Początek roku w naturalny sposób skłania wielu do zastanawiania się nad tym, co przyniosą nadchodzące dni, miesiące i lata. Nic dziwnego, że właśnie w styczniu do sprzedaży trafił album „Future”. Czas ocenić jedną z wizji przyszłości!
Antologię fińskiego artysty najłatwiej opisać w stylu Forresta Gumpa - „Future” jest jak pudełko czekoladek, nigdy nie wiesz, co ci się trafi. I serio, jak ulał to zdanie pasuje do zbioru Musturiego. Co kilka stron odbiorców wita nowy styl graficzny oraz kolejna forma. Czego tu nie ma – typowe plansze z mniej lub bardziej standardowym podziałem na kadry, plakaty oraz paski komiksowe. Momentami aż trudno uwierzyć, że całość jest dziełem tylko jednej osoby. Wrażenie wywołuje nie tylko różnorodność, ale także staranność autora – może i nie wszystkie style przypadły mi do gustu, ale o żadnym z nich nie mogę powiedzieć, by powstał na odczepnego, bo trzeba narysować coś jeszcze inaczej niż wcześniej. Strona wizualna sprawiła, że lektura „Future” okazała się nadzwyczaj fascynującym doznaniem.
Szkoda tylko, że od strony fabularnej komiks nie był dla mnie równie porywający, choć już teraz zaznaczę, że wielu czytelnikom może przypaść on do gustu. Na łamach „Future” Tommi Musturi nie tylko zaprezentował swoje przerysowane i ponure wizje przyszłości, ale również zamieścił kilka kąśliwych komentarzy na temat czasów obecnych. Zazwyczaj byłby to powód do zadowolenia, ale niekiedy formą i wymową autor recenzowanej pozycji zbytnio zbliżył się do „Idiokracji” i treści oraz sposobu, w jaki tam je przekazywano. Biorąc pod uwagę popularność filmu Mike’a Judge’a z pewnością znajdą się odbiorcy, dla których będzie to zaletą, ale ja preferuję mniej dosłowny i mniej przerysowany sposób odnoszenia się do rzeczywistości i kierunku, w jakim nasz świat zmierza. Warto przy tym zaznaczyć, że niektóre z poruszanych w „Future” tematów mogą wywołać niesmak, więc wrażliwsi czytelnicy powinni odpuścić sobie lekturę omawianej pozycji.
„Future” jest pozycją wymagającą od odbiorcy szerokiego rozeznania się w popkulturze. O ile większość treści będzie zrozumiała nawet bez znajomości dzieł, do jakich odnosi się (przede wszystkim wizualnie) autor, o tyle pełną satysfakcję z lektury będą mieć wyłącznie ci czytelnicy, którzy wyłapią nawiązania do „Flinstonów”, „Hulka” innych komiksów czy postaci z disneyowskich klasyków. Przez to wszystko miałem nawet wrażenie, że pewna torebka foliowa nie jest tylko reklamówką, ale odwołaniem do „American Beauty”. Co ciekawe, jeden z zamieszczonych w zbiorze komiksowych pasków został poświęcony kwestii zależności kapitalizmu od konsumpcji, a jego autor stworzył dzieło w dużym stopniu zależne od konsumpcji innych dzieł kultury.
Czy „Future” jest pozycją, do której będę chciał wracać? Niekoniecznie. Czy zatem żałuję czasu poświęconego na lekturę? W żadnym razie! Tommi Musturi zaprosił mnie na niebywale intrygującą wyprawę, zachwycającą widokami i zachęcającą do poszukiwania mniej lub bardziej oczywistych nawiązań do innych tytułów. Była to ciekawa przygoda i mimo pewnych uwag wydaje mi się, że warto ją odbyć.
Oceny końcowe komiksu „Future”
Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.
Specyfikacja
Scenariusz |
Tommi Musturi |
Rysunki |
Tommi Musturi |
Oprawa |
miękka |
Druk |
Kolor |
Liczba stron |
288 |
Tłumaczenie |
Piotr Paczkowski |
Data premiery |
17 stycznia 2024 |
Dziękujemy wydawnictwu Timof Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Zdj. Timof Comics