
Netflix i David Fincher przygotowują nowy projekt osadzony w świecie „Pewnego razu… w Hollywood”. Produkcja, której zdjęcia mogą ruszyć latem, ma przenieść akcję do 1977 roku, a głównym bohaterem będzie tym razem Cliff Booth, grany ponownie przez Brada Pitta. Nie oznacza to jednak, że postać grana przez Leonardo DiCaprio w ogóle się nie pojawi.
Netflix oferuje aktorowi 3 miliony dolarów za jeden dzień zdjęciowy
Choć projekt nie został jeszcze oficjalnie ogłoszony, coraz więcej informacji pojawia się za kulisami. Według branżowego podcastu The Hot Mic, trwają rozmowy na temat udziału Leonardo DiCaprio, który miałby pojawić się w krótkim cameo. Netflix zaproponował aktorowi aż 3 miliony dolarów za jeden dzień zdjęciowy, jednak rozmowy wciąż trwają, a decyzja nie została jeszcze podjęta. DiCaprio, który standardowo otrzymuje około 20 milionów dolarów za film, rozważa warunki udziału w produkcji. Nieoficjalnie mówi się również o potencjalnym powrocie Margot Robbie, choć na razie nie pojawiły się żadne konkretne informacje na ten temat.
O filmie wypowiedział się Sean Fennessey, przyjaciel Quentina Tarantino, w podcaście The Big Picture. Zaznaczył, że projekt Finchera nie powinien być traktowany jako bezpośredni sequel, a raczej jako „follow-up” — historię osadzoną w tym samym świecie, ale opowiedzianą z innej perspektywy i w odmiennym tonie. Fennessey porównał ten zamysł do ekranizacji powieści Raymonda Chandlera: „Wielkiego snu” z Humphreyem Bogartem i „Żegnaj laleczko” z Robertem Mitchumem. Choć to ten sam bohater, historie są od siebie niezależne.
Sprawdź też: Michael Keaton dołącza do Roberta De Niro w thrillerze kryminalnym Netfliksa!
Film powstanie dla Netfliksa, z którym David Fincher od kilku lat współpracuje w ramach umowy pierwszeństwa. Budżet projektu szacowany jest na około 200 milionów dolarów. Jeśli produkcja dojdzie do skutku, będzie to czwarty wspólny film Finchera i Pitta po „Siedem”, „Podziemnym kręgu” i „Ciekawym przypadku Benjamina Buttona”.
źródło: World of Reel/zdj. Sony