„Batman. Ziemia Jeden” tom 3 – recenzja komiksu. Klątwa nietoperza

Kilka dobrych lat kazał czekać swoim czytelnikom Geoff Johns na kontynuację przygód Batmana z pierwszej Ziemi. Jedna z najlepszych serii komiksowych o Człowieku Nietoperzu powraca na polski rynek po blisko siedmiu latach przerwy i nadal ma wiele do zaoferowania. Zapraszamy do lektury naszej recenzji.

Wydawnictwu Egmont nie można odmówić konsekwencji. „Batman. Ziemia Jeden” to absolutnie jeden z najlepszych, współczesnych komiksów DC i ogromnie ucieszył mnie fakt, że mimo kilkuletniej przerwy, udało się w naszym kraju wydać trzeci tom, przy okazji uzupełniając nakład dwóch poprzednich. Geoff Johns z Garym Frankiem to duet idealny, który w 2015 roku (a trzy lata wcześniej w USA) w nowatorski sposób przedstawił genezę najbardziej ludzkiej wersji Batmana. Mimo bardzo dobrego przyjęcia przez dziennikarzy i krytyków, „Ziemia jeden” nie miała łatwo. Kolejne tomy były wielokrotnie przekładane, a trzeci rozdział światło dzienne ujrzał w USA w 2021 roku, notując przy okazji trzyletnie opóźnienie względem pierwszych zapowiedzi. Dziś to komiks, który idealnie wpisuje się w portfolio DC Black Label, czyli historii nieco bardziej dojrzałych, brutalnych i kierowanych dla dorosłego czytelnika.

„Batman. Ziemia jeden” to seria na swój sposób wyjątkowa, gdyż opowiadana w zupełnie inny sposób, niż wszystkie przygody Bruce’a Wayne’a, jakie doskonale znacie z poprzednich lat. Każdy z rozdziałów składa się z około 160 stron, ale sam scenariusz pisany jest ciągiem. Nie ma tutaj podziału na zeszyty i wrzucanie do historii sztucznych cliffhangerów. Fabuła jest zwarta i mimo niewielkich przeskoków w czasie pomiędzy kolejnymi tomami, zachowuje ciągłość. Dlatego zachęcam Was do przeczytania po raz pierwszy lub przypomnienia sobie dwóch pierwszych tomów. Scenariusz „trójki” nawiązuje mocno do wcześniejszych wydarzeń i dość drobiazgowo je uzupełnia. I nawet jeśli nie jest tak dobry, jak wcześniej, a Johns czasem zapomina, kto w tej historii jest najważniejszy, to i tak wciąga od pierwszej do ostatniej strony.

Siłą komiksów z Batmanem z pierwszej Ziemi jest bardzo autorskie podejście Geoffa Johnsa do postaci samego tytułowego bohatera i stworzenie jego genezy od zera z nakreśleniem mocnego rysu psychologicznego Bruce’a Wayne’a. Jak pewnie pamiętacie, Johns po swojemu podszedł do ukazania śmierci rodziców Bruce’a oraz jego początków, jako Człowieka Nietoperza, przy dużym wsparciu kapitalnie napisanego Alfreda. W „Ziemi Jeden” Pennyworth nie jest lokajem i podwładnym Wayne’a, a jego prawą ręką, która w odpowiednim momencie pomaga mu w rozliczaniu się z przeszłością. Johns w bogaty sposób sięga też do portfolio złoczyńców Batmana, ukazując ich w zupełnie innym świetle. Batman (wspólnie z Alfredem) rozprawiał się z Pingwinem, czy też Człowiekiem Zagadką. Ważną rolę w tej historii odgrywa też Killer Croc, a trzecim tomie dochodzi Catwoman i pokręcony wątek Harveya Denta.

batman ziemia jeden tom 3 plansza z komiksu-min.jpg

W poprzednich dwóch tomach Batman uczył się swojego fachu. Często się mylił, popełniał błędy, za które płacił. W trzecim rozdziale poprzednie wydarzenia doświadczyły Wayne’a na tyle, że ten jest w stanie działać nieco bardziej samodzielnie i radzić sobie z trudnościami po swojemu. Jest mniej niezdarny, niż miało to miejsce wcześniej, ale wciąż bardzo ludzki. Geoff Johns jak nikt inny potrafił wyciągnąć z tej historii ogrom człowieczeństwa, tworząc historię o Batmanie tak realistyczną, jak tylko się da. W trzecim tomie zaskoczył mnie budowaniem historii wokół Harveya i Jessiki Dentów, stawiając na zupełnie nowe podejście do postaci Two-Face’a. I nawet jeśli jest to historia nieco naiwna, bo scenariusz próbuje czytelnika na siłę zaskoczyć w kluczowym momencie za pomocą pewnego „plot-twista”, to i tak jestem pod dużym wrażeniem samego pomysłu.

Jedyne co nie do końca spodobało mi się w trzecim tomie, to kolejne grzebanie w przeszłości rodziny Wayne’ów i Arkhamów. Nie jestem fanem doszukiwania się ukrytych znaczeń i powrotów dawno niewidzianych krewnych. Johns wybrnął z tego całkiem nieźle dopiero w kulminacyjnym punkcie tej historii, ale mimo wszystko postać dziadka Bruce’a pozostawiła pewien niesmak.

Za oprawę wizualną w trzecim tomie „Batman. Ziemia jeden” odpowiada Gary Frank, czyli ta sama osoba, która rysowała poprzednie dwa rozdziały. Jego prace to dla mnie definicja perfekcyjnie narysowanego komiksu superhero, idealnie współgrającego ze scenariuszem. Niektóre kadry są absolutnie wybitne, a Frank (podobnie jak Johns) czerpie ogromną przyjemność z kreślenia nowych wersji doskonale znanych bohaterów. I tak w pamięć zapada zjawiskowy kostium Catwoman, czy przerażająca wersja Two-Face’a. Z każdej planszy czuć, że twórcy mieli na nią pomysł i nie ma w nich przypadku lub robienia czegoś „na szybko”. Nie zrozumcie mnie źle – to nie jest komiks wizualnie artystyczny, nowatorski i zaskakujący. To po prostu perfekcyjnie skrojona kreska dla historii superhero i wzór do naśladowania dla innych twórców.

Podsumowanie

Jeśli dwa poprzednie tomy „Batman. Ziemia jeden” były wybitne, to trzeci jest bardzo dobry. Dwóm poprzednim ustępuje m.in. dlatego, że nie da się wiecznie przedstawiać Batmana jako żółtodzioba, a wcześniejsze wydarzenia w pewien sposób Wayne’a z Ziemi Jeden już ukształtowały. Najważniejsze, że Geoff Johns jest wierny swojemu podejściu do tej postaci i pomysłu na komiks. Mam nadzieję, że na kolejny tom nie będziemy musieli długo czekać, bo przecież „trójka” kończy się potężnym cliffhangerem i byłoby szkoda, gdyby ta historia nie miała swojej kontynuacji. Niestety na dziś jest o niej bardzo cicho.

Oceny końcowe

4+
Scenariusz
6
Rysunki
5
Tłumaczenie
5+
Wydanie
3
Przystępność*
4+
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.

Specyfikacja

Scenariusz

Geoff Johns

Rysunki

Garry Frank, Jon Sibal, Brad Anderson

Oprawa

twarda

Druk

Kolor

Liczba stron

160

Tłumaczenie

Tomasz Sidorkiewicz

Data premiery

22 lutego 2023 roku

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.

zdj. Egmont / DC Comics