Avengers i X-Men: Axis - recenzja komiksu

W lutym Egmont wydał kolejny event Marvela. Czy Axis ze scenariuszem Ricka Remendera jest pozycją wartą uwagi? Zapraszamy do lektury naszej recenzji.

Był taki czas, kiedy monopol na pisanie eventów w Marvelu posiadał Brian Michael Bendis. Pozostali autorzy musieli podporządkowywać się pomysłom najważniejszego marvelowskiego scenarzysty w XXI wieku i poza okazjonalnymi wyjątkami w rodzaju Marka Millara i Civil War Bendis był niemal w całości odpowiedzialny za główną oś narracji uniwersum. W pewnym momencie inni scenarzyści tacy jak Matt Fraction, Jonathan Hickman i Jason Aaron zaczęli dostawać swoje szanse w pisaniu crossoverów, z różnym końcowym efektem. W końcu przyszła kolej także na Ricka Remendera, którego Axis stanowi kulminację historii rozpoczętej od pierwszych zeszytów serii Uncanny Avengers, a w pewnym sensie nawet u początku znakomitej Uncanny X-Force. Axis opiera się na bardzo prostym pomyśle odwrócenia moralnych kompasów części postaci uniwersum Marvela i zamiany ról złoczyńców i bohaterów. Mimo tej niewątpliwej prostoty i mimo prawdziwej gwiazdorskiej obsady artystów odpowiedzialnych za stronę graficzną komiksu, efekt końcowy jest przekomplikowany i męczący.

Wspomniana już zamiana ról bohaterów i złoczyńców następuje w bezpośredniej konsekwencji wydarzeń, które można było śledzić w ostatnim tomie Uncanny Avengers. To, czy pomysł wyjściowy miał szansę zadziałać, zależało w dużej mierze od poziomu jego wykonania. Niektóre zamiany ról udają się Remenderowi znakomicie. Nie bez przyczyny Egmont wydał również powiązaną z eventem miniserię o Carnage i Hobgoblinie. Przemiana Cletusa Kasady'ego z wieśniaka-łotra w wieśniaka-superbohatera jest niesamowicie zabawna i dostarcza frajdy, którą powinno się czerpać z tego typu komiksu. Inne zamiany ról, jak na przykład ta doprowadzająca do kolejnego stoczenia się Tony’ego Starka wypadają dużo mniej ciekawie, właśnie dlatego, że to nie pierwszy raz kiedy Tony Stark wszystkich zawiódł, oczywiście jak zwykle z towarzyszeniem butelki alkoholu. Dużo ciekawiej byłoby zobaczyć choćby oddającego się siłom ciemności Doktora Strange’a, choć takiej inwersji uniwersum Marvela mogłoby nie przetrwać.

avengers_x_men_axis_t1_plaszna_02-min(1).jpg

Dużym problemem Axis jest też tempo rozwoju akcji i w ogóle cała struktura miniserii. Oczywiste wydaje się, że zamiana, która jest przecież istotą całej historii, powinna nastąpić jak najszybciej, w pierwszym akcie opowieści, by zostawić twórcom trochę miejsca na eksplorację konsekwencji tego wydarzenia i zabawę inwersją ról postaci. Tymczasem Remender rozwleka walkę z Red Onslaughtem na kilka początkowych zeszytów i sprawia, że struktura serii wydaje się nieprzemyślana lub wręcz przypadkowa. Dodatkowo do przyjemności z czytania nie przyczynia się przepełnienie komiksu dialogami, z których niektóre są dobrze napisane i zabawne, niektóre są po prostu niepotrzebne, ale zdecydowanie jest ich tutaj więcej niż w przeciętnym komiksie Bendisa. Zalew czytelnika tekstem oraz wypełnienie stron dziesiątkami dymków nie tylko są męczące, ale też nie robią wcale przysługi pracom artystów najwyższej klasy, którzy odpowiadali za warstwę graficzną komiksu.

Adam Kubert, Leinil Yu, Terry Dodson i Jim Cheung to prawdziwy gwiazdorski line-up rysowników, można się jednak zastanawiać czy wpakowanie ich wszystkich do jednej serii nie tworzy razem efektu niedopasowanej supergrupy, w której ponadto żaden z członków nie jest w tej konfiguracji w swojej życiowej formie. Każda zmiana rysownika jest od razu zauważalna, każdy z Panów posiada bowiem z miejsca rozpoznawalny styl. Trudno więc mówić o spójności graficznej całego eventu. Marvel nie bez przyczyny w pewnym momencie zaczął rezygnować z zatrudniania jednego rysownika do całej głównej serii swoich eventów, ponieważ kiedy tylko się to zdarzało, konsekwencją były mniejsze lub większe opóźnienia. Bez względu na to jakim sukcesem okazały się Secret Wars z rysunkami Esada Ribica, ostatnie zeszyty były tak opóźnione, że w międzyczasie zaczęły już ukazywać się serie z nowego, odświeżonego uniwersum Marvela. Dzielenie eventu między kilku niedopasowanych rysowników też ma jednak swoją cenę.

avengers_x_men_axis_t1_plaszna_01-min(1).jpg

Axis jest więc miniserią z nie najgorszym pomysłem wyjściowym, który został jednak zrealizowany w bardzo niesatysfakcjonujący sposób. Akcji jest z jednej strony za dużo, z drugiej zaś rozwija się zbyt wolno. Fabuła zbyt późno dochodzi do tego, co w całym pomyśle jest ciekawe i nie wyciska wystarczająco dużo z jego potencjału. Przepełnienie Axis akcją na przemian z przeciągniętymi dialogami sprawia, że nawet świetny zespół pracujących nad serią artystów nie zapobiega uczuciu zmęczenia i przytłoczenia przy lekturze. Niedługo po premierze Axis Remender pożegnał się z uniwersum Marvela i skupił się na tworzeniu autorskich komiksów w Image, narzekając na ograniczenia pracy najemnej dla dużych wydawnictw, nie da się jednak ukryć, że stworzył dla Marvela mnóstwo świetnych historii. Szkoda, że Axis do nich nie należy.

2
Scenariusz
+4
Rysunki
5
Tłumaczenie
4
Wydanie
4
Przystępność*
4
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

* Przystępność - stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.

AXIS.300-min(1).jpg

Historia została pierwotnie opublikowana w zeszytach Avengers & X-Men: Axis #1-9 (grudzień 2014 roku  luty 2015 roku).

Zachęconych recenzją odsyłamy do wpisu Avengers i X-Men: Axis - prezentacja komiksu, w którym znajdziecie obszerną galerię zdjęć oraz prezentację wideo.

Specyfikacja

Scenariusz

Rick Remender

Rysunki

Adam Kubert, Leinil Francis Yu, Terry Dodson, Jim Cheung

Oprawa

miękka ze skrzydełkami

Druk

kolor

Liczba stron

252

Tłumaczenie

Jacek Drewnowski

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.

źródło: Egmont / Marvel Comicss