„Amazing Spider-Man” tom 1 – recenzja komiksu. Największą mocą jest miłość

Czy warto wydawać w naszym kraju ten sam komiks po raz czwarty? Oczywiście, że tak. Szczególnie gdy zabiera się za to Egmont, który w końcu planuje dostarczyć fanom Spider-Mana kompletną, pięciotomową serię przygód Petera Parkera autorstwa kultowego scenarzysty J. Michaela Straczynskiego. Zapraszamy do lektury recenzji.

Przyznaję – bardzo długo czekałem na ten moment. „Spider-Mana” J. Michaela Straczynskiego miałem okazję czytać w skrawkach, nie mając nigdy pełnego dostępu do całego runu popularnego twórcy. Egmont wychodzi jednak naprzeciw naszym oczekiwaniom, wprowadzając do sklepów jedną z najlepszych serii komiksowych o Peterze Parkerze. I nawet jeśli pierwszy tom, to tylko powtórka z Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela, wciągnąłem ją w jeden dzień, będąc absolutnie zachwycony lekkością tej historii, odważnym, ale jednocześnie sensownym grzebaniem w genezie Pajączka oraz jedynymi w swoim rodzaju rysunkami Johna Romity Jr. 

Jak wspomniałem we wstępie, do runu Straczynskiego podejść w naszym kraju było kilka. Po raz pierwszy po ten komiks sięgnęło wydawnictwo Fun Media (dawny TM-Semic) w 2001 roku, a 3 lata później Axel Springer w ramach serii „Dobry komiks”. Z kolei w Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela otrzymaliśmy kilkanaście zeszytów zamkniętych w ramach tomów: „Powrót do domu” (2012 rok) oraz „Wyznania” (2014). Oba niemal w całości pokrywają się z pierwszym tomem recenzowanego „Amazing Spider-Man” (wydanie Egmontu zawiera dodatkowo zeszyt nr 36, będący hołdem dla poległych w zamachach z 11 września 2001 roku). I w żadnym wypadku ta powtórka mi nie przeszkadza. Wprost przeciwnie. Cieszę się, że niebawem do mojej kolekcji dołączy pełna, pięciotomowa seria zbierająca całą pracę J. Michaela Straczynskiego przy Spider-Manie, a jej pierwszy tom jest tak dobry, że warto czytać go wielokrotnie.

W tym miejscu warto przypomnieć, że w 1999 roku seria „Amazing Spider-Man” po raz pierwszy w swojej historii została zrestartowana i ruszyła od pierwszego zeszytu. Serię przejął Howard Mackie, który swój run zamknął na 29 zeszytach. Od numeru 30 (czerwiec 2001 roku) serię przejął J. Michael Straczynski i pozostał przy niej przez kolejne 6 lat. Dla Petera Parkera było to nowe otwarcie, bez Mary Jane u boku. Twórca „Babylon 5” poszedł jednak dużo dalej, sięgając do genezy Pajączka. Doskonale wiemy, jak fandom wrażliwy jest na wszelkiego rodzaju „grzebanie” w historii bohaterów, ale pomysły Straczynskiego przyjęte zostały pozytywnie, gdyż wydawały się nadzwyczaj racjonalne.

amazing-spider-man-tom-1-plansza-z-komiksu-min.jpg

Scenarzysta zdawał sobie sprawę, że musi zrobić coś, co odświeży całą serię i czuć to już od pierwszych zeszytów. Straczynski wprowadza więc nowych bohaterów: potężnego Morluna, przypominającego wampira złoczyńcę polującego na głównego bohatera oraz Ezekiela rzucającego zupełnie nowe światło na incydent z pająkiem, który zrobił z Parkera superbohatera. Ezekiel uważa, że za genezą Spideya stoją tzw. zwierzęce totemy i zachowanie równowagi we wszechświecie. Brzmi dziwnie? Być może, ale bohater uświadamia Petera, że większość jego najgroźniejszych przeciwników pochodzi od zwierząt i nie jest to przypadek. Jakkolwiek pokręcone się to wydaje, im więcej o innej genezie tytułowego superbohatera się dowiadujemy, tym bardziej nabiera ona sensu. I tym właśnie J. Michael Straczynski wygrał w swoim runie najwięcej.

Podobało mi się też to, że scenarzysta nie zapomina o wątkach obyczajowych. Peter wraca bowiem do szkoły, gdzie obejmuje posadę nauczyciela. Ma styczność z dzieciakami, widzi w nich odbicie samego siebie z dawnych lat. Dodatkowo podkreśla samotność głównego bohatera, dla którego największym i jedynym oparciem jest ciocia May. To jej głos w najtrudniejszych momentach pomaga mu przetrwać i to z jej głównym udziałem przeczytacie w całym zbiorze najlepszy i najbardziej emocjonalny zeszyt.

Oprawa wizualna pierwszego tomu „Amazing Spider-Mana” jest na swój sposób wyjątkowa. Pamiętajcie, że ten komiks ma ponad 20 lat, ale kreska Johna Romity Jr. w żaden sposób się nie zestarzała. Zarówno postacie, jak i kolorystyka idealnie współgrają ze sobą, podobnie jak scenarzysta z artystą, którzy wspólnie dają Parkerowi potężny wycisk (co widać choćby po poszarpanym kostiumie). Nie rozumiem tylko, co stało się z twarzą Mary Jane, ale po tylu latach wie to chyba tylko sam Romita Jr. 

Podsumowanie

Pierwszy tom „Amazing Spider-Man” jest dla mnie udanym powrotem do przeszłości. Mało z tej historii pamiętałem, więc świetnie, że mogłem ja sobie odświeżyć. Czekam jednak na więcej. Kolejny tom Egmont wyda dopiero w listopadzie tego roku. Na koniec najważniejsze – poza serią „Ultimate Spider-Man”, to najbardziej przystępny komiks o Peterze Parkerze, jaki znajdziecie na rynku. Aby bez problemu go zrozumieć, wymagana jest naprawdę podstawowa wiedza dot. Pajączka, którą nabyliście choćby dzięki filmom. Nic więcej. Dlatego mam nadzieję, że po pierwszy tom Amazing Spider-Man” sięgniecie bez wahania. Zwyczajnie warto. 

Oceny końcowe komiksu „Amazing Spider-Man” tom 1

5
Scenariusz
4+
Rysunki
5
Tłumaczenie
5
Wydanie
5
Przystępność*
4+
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

* Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.

Specyfikacja

Scenariusz

J Michael Straczynski

Rysunki

John Romita Jr. 

Oprawa

twarda

Druk

Kolor

Liczba stron

396

Tłumaczenie

Marek Starosta

Data premiery

26 kwietnia 2023

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.

zdj. Egmont / Marvel