„W dół, do ziemi” – recenzja komiksu

Jedną z ciekawszych lipcowych premier od Egmontu niewątpliwie była komiksowa adaptacja powieści „W dół, do ziemi”. Oto nasza recenzja.

W bogatym dorobku literackim Silverberga, wielokrotnie nagradzanego nagrodami Hugo oraz Nebula, odnajdą się przede wszystkim miłośnicy science fiction i fantasy. Choć – tu ciekawostka – swego czasu Silverberg, pod wieloma pseudonimami, tworzył również powieści historyczne oraz... erotyczne. Znany  dzięki m.in. „Zamkowi Lorda Valentine'a”, „Kronikom Majipooru” oraz „Czasowi przemian”, przez niemal 60 lat pisania zdobył rzesze fanów. Jednym z ciekawszych dzieł tego autora było wydane w 1970 roku W dół, do ziemi”. To krótka powieść science fiction, która może nie wpisała się do klasyki gatunku, ale teraz – dzięki jej komiksowej adaptacji – ma szansę dotrzeć do większego grona odbiorców.

Były porucznik Eddie Gundersen wraca na planetę Belzagor, gdzie zostawił młodzieńcze złudzenia, miłość swojego życia i wstydliwą, kolonialną przeszłość. Dowiaduje się, że ten bujny, zielony raj został oddany dwóm inteligentnym gatunkom: nildorom i sulidorom. Zmierzając z ekspedycją ku granicom znanych krain, Gundersen musi stawić czoła swoim demonom i wyrównać rachunki z planetą, która nadal kryje wiele tajemnic.

w dol ziemi plansza-min.jpg

Między książkowym pierwowzorem a komiksem istnieje kilka zauważalnych różnic. Już teraz Wam powiem, że oryginał w mojej opinii jest ciekawiej napisany, zaś komiksowa adaptacja stanowi przede wszystkim bardzo udaną wizualizację wizji Silverberga. „W dół, do ziemi” w oryginale skupia się w zdecydowanie większym stopniu na przemianie duchowej głównego bohatera, co można powiedzieć jest esencją tej powieści. Silverberg przy tworzeniu „Downward to the Earth” mocno zresztą inspirował się „Jądrem ciemności” Josepha Conrada. Nietrudno to zauważyć. Poza motywem przewodnim, jakim jest duchowe przeistoczenie, jeden z kluczowych bohaterów ma na imię Kurtz i mocno przypomina swojego imiennika z dzieła Conrada. Cała fabuła zaś stanowi swego rodzaju metaforę ziemskiego kolonializmu.

W komiksowym „W dół, do ziemi”, choć przemiana wewnętrzna Gundersena wciąż jest w teorii nadrzędnym wątkiem tej historii, zostaje nieco przysłonięta. Na pierwszy plan wysuwają się bowiem zawiłe relacje miłosne bohaterów. Trudno mi zrozumieć taką decyzję twórców adaptacji. Czy to przeświadczenie, że fanów komiksów zainteresują tak nieciekawie rozpisane romanse, czy chęć ukazania płytkości natury ludzkiej, czy jeszcze co innego – nie wiem. Ale śledzi się to raczej z poczuciem zażenowania, niżeli zaangażowania.

w dol ziemi plansza 1-min.jpg

Najmocniejszy element scenariusza komiksowej wersji dzieła Silverberga zdecydowanie stanowią interakcje bohaterów z tubylcami, wspomnianymi już przeze mnie nildorami i sulidorami. Stworzenia zamieszkujące Belzagor fascynują, czytelnik z ogromnym zaciekawieniem chłonie kolejne plansze komiksu, by bliżej poznać te istoty, ich zwyczaje i ich sposób myślenia. Gdy nasi bohaterowie po raz pierwszy są świadkami rytuałów belzagorskich mieszkańców, ich zdumienie, zachwyt tudzież zaintrygowanie odczuwa w równej mierze sam czytający. Chęć poznania ich kultury i zrozumienia, czym jest „ceremonia powtórnych narodzin”, jest motorem napędowym tej powieści. Motorem, którego nie zatrzyma nawet wątek miłosnego czworokąta (czy nawet pięciokąta).

W parze z tym idzie bardzo, ale to bardzo dobre i ciekawe zwizualizowanie fauny i flory Belzagoru. Odpowiedzialna za rysunki Laura Zuccheri świetnie oddała klimat tej planety. Właściwie podczas każdego, nawet najmniej znaczącego dialogu czy jakiejś krótkiej, przelotnej sceny, możemy dostrzec jakiś nowy, interesujący element przyrody Belzagoru. Przyłożenie się do detali i szczegółów, a także pokłady wyobraźni i narysowanie tego świata stworzonego przez Silverberga zasługują na wszelkie uznanie.

Podsumowanie

Czy warto mieć w swej komiksowej kolekcji „W dół, do ziemi”? Ano oczywiście, że warto. Dla każdego fana science-fiction powinna to być pozycja obowiązkowa. Ale nie tylko dla nich. Komiksowa adaptacja dzieła Silverberga to również pozycja dla tych, którzy lubują się w poznawaniu nowych światów, czy tych, którzy lubią historie poruszające tematy filozofii, religii i duchowości. Bardzo cieszy mnie, że „W dół, do ziemi” dostało tę adaptację – to dzieło zdecydowanie zasługuje na większy, większy rozgłos. I oby go dzięki temu dostało.

Oceny końcowe

4
Scenariusz
5
Rysunki
5
Tłumaczenie
5
Wydanie
6
Przystępność*
5
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

* Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.

29587577o.jpg

Specyfikacja

Scenariusz

Philippe Thirault

Rysunki

Laura Zuccheri

Oprawa

twarda

Druk

Kolor

Liczba stron

108

Tłumaczenie

Maciejka Mazan

Data premiery

23 lipca 2020 roku

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.

zdj. Egmont