Wolverine tom 4 - recenzja komiksu

Wydawnictwo Egmont kontynuuje wydawanie serii Wolverine autorstwa Jasona Aarona. Czy czwarty tom zdołał utrzymać dobry poziom dotychczasowych części? Zapraszamy do lektury naszej recenzji.

Gdybym miał posilić się o listę aktualnie działających scenarzystów komiksowych, których twórczość najbardziej przypada mi do gustu, Jason Aaron znajdowałby się w pierwszej trójce. Jego nadal trwający run w seriach związanych z Thorem nadał tej postaci świeżego, pełnego fantastycznych wątków i motywów spojrzenia, którego ta postać od dawna potrzebowała. W swoich autorskich seriach, takich jak „Skalp” czy „Bękarty z Południa”, Aaron udowodnił, że przy naturalnych dialogach potrafi tworzyć i rozwijać wielowymiarowe postaci oraz snuć opowieści w taki sposób, że nawet fragmenty teoretycznie naszpikowane ekspozycją przyjemnie się pochłania. Wolverine, znany również jako Logan, to z kolei postać dobrze znana w kulturze masowej, o pierwotnie tajemniczej przeszłości, zwykle kojarzona z mrocznych, traumatycznych scenariuszy. Dodatkowo – Aaron rozpoczął karierę w Marvelu właśnie dzięki pierwszemu scenariuszowi o Loganie, jaki przesłał do wydawnictwa. Co więc powstało z potencjału obiecującego wówczas scenarzysty i tak ikonicznego bohatera jak Wolverine?

Podobnie jak w przypadku poprzednich trzech tomów dostajemy wybór zeszytów z numerów #10-20 serii Wolverine oraz #300-304, których wspólnym mianownikiem są scenariusze Jasona Aarona. Wbrew pozorom odległa numeracja jest wynikiem kreatywnych zmian tejże numeracji przez wydawnictwo, a nie przerwy w pracy scenarzysty. Fabularnie otrzymujemy trzy dłuższe historie: „Zemsta Wolverine'a”, „Żegnaj Chinatown” oraz „Powrót do Japonii”. Pomiędzy nimi znajdziemy pojedyncze zaszyty stanowiące pomosty fabularne oraz na finał zeszyt będący swoistym podsumowaniem całego runu Aarona. Dla porządku – pomiędzy zeszytami 16 a 17 serii Wolverine ma miejsce fabuła miniserii X-Men: Rozłam (opublikowanej w Polsce jako 76. tom Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela), której scenarzystą również jest Aaron, a która dość istotnie modyfikuje status quo Logana. W dalszych zeszytach serii Wolverine można więc trafić na drobne odwołania do tej miniserii, jeżeli więc macie możliwość – sięgnijcie po nią równolegle.

wolverine-t4-plaszna-00-min.png

Przygody Logana kontynuujemy od miejsca, w którym skończyliśmy w tomie trzecim. Wolverine trafił do piekła. Dosłownie. Jego dusza została uwięziona w zaświatach przez członków tajemniczej organizacji – Czerwonej Prawej Dłoni – a jego ciało zostało opętane i wysłane do wymordowania jego bliskich. Nie ma się co dziwić, że po powrocie Wolverine nie pała zbyt dużą sympatią do sprawców całego zamieszania. Kiedy więc odnajduje Mystique, która pomogła w realizacji całego planu, zabija ją tuż po wyjawieniu mu miejsca, w którym może znaleźć członków owej organizacji. Finalna konfrontacja to festiwal okładania szponami najróżniejszych przeciwników i wreszcie ujawnienie planu i motywacji Czerwonej Prawej Dłoni. W kolejnej historii Logan musi powrócić do Chinatown i po raz kolejny zrobić tam porządek. Jak się okazuje, jeżeli pełnisz funkcję Czarnego Smoka i olewasz swoje obowiązki trzymania w ryzach lokalnego, przestępczego świata, to po chwili możesz zastać wojnę o wpływy. Na tym etapie konieczna będzie interwencja Wolverine'a, wraz z pewnym wyjątkowo inteligentnym gorylem i najbardziej stereotypowym, azjatyckim mistrzem sztuk walki, jakiego możemy sobie wyobrazić. Będą również autentyczne, chińskie smoki w charakterze zwierząt pociągowych. Po tej historii muszę uczciwie przyznać, że nie mam najmniejszego pojęcia, jak właściwie te stworzenia funkcjonują w ramach uniwersum. Trzeba dodawać coś jeszcze? W takim razie dodajmy wielką wojnę pomiędzy Ręką – klanem ninja pod wodzą Kingpina – a Yakuzą. Czyżby za wszystkim stał Sabertooth? No i kim jest nowy Srebrny Samuraj poszukujący Amiko – adoptowanej córki Logana?

