Brad Fiedel "The Terminator" - recenzja soundtracku

W tym roku ukazało się trzecie już wydanie muzyki z pierwszego Terminatora. Można było je dostać także i w polskich sklepach (w niektórych z nich wciąż jeszcze jest). Zapraszamy do recenzji tej właśnie płyty.

Brad Fiedel "The Terminator" (Milan/Warner Music Poland, 2016)

Recenzja muzyki zawartej na płycie:

Brad Fiedel to kompozytor, którego zarówno widzowie jak i miłośnicy muzyki filmowej kojarzą przede wszystkim z jedną tylko serią. I choć ma on na swoim koncie szereg innych kompozycji (min. muzykę do filmów takich jak Johnny Mnemonic czy True Lies), to jednak Terminator jest głównym i najważniejszym powodem, dla którego pamięta się jego nazwisko. Nie ulega wątpliwości, iż ten niesamowity klimat, którym odznacza się pierwszy film zapoczątkowanej przez Jamesa Camerona serii, w dużej mierze pozostaje właśnie zasługą kompozytora. Muzyka Fiedela tworzy z obrazem nierozerwalną całość, wzbogaca go,  pogłębia ponurą, mroczną atmosferę, jednym słowem: robi dokładnie to, co robić powinna, idealnie komponując się z wizją reżysera.  A jak sprawdza się w oderwaniu od filmu? O tym możemy się przekonać, sięgając po płytę, będącą przedmiotem niniejszej recenzji.

Trzecie wydanie, podobnie jak i drugie (Edel, 1994), zawiera tylko i wyłącznie muzykę instrumentalną Brada Fiedela, pomijając obecne na pierwszej edycji (Cinemaster, 1991) piosenki z filmu. Tych zresztą nie sposób byłoby na płycie zmieścić, bowiem mamy tu przeszło 68 minut muzyki. Poprzednie wydanie było co prawda o cztery minuty dłuższe, ale wiązało się to między innymi z obecnością dodatkowej wersji "Terminator Theme". Różnic między czasami trwania poszczególnych utworów także jest sporo, ale dokładna analiza to już materiał na osobny artykuł, który siłą rzeczy byłby kierowany tylko do prawdziwych fanatyków tematu, toteż w tym miejscu ją sobie odpuścimy. Wspomnę jednak o jednym mankamencie - chodzi tu mianowicie o utwór "Love scene" który został skrócony względem poprzedniego wydania o przeszło minutę. Przepadł wolny wstęp ilustrujący rozmowę Kyle'a i Sary. Szkoda, że tak się stało, widać jednak taka była decyzja kompozytora, który czuwał nad ostatecznym kształtem omawianej płyty. Z kolei dobra wiadomośc jest taka, że mamy tu do czynienia z solidnym remasterem, po którym nagrania liczące sobie przeszło trzy dekady, brzmią lepiej, czyściej i wyraziściej niż kiedykolwiek przedtem.

vlcsnap-2016-12-21-20h59m33s441.jpg

Co się zaś tyczy samej muzyki: przyznać trzeba, że ilustracja do Terminatora z punktu widzenia słuchacza jest pozycją dość specyficzną. Mamy tutaj przede wszystkim elektroniczny, niepokojący, doskonale budujący atmosferę podkład, który tylko chwilami nabiera miłej dla ucha melodyjności. Co za tym idzie, album ten może się okazać trudny w odbiorze, szczególnie  gdy spróbujemy skupić się tylko i wyłącznie na jego słuchaniu. Jednakże już jako tło dla innych czynności (takich jak, na ten przykład, pisanie niniejszej recenzji), sprawdza się zdecydowanie lepiej. Przywołuje ciężki, duszny klimat cechujący film Camerona, od czasu do czasu serwując także fragmenty przykuwające uwagę słuchacza bez reszty.

Zawarty na płycie materiał podzielono na siedemnaście kawałków, robiąc to w nieco odmienny sposób, niż miało to miejsce w przypadku wydania z 1994 roku. Szczerze mówiąc, nowy podział budzi pewne zastrzeżenia. O ile poprzednio nie miałem problemu z szybkim odnalezieniem danego utworu, tak tym razem bywa z tym różnie. Przykładowo: wyróżniający się lżejszym brzmieniem króciutki utwór "Sarah on motorbike" podpięto pod poprzedzający go "Terminator Arrvial / Reese Chased", co uniemożliwia wygodne odsłuchanie tego fragmentu osobno. Podobnie ma się sprawa z przedostatnim, trwającym przeszło dziesięć minut utworem na płycie. Jego tytuł "End Credits: Final Suite" jak dla mnie niezbyt trafnie oddaje faktyczną zawartość, na którą składają się zarówno ilustracja muzyczna ostatniej części finałowej konfrontacji, całego epilogu oraz napisy końcowe (w poprzednim wydaniu muzyka ta podzielona była na dwie części). Dla tych, którzy filmową ilustrację muzyczną odsłuchiwać będą w całości, powyższy mankament nie będzie jednak stanowić większego problemu.

