Marco Beltrami "Logan" - recenzja soundtracku

"Logan" powoli schodzi z ekranów kin, a na wydanie Blu-ray przyjdzie nam trochę poczekać, dlatego w międzyczasie warto sięgnąć po wydanie ze  ścieżką dźwiękową, którego recenzję prezentujemy poniżej:

Marco Beltrami "Logan"

(Lakeshore Records/Sony Classical/Sony Music Poland, 2017)

Recenzja muzyki zawartej na płycie:

Pierwszą pozycją na liście licznych w tym roku adaptacji komiksów o superbohaterach jest film z conajmniej kilku względów wyjątkowy. Po pierwsze - jest to zamknięcie pewnej epoki. Hugh Jackman w roli Wolverine'a pojawił się po raz pierwszy w filmie, który stanowił swego rodzaju wstęp do całego kina superbohaterskiego XXI wieku. Teraz, po siedemnastu latach i dziewięciu występach, żegna się z rolą, która uczyniła z niego gwiazdę. To jednak nie wszystko - "Logan" to również pierwszy w serii (nie licząc "Deadpoola", którego związek z nią jest jednak raczej umowny) film przeznaczony dla widzów dorosłych. Odpowiednia kategoria wiekowa pociągnęła za sobą szereg nowych możliwości, w efekcie dając film mocno odbiegający od tego, do czego przywykliśmy przez ostatnie kilkanaście lat. Nie chodzi tu tylko o krwawe sceny, czy padające z ust bohaterów soczyste wiązanki przekleństw, lecz przede wszystkim o atmosferę - jest ponuro, posępnie, miejscami wręcz depresyjnie. Jej odbicie znajdujemy także w warstwie muzycznej, za której przygotowanie, tak jak i w przypadku poprzedniej odsłony solowych przygód Wolverine'a odpowiada Marco Beltrami. Twórca ten, znany min. z muzyki do trzeciego "Terminatora", czwartej i piątej "Szklanej pułapki", a także i całkiem udanej  ilustracji muzycznej do remake'u klasycznego westernu "3:10 do Yumy" nie uchodzi (przynajmniej w moich oczach) za przedstawiciela kompozytorskiej ekstraklasy. To raczej solidny rzemieślnik, któremu zdarzają się przebłyski. Czy jednak muzykę do "Logana" można za takowy uznać?

logan_scena1.jpg

Na początek zadajmy sobie pytanie - czego przede wszystkim trzeba ścieżce dźwiękowej do filmu o superbohaterze by należycie spełniała ona swoje zadanie? Odpowiedź na to pytanie, zwłaszcza gdy odniesiemy je do "klasyki gatunku", nasuwa się sama - charakterystyczny bohater potrzebuje motywu przewodniego, takiego, który będzie się z nim jednoznacznie kojarzył. Zadbał o to John Williams, komponując muzykę do Supermana, zadbał Danny Elfman obdarowując niezapomnianymi motywami przewodnimi Batmana i Spider-Mana, a nawet w przypadku nieszczególnie pamiętnej muzyki z zeszłorocznego "Batman V. Superman" trudno nie skojarzyć motywu przypisanego Wonder Woman. W przypadku serii filmów o mutantach sytuacja nie przedstawiała się już tak dobrze. Z filmu na film zmieniali się kompozytorzy, każdy wprowadzał swoje własne motywy, nie nawiązując zbytnio do poprzedników. Czasami zdarzało się, że jakaś postać została obdarowana zapadającym w pamięć motywem (jak choćby Magneto w "First Class"), ale były to raczej wyjątki od reguły. Dopiero powrót Bryana Singera na stanowisko reżysera w "Przeszłości, która nadejdzie", a wraz z nim Johna Ottmana, dały szansę na wprowadzenie pewnej muzycznej ciągłości. W końcu motyw przewodni X-Menów, który pojawił się do tej pory w trzech filmach, zaczął umacniać swoją pozycję.

