„Batman: Zagłada Gotham” – recenzja komiksu. Lovecraft w superbohaterskim sosie

Batman to bohater uniwersalny, który potrafi odnaleźć się w każdym środowisku. Wielokrotnie byliśmy tego świadkami w rozmaitych interpretacjach losów Człowieka-nietoperza, a scenarzyści od lat prześcigają się w kreowaniu alternatywnych wersji jego genezy. Mike Mignola w „Zagładzie Gotham” zrobił krok dalej, wrzucając Bruce’a Wayne’a w okres międzywojenny, a całą historię mocno przyprawił mitologią Cthulhu. Jak wypada „Zagłada Gotham”? Zapraszamy do lektury recenzji.

„Batman: Zagłada Gotham” trafia na polski rynek komiksowy po raz trzeci. To już samo w pewien sposób świadczy o obcowaniu z dziełem ponadczasowym, które powinno trafić do szerokiego grona odbiorcy. Pierwsze wydanie pojawiło się w sklepach w 2004 roku, z kolei w 2017 roku było częścią Wielkiej Kolekcji Komiksów DC. Egmont postanowił wznowić komiks Mike’a Mignoli w twardej oprawie z obwolutą i powiększonym formacie, w ramach DC Deluxe. Działanie wydawcy wpisuje się w pewien sposób w strategię rynkową. Nie od dziś wiemy, że komiksy z Batmanem sprzedają się w naszym kraju najlepiej ze wszystkich bohaterów DC, a triumfy święci ostatnio seria „Knightfall”. „Zagłada Gotham” jest więc dopełnieniem kalendarza wydawniczego, nastawionego na fanów „Człowieka nietoperza”, których ciągle przybywa.

Bardzo doceniam twórców, którzy z genezy, czy też początków Batmana starają się wyciągnąć coś nowego. Z drugiej strony nigdy nie byłem wielkim fanem H.P. Lovecrafta. Na szczęście Mignola bardzo subtelnie przemyca odniesienia do mitologii horroru i udowadnia, że Bruce Wayne jest w stanie odnaleźć się również w tak pokręconej historii. Czytając „Zagładę Gotham” miałem jednak wrażenie, że wszystko w tej historii działa dobrze wokół głównego bohatera, a on sam zdaje się być nieco przytłoczony okolicznościami i czasem akcji.

„Zagłada Gotham” rozgrywa się w 1928 roku, co pozwoliło Mignoli, a przede wszystkim Troyowi Nixeyowi na zabawę w warstwie wizualnej komiksu. Fabuła rozpoczyna się od wyprawy badawczej Wayne’a na Antarktydę oraz od jego triumfalnego powrotu do Gotham, 20 lat po śmierci swoich rodziców. Klimat retro wylewa się nie tylko z rysunków, ale też dialogów, które są napisane w dość prosty i przystępny dla czytelnika sposób. Scenariusz rozkręca się stopniowo, a po nieudanym odnalezieniu profesora Cobblepota, Bruce natrafia na zwłoki pozostawione w swojej rezydencji. Kolejne wydarzenia kreują w nim chęć pozostania Człowiekiem-nietoperzem, co w konsekwencji prowadzi do przedstawienia kolejnej, alternatywnej wizji historii pt. „jak Bruce Wayne został Batmanem”.

Największą siłą komiksu Mignoli jest możliwość spojrzenia na dobrze znanych bohaterów z uniwersum Batmana z innej perspektywy. Sam Bruce Wayne w pewnym sensie jest taki sam, ale już inne znane twarze, takie jak np. Oliver Queen, czy Talia al’Ghul wypadają dosyć oryginalnie. Co istotne, ich kreacje nie są w żaden sposób przesadzone i sztuczne. Scenarzysta mądrze korzysta z możliwości, jakie dał sobie, osadzając fabułę w 1928 roku i wykorzystuje to na wszelkie możliwe sposoby.

„Batman: Zagłada Gotham” to poniekąd horror, ale daleki byłbym od klasyfikowania tego komiksu w sposób zero-jedynkowy. Owszem, z każdą kolejną stroną, fabuła robi się coraz bardziej mroczna i pokręcona, a z kart komiksów wychodzą coraz bardziej ohydne i przerażające monstra. Czuć to szczególnie pod sam koniec, gdy scenariusz staje się coraz bardziej chaotyczny, a liczba wykorzystywanych przez Mignolę postaci niebezpiecznie rośnie. Takie jednak prawo twórcy oraz możliwość stworzenia zamkniętej i niezależnej historii, w której łatwo jest podejmować trudne decyzje. Mocno doceniam tutaj warstwę wizualną i prace Nixeya, bo jego rysunki pasują do scenariusza idealnie. Są brzydkie, ale taki jest ich cel. Ich niedoskonałość tylko podkreśla mroczność i beznadziejną sytuację, z którą mierzy się bohater.

Podsumowanie

„Batman: Zagłada Gotham” to komiks będący przyzwoitą ciekawostką, która odkrywa przed czytelnikiem alternatywną wersję genezy Batmana. Tym razem w oparach Lovecrafta oraz stylistyki z lat 20. XX wieku. Dla fanów Lovecrafta to pozycja obowiązkowa i na pewno odnajdziecie w niej ogrom mitologicznych odniesień. Dla pozostałych czytelników to po prostu dobry i oryginalny elseworld batmanowy z kilkoma pomysłami, które warto poznać i docenić. 

Oceny końcowe komiksu „Batman: Zagłada Gotham

4
Scenariusz
4+
Rysunki
5
Tłumaczenie
5
Wydanie
4
Przystępność*
4+
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.

Specyfikacja

Scenariusz

Mike Mignola

Rysunki

Troy Nixey, Richard Pace, Dennis Janke, Dave Stewart

Oprawa

twarda z obwolutą

Druk

Kolor

Liczba stron

160

Tłumaczenie

Jarosław Grzędowicz

Data premiery

12 kwietnia 2023 roku

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.

zdj. Egmont / DC Comics