„Agatha Christie. Herkules Poirot. Śmierć na Nilu” – recenzja komiksu

Początkiem tego roku do sprzedaży trafił pierwszy z serii komiksów adaptujących kultowe kryminały Agathy Christie. Jak to bywa w przypadku wszelkiego rodzaju adaptacji, „Morderstwo w Orient Expressie” nie sprawdziło się w zaproponowanej przez autorów formie, wypadając blado na tle swojego osławionego literackiego pierwowzoru. Końcem września w księgarniach pojawił się drugi tom komiksowej serii. Za „Śmierć na Nilu” odpowiadają już jednak zupełnie inny twórcy: scenarzystka Isabelle Bottier i rysownik Damien Callixte. Jak autorzy poradzili sobie ze słynnym materiałem źródłowym? Mówiąc skrótowo: znacznie lepiej od poprzedników. Po szczegóły zapraszamy do naszej recenzji poniżej.

Morderstwo w Orient Expressie” i „Śmierć na Nilu” idą ze sobą w parze jako dwie najlepsze, a przynajmniej najlepiej rozpoznawalne, powieści Agathy Christie, brytyjskiej mistrzyni kryminałów. Nie ma się więc, co dziwić, że jako pierwsze otrzymały adaptacje w ramach dedykowanej autorce komiksowej kolekcji wydanej na stulecie jej dorobku. Nieprzypadkowo premiery obu albumów miały mniej lub bardziej zbiec się z debiutującymi na wielkim ekranie widowiskami w reżyserii Kennetha Branagha. To pierwsze oglądaliśmy w kinach w 2017 roku. To drugie, gdyby nie koronawirus, też mielibyśmy już za sobą. W chwili obecnej filmowa „Śmierć na Nilu” nie ma daty premiery, a w obliczu zamkniętych kin trudno spekulować, kiedy się jej doczeka. W ramach powtórki przed ewentualnym seansem warto raz jeszcze przysiąść do książki Christie, a później – jako entuzjaści medium komiksowego – rzucić okiem na wersję obrazkową. Raz jeszcze mamy tu do czynienia bardziej z ciekawostką dla fanów niż pełnoprawnym przetworzeniem dzieła Christie. A jednak, podreperowana forma, w jakiej owo przetworzenie zostało podane, pozwala na przeżycie części emocji tożsamych z kultową intrygą osadzoną w Egipcie.

Na stronach „Śmierci na Nilu” detektyw Herkules Poirot (którego Callixte wypożyczył chyba z pasków Joana Cornelli) mierzy się z tajemnicą zabójstwa młodej milionerki. Szybko okazuje się, że w trakcie krótkiego życia Amerykanka, dziedziczka ogromnej fortuny i rozrzutna femme fatale, zdążyła narobić sobie masy potencjalnych adwersarzy, z których pewna część znajduje się na pokładzie luksusowego wycieczkowca vel kolejnego po Orient Expressie mobilnego miejsca zbrodni. Jedną z najbardziej oczywistych podejrzanych jest niejaka Jacqueline De Bellefort, której to wspomniana denatka uwiodła ukochanego.

smierc-na-nilu-plansza.jpg

Już na etapie prologu trudno nie dojść do wniosku, że komiks czyta się znacznie lepiej od poprzednika. Tam, gdzie w pierwszym tomie, zauważalnie zmęczonym własnym formatem, do efektownego sprzężenia na linii scenariusz–strona wizualna nigdy nie doszło, tam „Śmierć na Nilu” sprawnie wykorzystuje dobrodziejstwa medium: możliwość zamienienia opisowych dialogów na drobne obrazkowe niuanse i zachęcenia czytelników do wspólnego rozwikłania tajemnicy drzemiącej wewnątrz sprawnie zakomponowanych plansz. Za dedukcją Poirota podążamy intuicyjnie, a gdy uniesione brwi detektywa nie mówią nam, gdzie patrzeć, samodzielnie skanujemy kolorowe i kreskówkowe plansze w poszukiwaniu ukradkowych spojrzeń i potencjalnie obciążających, nieprzychylnych grymasów. Zabawa jest, innymi słowy, przednia, choć i też nieszczególnie suspensywna, bo każdy, kto czytał książkę, wie, jak się to skończy. Choć samej wierności wobec materiału źródłowego nie należy poczytywać jako wadę komiksu, jest on zbyt mocno względem pierwowzoru uproszczony i nie sposób traktować go jako dobry zamiennik powieści – zwłaszcza dla osób, które będą z opisaną historią obcować po raz pierwszy. A więc, skoro dla nowo przybyłych lektura będzie masywnym spoilerem znacznie ciekawszej powieści, a wtajemniczeni czytelnicy nie otrzymają tu w zasadzie niczego nowego, warto zadać pytanie: dla kogo właściwie przewidziany jest ten komiks?

Nim odpowiemy, trzeba raz jeszcze podkreślić, że komiks i treściowo, i formalnie zalicza się do jak najbardziej udanych. Choć styl wizualny nie odbiega zanadto od frankofońskich standardów, całość prezentuje się zarazem bardzo lekko i odpowiednio szczegółowo. W trakcie komiksowego śledztwa uwidaczniają się w zasadzie tylko niewielkie kłopoty i wiążą się one z narracyjnym rytmem. Mowa tu o przerwach między poszczególnymi scenami i pospiesznym traktowaniu momentów, którym przydałoby się poświęcić nieco więcej uwagi. Autorzy komiksu nie serwują w „Śmierci na Nilu” niemal żadnych znaków przestankowych, więc od czasu do czasu będziemy musieli przewrócić poprzednią stronę, by zdołać odnaleźć się w nowej sytuacji. Co więcej, część istotnych scen ulega tu pewnemu „spłaszczeniu”. Warto przywołać między innymi epilog, przy którym nie sposób nie odnieść wrażenia, że wydawca zmusił autorów do ostrego przytrymowania objętości. W konsekwencji ważne z poziomu fabuły zdarzenie zostaje przedstawione ekspresowo, a jego konsekwencje – potraktowane z niespójną lekkością.

smierc-na-nilu-plansza-01.jpg

Odpowiadając na pytanie dotyczące adresatów komiksu: „Śmierć na Nilu” to pozycja dla największych fanów Christie – tych, którzy dobrze znają dorobek autorki, poszukują ładnej jubileuszowej ciekawostki i zupełnie nie przeszkadza im prześledzenie tych samych wydarzeń w uproszczonej, nieco bardziej dynamicznej formie. Pozostali zrobią znacznie lepiej, jeśli po prostu sięgną po oryginał.

4
Scenariusz
4
Rysunki
5
Tłumaczenie
4
Wydanie
6
Przystępność*
+4
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

* Przystępność - stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.

 

Specyfikacja

Scenariusz

Isabelle Bottier

Rysunki

Damien Callixte

Oprawa

miękka

Druk

Kolor

Liczba stron

68

Tłumaczenie

Paweł Łapiński

Data premiery

Wrzesień 2020

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.

źrodło: zdj. Egmont