać fabułę, ale potem zaczyna się prawdziwa zabawa i trwa już praktycznie do samego końca.
Sprawdź też: Jak kończy się „Venom 3”? Kto przeżył, a kto zginął? Ile scen po napisach?
Ostatni akt filmu to zwieńczenie przyjaźni Venoma i Eddiego. Wydarzenia rozgrywają się odrobinę za szybko, nawet jak na „Venoma” — wygląda to tak, jakby producenci nagle przypomnieli sobie, że muszą jakoś domknąć trylogię. Aczkolwiek sam finał fanów poprzednich części z pewnością poruszy, a sama końcówka jest mocno sentymentalna. Tom Hardy na pewno za Venomem jeszcze zatęskni, bo w każdej kolejnej części widać było, że granie kultowego antybohatera było dla niego świetną zabawą. Stworzył swoją interpretację bohatera z komiksów Marvela i z całą pewnością jest najlepszym, co spotkało trylogię.
Nie da się oczekiwać od tego filmu zwartej fabuły, bo nowa produkcja Sony Pictures przypomina bardziej kino klasy B, niż poważny kinowy film, ale ostatecznie producentom udało się uczynić z tego siłę tej trylogii. Trzeba też oddać to, że konsekwentnie trzymali się jednego kierunku i zrobili coś, co na tle innych filmów superhero od Sony, przynajmniej chce się oglądać. Venom ma swoją tożsamość, której nie można mu odebrać, ale czy będzie go komuś brakować? Nie sądzę. To film, na którym można się uśmiechnąć, ale następnego dnia raczej mało się już z niego pamięta. Jeżeli ktoś chce iść do kina się zrelaksować po ciężkim tygodniu to jak najbardziej polecam. Fani poprzednich dwóch części z pewnością nie będą zawiedzeni, bo trzecia część godnie kończy całą trylogię.
Ocena filmu „Venom 3: Ostatni taniec”: 3+/6
zdj. Sony Pictures