Austin Butler, który zdobył popularność dzięki roli w „Elvisie” oraz występowi w „Diuna: część druga”, odrzucił możliwość wcielenia się w postać Jamesa Bonda. Choć wcześniej żartował, że mógłby zostać pierwszym amerykańskim 007, w wywiadzie dla Hits Radio jednoznacznie stwierdził, że taki pomysł nie wchodzi w grę.
Austin Butler chce zagrać przeciwnika nowego Jamesa Bonda
Butler uważa, że wybór Amerykanina do roli Bonda byłby niemal „świętokradztwem” i podkreśla, że postać 007 powinna być grana przez Brytyjczyka. „Myślę, że to nie byłby dobry pomysł. Jestem Amerykaninem. Mógłbym mówić z akcentem, ale to byłoby dość świętokradzkie. Te filmy miały dla mnie ogromne znaczenie. Uważam, że Bond musi pochodzić z kraju, który jest jego ojczyzną” – powiedział aktor. To już nie pierwszy raz, kiedy Butler wyklucza się z tego wyścigu. Podobne uwagi wygłosił w programie „The Tonight Show”, określając pomysł mianowania Amerykanina Bondem jako „szalony”.
Choć Butler nie widzi siebie w roli samego Bonda, nie zamyka drzwi przed innymi propozycjami w tej serii. Aktor wyraził zainteresowanie zagrania antagonisty w nadchodzącej odsłonie, którą wyreżyseruje Denis Villeneuve, z którym współpracował już przy „Diunie”. „Antagonista? To by pasowało! Zrobiłbym to”.– dodał.
Sprawdź też: Margot Robbie powróci jako Harley Quinn? Aktorka szczerze o przyszłości w DC
Komentarze Butlera wpisują się w rosnącą falę aktorskich oświadczeń na temat roli Bonda. Podobnie jak on, Glen Powell, gwiazda „Top Gun: Maverick”, wyraził przekonanie, że Amerykanin nie powinien grać tej postaci. „Jestem z Teksasu. Teksańczyk nie powinien grać Jamesa Bonda” – stwierdził. Henry Golding, który również był wcześniej łączony z rolą Bonda, wykluczył się z tego wyścigu, uznając ideę za „przerażającą”.
źródło: FandomWire