Pod względem konwencji historie Aarona balansują od mrocznych historii wypełnionych brutalną, superbohaterską akcją do nadal brutalnych opowieści, które nie traktują siebie ani czytelnika zbyt poważnie. Miejscami zauważyć można powolną ewolucję w kierunku, który wykiełkuje ostatecznie w serię Wolverine i X-Men – o wiele przyjemniejszą, lekką i pełną humoru, lecz niestety dostępną w Polsce wyłącznie w drugiej połowie runu (oryginalne tomy zbiorcze 5-8 u nas numerowane jako 1-4). Seria Wolverine jest jednak tym przejściowym stanem, w którym nie jest to ani wasz typowo umęczony tajemniczy Logan, ani ten pazurzasty profesor, w której to interpretacji tej postaci Aaron czuje się najlepiej. W tym kontekście pierwsza z historii najzwyczajniej mnie zawiodła. Dostajemy jeden z tych planów komiksowych antagonistów, który jest tak skomplikowany w realizacji i wymagający w zakresie przygotowań (w stosunku do efektu, którym nasz bohater nie powinien się nawet przejąć), że wypada najzwyczajniej niewiarygodnie. Podobnie mało satysfakcjonujący okazał się ostatni zeszyt runu, po którym spodziewałem się pewnej refleksji i podsumowania, a dostałem de facto katalog postaci, wątków i motywów, w którym Aaron przypomina czytelnikom i przyszłym scenarzystom Logana, co zostało nierozwiązane i może być przyczynkiem do dalszego snucia własnych opowieści. Ludzie z Adamantium? Patrzcie tu sobie siedzą i czekają na kolejny scenariusz. Pamiętacie doktora Rottwella – również gdzieś sobie jest w tym uniwersum. W międzyczasie Wolverine wbija szpony w kolejnych przeciwników i szlaja się po knajpach, a w tle delikatnie korygowane są zmiany w status quo Logana, powstałe w czasie serii, do tego bardziej charakterystycznego, powszechnie znanego stanu. Niby nie jest to zły zabieg, ale spodziewałem się czegoś więcej, tym bardziej znając finały innych serii i runów Aarona, w tym Wolverine i X-Men.

wolverine-t4-plaszna-01-min.png

Oprawa graficzna to przegląd rysowników, których prace mieliśmy okazję dostać w poprzednich tomach. Pierwsza z historii to prace Renato Guedesa, i o ile trzeba przyznać, że przykłada się on do szczegółowego przedstawienia postaci i emocji na ich twarzach, to kompozycja poszczególnych kadrów pozostawia wiele do życzenia do tego stopnia, że miejscami, zwłaszcza przy próbach uchwycenia dynamizmu, miałem problem ze stwierdzeniem, co właściwie na kadrach przedstawiono lub jaka interakcja między postaciami ma miejsce. Do tego można wyłowić kilka perełek – kadrów, na których postacie przyjmują tak nienaturalne pozy, że w zestawieniu z poważnym tonem całej historii sprawia to wrażenie niezamierzonej autoparodii. „Żegnaj Chinatown” to rysunki Rona Garneya, wcześniejszego ilustratora historii z tomu pierwszego „Dorwać Mystique”. Ta część tomu odstaje pozytywnie od reszty tomu – rysunki są plastyczne, czytelne i okraszone dobrze nałożonym kolorem. „Powrót do Japonii” i zeszyt kończący to już prace zbiorcze, rysownicy zmieniają się co kilka stron (pojawiają się prace Adama Kuberta i Steve'a Dillona), przez co ilustracje potrafią oscylować od poziomu bardzo dobrego do poniżej przeciętnej. Nie jestem fanem takiego zabiegu w ramach poszczególnych zeszytów, zwykle bowiem przeskok między stylami kolejnych rysowników może wpływać na utratę płynności lektury i konfudować czytelnika.

Wydanie polskie to twarda oprawa w ramach klasyki Marvela, format do którego przyzwyczaił nas już Egmont, stanowiąca spolonizowaną wersję tomu czwartego „Wolverine. The Complete Collection”. W ramach dodatków, których w tym wypadku mamy całkiem sporo, dostajemy okładki alternatywne, szkicownik z komentarzem Stevena Sandersa, kilkanaście stron szkiców układów stron Gorana Sudzuki oraz fenomenalne szkice ołówkiem Rona Garneya. Osobiście uwielbiam podglądać poszczególne etapy pracy nad oprawą wizualną, więc tego typu dodatki szczególnie cenię.

wolverine-t4-plaszna-02-min.png

Podsumowanie

Czwarty i ostatni tom Wolverine Jasona Aarona, patrząc całościowo, to nie jest ani najlepszy komiks z Wolverine'em, ani też najlepszy komiks Jasona Aarona. Nie jest to nawet najlepszy komiks z Wolverine'em pisany właśnie przez Aarona. Dla długoletniego fana postaci zawartość tego zbioru może być ciekawa z samego faktu, że wypełnia luki w życiu Logana pomiędzy pozostałymi kilkoma ówczesnymi seriami. Jeżeli jesteś fanem scenarzysty, sięgniesz po tę serię bardziej z racji prześledzenia jego początków w superbohaterskim mainstreamie. Jeżeli jednak interesuje Cię postać i zastanawiasz się, gdzie można zacząć zapoznawać się z jej przygodami, cała ta seria nie wydaje się idealnym miejscem na start, tym bardziej że istnieje sporo innych, zamkniętych historii, które bardziej płynnie wprowadzają czytelnika w cały bogaty świat stworzony przez lata wokół Wolverine'a.

Oceny końcowe

4
Scenariusz
3
Rysunki
5
Tłumaczenie
5
Wydanie
3
Przystępność*
4
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

* Przystępność - stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.

kpSYnKxmqaWYlaqfWGao,wolverine_4.72.jpg

Historia została pierwotnie opublikowana w zeszytach Wolverine Vol. 4 #10-20 (sierpień 2011 roku - luty 2012 roku) i Wolverine Vol.2 #300-304 (marzec - czerwiec 2012 roku).

Specyfikacja

Scenariusz

Jason Aaron

Rysunki

Różni autorzy

Oprawa

twarda

Druk

Kolor

Liczba stron

408

Tłumaczenie

Bartosz Czartoryski

Data premiery

 19 września 2018 roku

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.

źrodło: Egmont / zdj. Marvel Comics