Muzyka na płycie ułożona jest chronologicznie, wedle kolejności filmowej, co praktycznie zawsze uznaję za zaletę. Jednak w tym wypadku, z uwagi na wcześniej wspomnianą specyfikę zawartej tu muzyki, dla niektórych spośród odbiorców może to stanowić także wadę. Praktycznie rzecz biorąc, to co na płycie najlepsze, zostaje nam na koniec, podczas gdy pierwsza połowa albumu przez większość czasu jakoś szczególnie nie porywa.

vlcsnap-2016-12-21-20h56m42s063.jpg

Całość zaczyna się  i kończy zapadającym w pamięć motywem przewodniem, który zdecydowanie wybija się na tle reszty muzyki i to nie tylko na tej płycie i w tym filmie, lecz i na przestrzeni całej serii. Słysząc go, zawsze ubolewam nad tym, że nie został on w żadnym z filmów wykorzystany w ciekawszy sposób. Dozowano go bowiem w niewielkich ilościach, zazwyczaj ograniczając występowanie jego pełnej formy do napisów początkowych i końcowych, tylko od czasu do czasu serwując mniej lub bardziej interesującą wariację, zazwyczaj bardzo oszczędną. Od tej sytuacji jest jednak jeden wyjątek, który, jak nietrudno się domyślić, stanowi jeden z jaśniejszych punktów płyty. Mowa oczywiście o wspomnianym już "Love scene", gdzie motyw przewodni przybiera delikatną, subtelną postać, przeobrażając się w zapadającą w pamięć ilustrację sceny miłosnej. Jest to (jakże potrzebna dodajmy) chwila wytchnienia od wszechobecnej tu elektroniki. Jednak nie trwa ona długo. Następny utwór, "Tunnel Chase" , to powrót do wcześniej stosowanych brzmień i jednocześnie jeden z bardziej wyrazistych utworów akcji na płycie, dynamiczny i pełen energii.

Następujący po nim "Death by Fire / Terminator Gets Up" to już preludium do finałowej rozgrywki. Najpierw ponure brzmienia towarzyszące domniemanej zagładzie elektronicznego mordercy (tak, zawsze lubiłem ten tytuł :)) po której następuje krótka chwila "ciszy przed burzą". Znalazło się  w niej miejsce dla krótkiej, spokojnej wersji motywu przewodniego.

Ilustracja muzyczna finałowej konfrontacji to już nie tyle typowa muzyka akcji, ile dźwięki kojarzące się z horrorem. Taki stan rzeczy  nie powinien nikogo dziwić, zważywszy na to, co widzimy na ekranie.  Odbiega ona brzmieniowo od wcześniejszej części filmu, sprawia wrażenie bardziej surowej, metalicznej, w mniejszym stopniu elektronicznej, co również sprzyja uznaniu jej za jeden z ciekawszych momentów na płycie. A potem przychodzi chwila wytchnienia, mała powtórka z "Love scene", Sarah Connor spogląda na pochmurne niebo ze świadomością nadchodzącej burzy, a my delektujemy się dobrze już znanym motywem przewodnim przez kilka kolejnych minut.

vlcsnap-2016-12-21-21h01m14s412.jpg

Podsumowując: miłośnicy zarówno filmu jak i ścieżki dźwiękowej Fiedela powinni być tą płytą w pełni usatysfakcjonowani (sam trochę boleję nad brakiem piosenek, szczególnie, że zawierająca je edycja jest dziś praktycznie nie do dostania za rozsądną cenę), a drobne niedogodności wynikające z nie do końca trafionego podziału muzyki nie są w stanie znaczaco wpłynąć na ocenę. Warto jednak pamiętać, że nie mamy tu do czynienia z ilustracją przebojową, łatwo wpadającą w ucho, której słucha się z przyjemnością od początku do końca. Miejmy to na uwadze, sięgając po tę płytę.

Ocena muzyki na płycie: 4/6

Lista utworów:

1.     Main Title (02:40)
2.     Terminator Arrival / Reese Chased / Sarah On Motorbike (07:09)
3.     Terminator Gets Guns / Search For Sarah (01:13)
4.     Reese Dreams Of Future War (01:51)
5.     Sarah Watches News / Enters Tech Noir (01:23)
6.     Matt & Ginger Killed / Sarah Calls Detectives (07:55)
7.     Reese & Sarah In Garage (04:34)
8.     Arm & Eye Surgery (03:45)
9.     "I'll Be Back" / Police Station & Escape (03:46)
10.     Future Flashback (03:47)
11.     "Fuck You Asshole" (01:09)
12.     Love Scene (02:29)
13.     Tunnel Chase (05:13)
14.     Death By Fire / Terminator Gets Up (02:36)
15.     Factory Chase (03:57)
16.     End Credits / Final Suite (10:32)
17.     The Terminator Theme (Extended Version) (04:20)

Czas całkowity: 68:19

Opis i prezentacja wydania:

Opakowanie to standardowy, plastikowy jewel case. Brak obszerniejszego bookletu, jest tylko wkładka zawierająca listę utworów oraz osób odpowiedzialnych za produkcję muzyki i albumu.  Brak dodatkowych informacji, czy jakichkolwiek ciekawych fotek (może poza tą, którą znajdziemy pod płytą).

terminator 1.JPG IMG_5091.JPG

terminator 5.JPG terminator 6.JPG

 terminator 3.JPG terminator 4.JPG

Ocena wydawnictwa: 3/6

Ocena całkowita: 3,5/6

Gdzie kupić płytę „The Terminator”?

MediaMarkt.pl - 54,90 zł

Musiccorner.pl - 53,51 zł

DVDmax.pl - 57,37 zł

Płytę do recenzji otrzymaliśmy dzięki uprzejmości firmy Warner Music Poland.