
Brad Pitt nie tylko promuje swój najnowszy film „F1”, ale także dzieli się doświadczeniem z młodszym pokoleniem aktorów. Gościnnie występując w podcaście „New Heights” braci Travisa i Jasona Kelce, 61-letni gwiazdor opowiedział o swojej roli w filmie, ale też o tym, jak zmieniła się branża filmowa na przestrzeni lat.
Brad Pitt dzieli się swoim doświadczeniem z młodymi aktorami
Pitt przyznał, że z zaciekawieniem przygląda się nowemu pokoleniu aktorów: „Lubię patrzeć, z czym muszą się mierzyć i jak sobie z tym radzą. Mam wrażenie, że czerpią z tego więcej radości. My byliśmy bardziej spięci – chodziło tylko o aktorstwo. Nie można było się sprzedać”.
Jednocześnie jednak przestrzegł młodych twórców przed presją, by dołączać do franczyz czy superbohaterskich projektów. „Ale oni też wpadają w pułapkę myślenia, że musisz mieć franczyzę albo musisz grać w filmie o superbohaterach. A ja ciągle im powtarzam: Nie! Nie róbcie tego! To umrze'” – powiedział Pitt. Dodał też, że takie zaangażowanie potrafi wyczerpać młodych aktorów.
Sam Pitt unikał dotąd świata superbohaterów – jego jedyny kontakt z tym gatunkiem to krótki, humorystyczny cameo w „Deadpoolu 2”. Poza tym jego jedyną franczyzą była trylogia „Ocean’s” Stevena Soderbergha, gdzie grał u boku George’a Clooneya i Matta Damona.
Sprawdź też: Czemu nikt nie rozpoznaje Clarka Kenta? Reżyser „Supermana” ma odpowiedź
Tymczasem „F1” z Pittem w roli weterana kierowcy wyścigowego zadebiutował z ogromnym sukcesem, zarabiając 144 miliony dolarów w międzynarodowym box office. Źródła podają, że już trwają rozmowy o kontynuacji, a Pitt ma także powrócić do roli Cliffa Bootha w sequelu „Pewnego razu… w Hollywood”, który wyreżyseruje David Fincher.
źródło: Variety/zdj. Apple