Co jednak z Loganem, było nie było, sztandarową postacią całego cyklu? Ano nic ciekawego - jeśli nawet przypisano mu jakiś motyw, to choć wielokrotnie widziałem wszystkie filmy z tym bohaterem, niczego takiego sobie nie przypominam. Wydawać by się mogło, że powrót kompozytora, który pracował także nad drugim solowym filmem niesie tu pewną nadzieję. Problem jednak w tym, że Beltrami, podobnie jak jego poprzednicy nie nadał bohaterowi jakiegoś wyraźniejszego muzycznego rysu. Muzyka w filmie z 2013 roku jako tako sprawdzała się w połączeniu z obrazem, ale po seansie niewiele z niej zostawało w pamięci. Trudno mi nawet stwierdzić, czy Beltrami za drugim razem w ogóle próbował do niej nawiązywać (bo w sumie nie bardzo było do czego), choć specjalnie wróciłem do "Wolverine'a" by być w stanie porównać muzykę w jednym i drugim filmie.  Jedno jest jednak pewne - tak samo jak film, tak i muzyka w ostatniej odsłonie przygód Logana, nie przypomina tego, z czym mieliśmy do tej pory czynienia w tej serii. Ani w kinie komiksowym w ogóle.

logan_scena2.jpg

Cóż więc otrzymujemy? Zapomnijcie o wpadających w ucho wyrazistych motywach czy melodiach. Trudno zresztą oczekiwać po takim filmie jak "Logan" heroicznego tematu muzycznego, skoro sam film nie ma w sobie nic z tej "superbohaterskości", z którą stykamy się choćby w produkcjach Marvel Studios. Tutaj na coś takiego po prostu nie ma miejsca, a i rola muzyki jest odmienna. W zasadzie ogranicza się ona do współtworzenia atmosfery, stanowi przede wszystkim tło, a poza dosłownie kilkoma momentami nie skupia na sobie uwagi widza. Specyficzne, surowe brzmienie, które tylko chwilami zbliża się do czegoś, co od biedy można by nazwać "przyjemnym w odbiorze" dla niektórych z pewnością będzie sporą przeszkodą.

Trwający przeszło 57 minut album podzielono na 25 utworów. Całość zaczyna się delikatnymi  klawiszami ("Main Titles") z harmonijką w tle, lecz już w chwilę później przychodzą ponure, przeciągłe brzmienia rodem z horroru ("The Grim Reavers"),  na krótką chwilę muzyka nabiera nieco wyrazistości w utworze "Alternate Route to Mexico", następnie przyspiesza w utworach ilustrujących sceny akcji. Brakuje tu jednak jakiejkolwiek melodyki,  tempo narasta, od czasu do czasu dołączają nowe dźwięki, aż wreszcie wszystko się urywa i znów słyszymy leniwe uderzenia w klawisze ("Gabriella's Video"), a potem... Z grubsza rzec można, że sytuacja się powtarza. W kawałku "Feral Tween" raz jeszcze łomoczą bębny, raz jeszcze rozbrzmiewają niepokojące, trudne do opisania dźwięki, chwilami przywodzące na myśl zabiegi stosowane przez Brada Fiedela przy obu "Terminatorach". Wciąz jednak brakuje tu czegoś, co przykuwałoby uwagę. O ile w samym filmie nie jest to większym problemem, gdyż muzyka służy jedynie za jego dopełnienie, a koncentrować się można (a nawet trzeba) na całej reszcie, tak już w przypadku słuchania płyty, kiedy to dźwięk siłą rzeczy stanowić musi "sedno sprawy", może się to okazać dość kłopotliwe.  Na szczęście pewną poprawę sytuacji przynosi końcówka płyty. "Logan Vs X-24" wydaje się wypadać nieco wyraziściej od wcześniejszych utworów ilustrujących sceny akcji, "Don't Be What They Made You" z miejsca przywodzi na myśl finałowe sceny, na czym oczywiście zyskuje, a i cztery pozostałe utwory (szczególnie ostatni, westernowy "Logan Drives") wypadają ciekawiej od tego, co słyszeliśmy do tej pory. Wnioskując po ich tytułach mamy tu do czynienia z zaburzeniem filmowej kolejności (nie pierwszym zresztą). Trudno powiedzieć czy to słuszne posunięcie, bo niektórzy, mniej cierpliwi słuchacze mogą do nich zwyczajnie nie dotrwać. Z drugiej strony czasami dobrze jest to co najlepsze serwować na koniec - tym sposobem zostawia się lepsze wrażenie. Szkoda tylko, że zabrakło piosenki Johnny'ego Casha z napisów końcowych.

