„Stan strachu” to event, który kończy przygodę Jamesa Tyniona IV z serią „Batman” i w dużej mierze z całym DC Comics. Jest on na szczęście dużo lepszy od „Wojny Jokera” i domyka praktycznie wszystkie wątki, jakie scenarzysta zapoczątkował w swoim kilkutomowym runie. Zapraszamy do lektury recenzji.
James Tynion IV dzięki swojej pracy nad „Batmanem”, najpierw w „Detective Comics”, a później w głównej serii na dobre zagościł w umysłach czytelników komiksów na całym świecie. Co prawda doceniam go dużo bardziej za jego niezależne komiksy, takie jak „Coś zabija dzieciaki”, „Departament prawdy”, czy „Miły dom nad jeziorem”, ale w „Batmanie” dał radę, dość mocno odróżniając swój run od prac Toma Kinga z DC Odrodzenie. Trudno mi ocenić, czy był to lepszy „Batman” niż u poprzednika. Tynion pisał bardziej mainstreamowo, starając się otworzyć na nieco innego czytelnika. W eventach jednak czuć było przymus wydawcy na wzbudzanie sztucznego zainteresowania tak jak w kompletnie nieudanej „Wojnie Jokera”. Tynion naprawił swój błąd w serii „Joker. Polowanie na Klauna” i zwieńczył serię o Batmanie w „Stanie Strachu”, historii dużo lepszej, niż poprzednio.
To, co scenarzyście udało się w tym tomie najlepiej, to odpowiednie rozwinięcie postaci Jonathana Crane’a, czyli Stracha na wróble. Scenarzysta nadał mu zupełnie nowego wymiaru, pokazując przy okazji jego przenikliwy umysł i w konsekwencji dość dobrze zaplanowany atak na Gotham. Jednak bez względu na to, jak bardzo szlachetne były jego zamiary, nie różni go nic od typowego terrorysty, który za pomocą toksyn próbował wzbudzić w ludziach tytułowy stan strachu.
Pogrążone w chaosie Gotham nie jest niczym nowym, a przy okazji eventu James Tynion IV poświęca więcej miejsca nowym bohaterom, których solowe zeszyty znajdziecie w piątym tomie. Zarówno historie Ogrodniczki, jak i Miracle Molly wypadają całkiem nieźle, ale kolejny raz potwierdza się, że do uniwersum DC Comics niezwykle ciężko jest wprowadzić nowe twarze i takie, które w przyszłości będą zasługiwać na kolejne serie.

„Stan strachu” to komiks, którego nie da się czytać bez znajomości poprzednich tomów autorstwa Jamesa Tyniona IV w głównej serii o Człowieku-nietoperzu. Zwraca uwagę fakt, że scenarzysta rozplanował sobie to wszystko całkiem nieźle i wydaje się, że pozostawia tytułowego bohatera oraz miasto w takim miejscu, w jakim chciał. A plan był wielowymiarowy, bo w „Stanie strachu” Tynion wprost nawiązuje do wydarzeń z Dnia A i pomniejszych wątków, które działy się w przeszłości (w poprzednich tomach). Wpadka w „Wojnie Jokera” idzie więc w zapomnienie, bo jako pięcioczęściowa całość run scenarzysty broni się bardzo dobrze. Nawet jeśli w „Stanie strachu” momentami jest zbyt dużo typowej, superbohaterskiej nawalanki, ale takie prawa eventu.
Wizualnie „Stan strachu” trzyma poziom poprzednich tomów Tyniona, głównie za sprawą rysunków Jorge Jimeneza, odpowiedzialnego za większość prac. DC Comics pod tym względem zostawia daleko w tyle konkurencję, szczególnie w swoich najbardziej rozpoznawalnych seriach.
Podsumowanie
James Tynion IV na główną serię o Batmanie miał swój autorski pomysł i go zrealizował. Odchodzi z podniesioną głową i spełnionym zadaniem. Podobało mi się odważne wprowadzanie nowych wątków związanych z burmistrzem Nakano i Magistratem, który starał się trzymać Gotham w ryzach. I nawet jeśli „Wojna Jokera” zawiodła, to była niezbędna, by uniwersum Człowieka-nietoperza mogło się odpowiednio rozwinąć w rewelacyjnym „Polowaniu na Klauna” jak i w całkiem niezłym „Stanie strachu”.
Czytajcie więc i bawcie się dobrze, ale tylko jeśli pamiętacie, co działo się w poprzednich tomach.
Oceny komiksu „Batman. Stan strachu. Saga”
Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.
Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.

Specyfikacja
|
Scenariusz |
James Tynion IV |
|
Rysunki |
Jorge Jimenez |
|
Oprawa |
miękka ze skrzydełkami |
|
Druk |
Kolor |
|
Liczba stron |
320 |
|
Tłumaczenie |
Tomasz Sidorkiewicz |
|
Data premiery |
17 maja 2023 roku |
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.
zdj. Egmont / DC Comics