Brak planów dla Czarnej Wdowy zdeterminował Scarlett Johansson do walki z Disneyem?

Pozew Scarlett Johansson przeciwko Disneyowi rozgrzał do czerwoności hollywoodzką branżę i może być początkiem wielu sądowych batalii dla największej filmowej wytwórni. Wraz z upływem czasu na jaw wychodzą nowe szczegóły dotyczące motywacji aktorki oraz tego, jaką strategię zamierza obrać Disney w sądowym procesie.

Scarlett Johansson musiała czekać aż 11 lat od debiutu w filmie „Iron Man 2” na występ w solowej produkcji o przygodach Czarnej Wdowy, a i tak miał on być dla aktorki niczym innym, jak pożegnalnym prezentem na koniec przygody z Marvelem. Najnowsze przecieki z Hollywood sugerują, że to właśnie brak jakichkolwiek planów Marvela na kolejne występy Czarnej Wdowy w filmach lub serialach MCU sprawiły, że Scarlett Johansson nie miała większych oporów przed wystąpieniem na drogę sądową przeciwko korporacji The Walt Disney Company. Mówi się, że aktorka miała pełną świadomość, że studio nie zamierza już korzystać z jej usług i uważa historię Czarnej Wdowy za zakończoną. W planach Marvela nie było nawet żadnych epizodycznych występów Johansson, co „ośmieliło” aktorkę do złożenia pozwu.

Brak planów na kontynuowanie historii Czarnej Wdowy nie jest oczywiście wielkim zaskoczeniem, bowiem solowy film o przygodach bohaterki był prequelem osadzonym przed wydarzeniami z „Końca gra”, które przyniosły bohaterce śmierć. Nie trudno jednak wyobrazić sobie, że Johansson powraca do MCU w retrospekcjach, kolejnym prequelu lub nawet w zupełnie nowej, alternatywnej wersji, co stało się możliwe dzięki utworzonemu multiwersum.

Przypomnijmy, że aktorka zarzuca firmie, że jednoczesna premiera filmu o przygodach Czarnej Wdowy w kinach i na platformie Disney+ naruszyła warunki jej kontraktu i przyczyniła się do mniejszej wypłaty, która była uzależniona od wysokości wpływów w kinach. Johansson stoi na stanowisku, że Disney, wypuszczając film na swoją platformę, chciał przyciągnąć nowych subskrybentów i zwiększyć tym samym cenę akcji spółki

Jak na razie strony przerzucają się jedynie krótkimi komunikatami i przygotowują do sądowej walki, ale z Hollywood docierają głosy mające zdradzać linię obrony Disneya. Prawnicy studia chcą ponoć powołać się na popularną w umowach klauzulę siły wyższej, która sprawia, że w niektórych przypadkach strony nie ponoszą odpowiedzialności za brak dotrzymania zapisów kontraktu.

Zapis ten może być wykorzystany w przypadku nagłej lub nieprzewidywalnej sytuacji, która zaistniała niezależnie od działań obydwu stron umowy i uniemożliwiła dotrzymania jej zapisów. Występowanie siły wyższej sprawia, że nie można przypisać winy żadnej ze stron, a to oznacza, że strona poszkodowana nie ma prawa do ubiegania się o zadośćuczynienie. Oczywiście w tym przypadku wspominaną siłą wyższą ma być światowa pandemia koronawirusa, która w ocenie Disneya przyczyniła się do wypuszczenia filmu jednocześnie w kinach i na platformie Disney+.

źródło: vulture.com / zdj. Disney