Batman w DC Odrodzenie ma kilka serii i jedną z nich jest Batman Detective Comics. Jego pierwszy tom zatytułowany Powstanie Batmanów ukazał się w listopadzie. Zapraszamy do lektury naszej recenzji.
Chociaż Mroczny Rycerz to indywidualista, to tym razem nie zdoła samotnie zwalczyć nowego niebezpieczeństwa, które pojawiło się w Gotham City. Jest nim oddział stosujący techniki Batmana i dysponujący wyposażeniem wzorowanym na jego sprzęcie. Okazuje się też, że postacie w kostiumach są obserwowane... Bohater łączy więc siły z Batwoman, Red Robinem, Spoiler, Orphan i Clayface'em.
Nie tyle jest więc to seria o Batmanie, co o drużynie Batmana. Scenarzysta próbuje każdemu z jej członków nadać przynajmniej trochę ludzkich rysów, ale z przeciętnym skutkiem. Dzieje się podobna rzecz co w Jestem Gotham - brakuje rzetelnej prezentacji postaci. Ich prywatne problemy, jeśli już się pojawiają, są jedynie pozorami przemyślanych wątków. Nie ma wątpliwości, że Powstanie Batmanów to przeciętniak, w którym fabuła pełni rolę zaledwie pretekstu do pokazania efektownych akcji. To zaś oznacza, że w kategorii superhero komiks zupełnie niczym się nie wyróżnia.
Jestem Gotham (przeczytajcie recenzję Jestem Gotham), pomimo podobnych niedoskonałości, wybijało się postacią Alfreda. W Powstaniu Batmanów trudno znaleźć równie istotny atut. Od scenariusza wyziera nijakość – główna sprawa może i miała potencjał, ale przez jej pobieżne potraktowanie i nieprzekonującego antagonistę można mówić o dużym rozczarowaniu. Szczerze powiedziawszy, spodziewałem się, że będzie to najlepsza seria z Batmanem, jednak pierwszy tom tego nie udowadnia.
Oczywiście komiks ma ładne ilustracje. Wydarzenia rozgrywają się głównie nocą, w akcji widzimy każdego z bohaterów, a sceny często wyglądają patetycznie i mrocznie zarazem. Historia płynie całkiem szybko, zaś ekipa postaci chwilami wypada wyraziście. To zaledwie kilka momentów, podczas których twórcom udaje się poruszyć czytelnika albo wywoływać w nim sympatię do kogoś. Na pewno pozytywnie odznacza się Clayface, który jest byłym łotrem i swoją fizjonomią nie przypomina tradycyjnego herosa Gotham. Robin jako specjalista od technologii także ma przebłyski. Do tego w dobrych słowach można wypowiedzieć się o scenach z przeszłości Batwoman łączących ją z Bruce'em (to nowe spojrzenie na jego rodzinę). Wreszcie zaskakuje zakończenie, bowiem prosta i pretekstowa fabuła zaczęła ciekawić... Tylko że to zakończenie. Typowy cliffhanger mający skłonić do sięgnięcia po następną odsłonę.
Podsumowanie
Powstanie Batmanów budzi mieszane uczucia. Seria ma zadatki na dobrą historię z udziałem kilku różnych, lecz współpracujących ze sobą postaci, mierzących się z trudnymi wyzwaniami typu niebezpieczna i świetnie wyposażona organizacja. Udawało się czasem zasygnalizować, że może Bruce Wayne nie pozjadał wszystkich rozumów, a pozostałe postacie w kilku scenach mają przebłyski. Wizualnie jest dobrze – widowiskowo i mrocznie, choć w trochę sztuczny sposób, bo nie zostaje to poparte fabułą. Wychodzi więc na to, że komiks spokojnie mógłby być przyzwoitym tytułem ze świata DC, ale nim nie jest. To kolejna pozycja, w której bohaterowie muszą trochę powalczyć, zagrożenie musi być duże, trzeba też zachować jakieś pozory, że ktoś ma tu życie prywatne, dać jeszcze jakiegoś idealistę w roli wroga, a za motywację przydzielić mu coś tragicznego... O czymś zapomniałem? A, tak, zwrot akcji, żeby nikt się nie czepiał, że nuda, wtórność i słabo. Wydawałoby się, że wystarczy. Niestety, nie wystarcza.
Oceny końcowe
Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.
* Przystępność - stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.
Szczegółowe zdjęcia komiksu znajdziecie w oddzielnym wpisie Batman Detective Comics tom 1: Powstanie Batmanów.
Specyfikacja
Scenariusz |
James Tynion IV |
Rysunki |
Eddy Barrows, Alvaro Martinez, Al Barrionuevo, Raúl Fernández, Eber Ferreira |
Oprawa |
miękka ze skrzydełkami |
Druk |
kolor |
Liczba stron |
156 |
Tłumaczenie |
Tomasz Sidorkiewicz |
źródło: Egmont / DC Comics