
W tym roku swoje 90. urodziny obchodzi bodaj najsłynniejszy kaczor świata komiksu. Z tej okazji wydawnictwo Egmont opublikowało specjalny tom „Gigant Poleca Extra”, czyli „Wszystkiego najlepszego, Donald!”, a w czerwcu do sprzedaży trafił także wyjątkowy zbiór zatytułowany „Nasz wielki Donald”.
Grube tomiszcze, minimalistyczna okładka, złote litery oraz zdobione krawędzie stron – „Nasz…” robi piorunujące pierwsze wrażenie. A jak jest z zawartością? Chciałbym napisać, że równie dobrze, ale mimo wielu plusów lekturę tego rocznicowego zbioru zakończyłem z poczuciem lekkiego niedosytu. I nie mam tu na myśli treści czy formy poszczególnych opowiadań. W przypadku takich tytułów prawie niemożliwe byłoby stworzenie zbioru dobrze reprezentującego każdy okres w historii Kaczora Donalda i jeszcze przy okazji zadowalającego wszystkich odbiorców. Chodzi mi o to, że poza okładką i przedmową nie miałem wrażenia obcowania z pozycją wydaną z okazji 90. urodzin danej postaci.
Zanim rozwinę tę myśl, to pozwolę zatrzymać się przy historiach zebranych w „Naszym…”. Wśród dwudziestu głównych opowiadań znajdziemy m.in. klasyki od Carla Barksa, „Kaczora, który spadł na Ziemię” od Dona Rosy, „Irracjonalną irytację” z rysunkami Vicara, adaptację „Trzech Caballeros” oraz przygody Superkwęka i Doubleducka. Trzeba przyznać osobom odpowiedzialnym za selekcję historyjek, że wykonały naprawdę porządną pracę. Biorąc pod uwagę ilość komiksów o Donaldzie, niełatwo wybrać godnych reprezentantów poszczególnych okresów czy twórców.
Może nie wszystkie opowiadania zdobyły moje serce (doceniam wartość historyczną „Trzech Caballeros”, lecz nie należę do grona ich miłośników), ale efekt końcowy można uznać za udany. Jest to interesujący przekrój pozwalający na poznanie wielu twarzy Donalda i docenienie różnorodności przygód tej postaci. Zadowolenie wywołuje „Triumf miłości”, czyli perypetie szpiegowskiego alter ego Donalda, ogromną radość sprawiły też przezabawne paski, w których za rysowanie naszego kochanego kaczego nerwusa odpowiadał Al Taliaferro. Doprawdy fantastycznym doznaniem było także przypomnienie sobie o wielu twarzach Donalda i poznanie kolejnych – tym bardziej że za sprawą „Naszego…” na polskim rynku zadebiutowało sporo wcześniej niepublikowanych u nas historii.
Podczas lektury uśmiech często pojawiał się na mojej twarzy, a szczególnie ucieszyła mnie obecność prac Barksa i Rosy. Jasne, mamy na rynku serie poświęcone stworzonym przez nich kaczym opowieściom i nie zdziwię się, jeśli ktoś uzna ich historie za niepotrzebne duble. Sam jednak stoję na straży stwierdzenia, że prawdziwą zbrodnią byłoby stworzenie rocznicowego albumu pozbawionego dzieł wspomnianych artystów. Z całym szacunkiem dla pozostałych twórców, ale Barksa mogłoby być nawet jeszcze więcej.
Ze stroną wizualną jest podobnie, co z fabularną. Prace jednych artystów bardziej przypadły mi do gustu, a innych mniej, ale nawet w przypadku tych przedstawicieli drugiej grupy nie mógłbym wskazać ani jednej osoby, której styl uznałbym za brzydki. Po prostu nie każdy przekonał mnie do siebie w równym stopniu co Barks, Rosa, Vicar czy D’Ippolito.
Wspomniałem wcześniej, że podczas lektury nie miałem wrażenia poznawania rocznicowego albumu i wypadałoby w końcu powiedzieć, co też recenzent miał na myśli. Poza niezbyt długą przedmową opatrzoną kilkoma niewielkimi obrazkami oraz paroma okładkami i paskami komiksowymi nie ma tu żadnych dodatków. Chciałbym więcej grafik, szkiców czy nawet zdjęć gadżetów związanych z Donaldem, które obrazowałyby, jak wielką postacią stał się on dla współczesnej kultury. Brakuje mi również większej ilości ciekawostek. Zabrakło także wywiadów z twórcami. Zdaję sobie sprawę, że „Nasz…” jest rodzimą wersją niemieckiego „Der dicke Donald - 90 Jahre”, ale szkoda, że nie zamieszczono tu nawet jakiegoś posłowia przybliżającego losy Donalda na polskim rynku. Gdzie mają się znaleźć takie rzeczy, jak nie w zbiorze wydanym z okazji 90. urodzin Donalda?
Pomarudziłem, ale muszę też stwierdzić, że poza zawartością samo wydanie jest godnym takiej rocznicy. Otrzymujemy twardą oprawę, dobrej jakości druk na papierze offsetowym oraz urocze zdobienia na krawędziach stron.
„Nasz wielki Donald” jest pozycją obowiązkową dla fanów tej postaci. I choć chciałbym, aby album był bogatszy we wszelkiego rodzaju dodatki, to i tak cieszę się, że taka pozycja ukazała się na naszym rynku.
Oceny końcowe komiksu „Nasz wielki Donald”
Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.
*Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.
Specyfikacja
Scenariusz |
Ted Osborne, Carl Barks, Walt Kelly, Frans Hasselaar, Jos Beekmann, Franz Jonker, Evert Geradts, Gian Giacomo Dalmasso, Don Rosa, Rodolfo Cimino, Paul Halas, Jack Sutter, Jaakko Seppälä, Dick Kinney, William Van Horn, Michael T. Gilbert, Andreas Pihl, Peter Snejbjerg, Alessandro Sisti, Henning Kure |
Rysunki |
Al Taliaferro, Carl Barks, Walt Kelly, Riley Thompson, Mau Heymans, Ulrich Schröder, Carmen Pérez, Massimo De Vita, Don Rosa, Romano Scarpa, Vicar, Daniel Pérez, Tony Strobl, William Van Horn, Rodrigues, José Colomer Fonts, Giorgio Cavazzano, Francesco D’Ippolito, Marco Rota |
Oprawa |
twarda |
Druk |
Kolor |
Liczba stron |
372 |
Tłumaczenie |
Jacek Drewnowski |
Data premiery |
12 czerwca 2024 roku |
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Zdj. Egmont / Disney