„B.B.P.O. - Piekło na Ziemi” tom 3 – recenzja komiksu

W październiku ubiegłego roku na półkach księgarń pojawił się kolejny, obszerny zbiór przygód dzielnych członków Biura Badań Paranormalnych i Obrony. Spin-off „Hellboya” nieustannie nabiera na rozmachu, ale czy popycha historię w ciekawym kierunku? Zapraszamy do lektury naszej recenzji trzeciego tomu „B.B.P.O. - Piekło na Ziemi”.

Połączenie gotyckiego horroru z pulpową rozrywkową. Taki cel przyświecał Mike’owi Mignoli przy okazji kultowego już „Hellboya”. W trzecim tomie „B.B.P.O. - Piekło na Ziemi” autor raz jeszcze łączy siły z Johnem Arcudim, czego efektem jest dynamiczny gatunkowy koktajl – o tyle wciąż oryginalny jako spin-off, co uwidaczniający klisze względem samego siebie. Nie będę owijał w bawełnę: mając za sobą lekturę trzeciego tomu, jestem „Piekłem na Ziemi” diabelnie zmęczony. Ale po kolei.

Na wydanie składają się cztery opowieści. Każdą z nich zwizualizował inny artysta, co po raz kolejny przekłada się na rozległy stylistyczny wachlarz. Siłę wyrazu „Piekła na Ziemi” wytwarzają właśnie te estetyczne kontrasty – pragmatyczne wizje Laurence’a Campbella, pełne chłodu, cienia i brudu, tonalnie przystające do dorobku Alexa Maleeva zderzające się chociażby z kreskówkową groteską Petera Snejbjerga. Nie brakuje też efektownego powrotu stałych ilustratorów serii – Tylera Crooka i Jamesa Harrena. Do tego ostatniego należą wręcz chyba najciekawsze, a z pewnością najbardziej żywiołowe prace zbioru. Swoją energię „B.B.P.O.” wytwarza na tym etapie właśnie wewnątrz obrazów. Scenariusze z kolei stały się w pewnym sensie pretekstem do fantazjowania o wielkich potworach, dziwnej poetyce i dobrej zabawie.

Wojna z Ogdru Hem wydaje się konfliktem beznadziejnym – nieustannie odsuwaną porażką, która ludzką rasę prędzej czy później zepchnie do roli nędznych obserwatorów apokalipsy. Kolejne miasta, w tym Chicago i Nowy Jork, legły w gruzach; jak głowy Hydry wyrastają kolejne kulty czczące obce stworzenia, świat pogrąża się w szaleństwie... a więc w gruncie nic, czego dość dobitnie nie powiedziałby nam już tom drugi, prawda? A jednak, autorzy raz jeszcze decydują się wcisnąć pauzę. W zebranych tu opowieściach „B.B.P.O. - Piekło na Ziemi” z największym namaszczeniem zajmuje się budowaniem świata i poszerzaniem skali. Raz jeszcze jest to świat, z którego Mignola i Arcudi z uporem wysysają życie i energię, a wtłaczają ponury, zrezygnowany, postapokaliptyczny naturalizm. Na etapie trzeciego zbioru „Piekło na Ziemi”, jego zamysł, fabularny rdzeń, zdążyło zapuścić korzenie na tyle głęboko, że próżno w scenariuszach poszukiwać świeżości, zróżnicowania czy przewrotności rodem z „Plagi żab” albo znakomitego debiutu spin-offującego cyklu. W istocie, mając za sobą lekturę drugiego i trzeciego tomu „Piekła”, krystalizuje się wzorzec, jaki autorzy obrali w swojej apokalipsie. Problem w tym, że na pewnym etapie mierzenie kolejnych, często nieomal anonimowych oficerów B.B.P.O. z hordami Ogdru Hem nawet tak piękny koniec świata musi wytracić na impecie. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że mimo tonalnych eksperymentów (melancholijne „Pustkowie” czy b-klasowa rozwałka „Królestwa Czarnego Płomienia”) „Piekło na Ziemi” owy impet uśmierciło już na etapie poprzedniego zbioru. Reanimacja zaś się, z drobnymi wyjątkami, nie powiodła. „B.B.P.O.” trafia najcelniej, gdy wie, jak posługiwać się swoimi sztandarowymi postaciami. Nieprzypadkowo tom trzeci jest najciekawszy wtedy, gdy rozleglej opowiada o Lizzy Sherman i obok niej wprowadza postać dziwacznego lekarza parającego się wskrzeszaniem martwych czworonogów („Jezioro Ognia”). Jest z kolei najsłabszy, gdy zupełnie nie wie, jak zabrać się za Johanna Krausa, Josifa Niczajkę albo zbyt długo pomijanego Abe’a Sapiena (które udział w opisywanych wydarzeniach rozczarowuje bodaj najbardziej).

bbpo-t3-plansza1.jpg

Stwierdzenie, jakoby Arcudi i Mignola utknęli, nie byłoby poprawnym podsumowaniem wrażeń z trzeciego tomu „B.B.P.O.” (w końcu „Królestwo Czarnego Płomienia” postawiło krok w „jakimś” kierunku). Obaj scenarzyści posiadają ewidentną koncepcję na kształt „Piekła na Ziemi”, a fabuły mają przygotować wyraźny grunt pod nieuchronną ewolucję opowieści. I choć nic nie usprawiedliwi prowokowania odbiorczego znużenia, „B.B.P.O.” to wciąż wizualnie efektowna zabawa formą. I mimo, że w trzecim tomie ową zabawą najbardziej cieszą się chyba autorzy, dla najwierniejszych czytelników pozostanie tu wystarczająco dużo powodów, by odwracać strony.

Tytułem końca warto raz jeszcze zwrócić uwagę na wspaniałe polskie wydanie komiksów z Mignolawersum. Jak wszystkie poprzednie, tak i trzeci tom „B.B.P.O. - Piekło na Ziemi” nie tylko wygląda pięknie, ale i może pochwalić się wzorcowym tłumaczeniem. Nie zabrakło też obszernego szkicownika, który wzbogaca lekturę i pozwala dostrzec elementy, na które autorzy położyli szczególny nacisk.

+3
Scenariusz
5
Rysunki
5
Tłumaczenie
6
Wydanie
3
Przystępność*
+4
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

* Przystępność - stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.

kpSYnKxmqaWYlaqfWGao,bbpo_tom_08_072.jpg

Specyfikacja

Scenariusz

Mike Mignola, John Arcudi

Rysunki

Tyler Crook, James Harren, Laurence Campbell, Peter Snejbjerg

Oprawa

twarda

Druk

Kolor

Liczba stron

480

Tłumaczenie

Jacek Drewnowski

Data premiery

16 października 2019

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.

źródło: zdj. Egmont / DC Vertigo