
Henry Golding, znany z filmów „Bajecznie bogaci Azjaci” i nadchodzącej produkcji „The Old Guard 2”, odniósł się do krążących wcześniej spekulacji na temat swojej potencjalnej roli jako nowy James Bond. Aktor zdradził, że wizja wcielenia się w agenta 007 bardziej go przeraża niż ekscytuje.
Z perspektywy aktora, rola Bonda to nie tylko zaszczyt, ale i kulturowe obciążenie
„Myślę, że to koszmar każdego aktora” – powiedział Golding w rozmowie z People. – „Ale z drugiej strony chcesz też wnieść coś nowego do franczyzy. Dlaczego nie mogliby wprowadzić więcej agentów albo innych numerów 00? To byłoby znacznie fajniejsze, bez tych wszystkich ograniczeń i oczekiwań”.
Aktor dodał również, że presja związana z tą kultową rolą mogłaby go przytłoczyć: – „Może po prostu jestem mięczakiem. Nie wiem. Ale myślę, że znacznie bardziej by mi się to podobało, gdyby nie wisiała nade mną ta kulturowa presja”.
Wypowiedź Goldinga pojawiła się niedługo po ogłoszeniu, że Denis Villeneuve („Diuna”) stanie za kamerą nowego filmu o Bondzie. Reżyser będzie pierwszym twórcą 007 wybranym przez Amazon MGM Studios. Towarzyszyć mu będą producenci Amy Pascal, David Heyman oraz jego partnerka i współpracowniczka artystyczna, Tanya Lapointe.
Sprawdź też: James Cameron krytykuje „Oppenheimera”. Zarzuca Nolanowi „moralne wycofanie się”
Henry Golding może jednak spać spokojnie — nie znalazł się na krótkiej liście głównych kandydatów. Amazon i producenci wytypowali trójkę młodych Brytyjczyków: Toma Hollanda („Spider-Man”), Jacoba Elordiego („Saltburn”) oraz Harrisa Dickinsona („Babygirl”). Studio poszukuje aktora poniżej trzydziestego roku życia, który wniesie do marki nową energię i zapewni jej długowieczność na kolejne dekady.
Poprzednim Bondem był Daniel Craig, który zakończył swoją kadencję w 2021 roku filmem „Nie czas umierać”.
źródło: THR/zdj. Amazon MGM