logan_scena3.jpg

Ścieżka dźwiękowa do "Logana" to rzecz niełatwa w ocenie. Mając w pamięci film, który w udany sposób zakończył długą historię uwielbianej przez wielu postaci, trudno odmówić reżyserowi i kompozytorowi wyczucia - obydwaj zgodzili się co do tego, że nie potrzeba tu było muzycznej wspaniałości, przepychu, przykuwających uwagę tematów, zamiast tego postawili na klimat. Biorąc pod uwagę, że ścieżka dźwiękowa to przede wszystkim część składowa dzieła, jakim jest sam film, przyznać trzeba, że decyzja ta dała dobry efekt, co za tym idzie, wypadałoby uznać ją za słuszną. Trudno jednak nie zadawać sobie pytania: czy nie można było zrobić tego lepiej? Ciekawiej? Mając w pamięci inne ścieżki dźwiękowe, których twórcy stawiali sobie ten sam cel co panowie Mangold i Beltrami, mam nieodparte wrażenie, że odpowiedź na to pytanie jest prosta i, ma się rozumieć, twierdząca. Sam chętnie usłyszałbym w "Loganie" więcej gitary, najlepiej akustycznej choć niekoniecznie, może czegoś na kształt zimmerowskiej "Thelmy & Louise", no ale co ja tam wiem? A tymczasem muzyka z "Logana" (odsłuchiwana właśnie po raz trzeci) zaczyna powoli do mnie trafiać, może więc warto dać jej szansę?

3
Muzyka na płycie

Spis utworów:

    1. Main Titles (02:21)
    2. Laura (02:24)
    3. The Grim Reavers (01:32)
    4. Old Man Logan (02:45)
    5. Alternate Route to Mexico (01:23)
    6. That’s Not a Choo-Choo (02:13)
    7. X-24 (02:46)
    8. El Limo-nator (01:38)
    9. Gabriella's Video (02:36)
    10. To the Cemetery (00:55)
    11. Goodnight Moon (01:55)
    12. Farm Aid (03:11)
    13. Feral Tween (03:34)
    14. Driving to Mexico (01:42)
    15. You Can’t Break the Mould (01:07)
    16. Up to Eden (01:51)
    17. Beyond the Hills (02:09)
    18. Into the Woods (03:09)
    19. Forest Fight (02:30)
    20. Logan vs. X-24 (04:13)
    21. Don’t Be What They Made You (02:04)
    22. Eternum - Laura's Theme (03:35)
    23. Logan's Limo (02:32)
    24. Loco Logan (01:20)
    25. Logan Drives (02:08)

Czas trwania: 57:33

Opis i prezentacja wydania:

Opakowanie to standardowy, plastikowy jewel case. Książeczka liczy sobie osiem stron, poza listą płac zawiera także krótkie notki Jamesa Mangolda i Marco Beltramiego, rzucające nieco światła na ich podejście do tworzenia muzyki do "Logana". Znajdziemy w niej także kilka zdjęć z filmu. Ogólnie wydanie prezentuje się całkiem przyzwoicie choć bez fajerwerków.

4
Wydawnictwo

Oceny końcowe:

3
Muzyka na płycie
4
Wydawnictwo
+3
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

Gdzie kupić płytę „Logan”?:

dvdmax.pl  42,98 zł

swiatksiazki.pl  41,98 zł

empik.com 45,99 zł

merlin.pl  42,99 zł

mediamarkt.pl  44,99 zł

Płytę do recenzji otrzymaliśmy dzięki uprzejmości firmy Sony Music Poland.