Johnny Depp jest przereklamowany według Briana Coxa. Aktor odrzucił angaż w „Grze o tron” i „Piratach z Karaibów”

Brian Cox, znany ostatnio głównie za sprawą swojej roli w serialu „Sukcesja”, nie podziela powszechnego uznania dla aktorskiego talentu Johnny'ego Deppa, który trzykrotnie nominowany był do Oscara. Swoją krytyczną opinię na temat gwiazdora „Piratów z Karaibów” aktor wyraził w nadchodzącym pamiętniku. Opowiedział w nim także o odrzuconych rolach w „Grze o tron” i wspomnianej serii Disneya.

W ramach promowania swojej autobiografii, która zadebiutuje na amerykańskim rynku 18 stycznia, Brian Cox ujawnił fragmenty książki, w których opowiada między innymi o największych odrzuconych rolach i zdradza, co uważa na temat Johnny'ego Deppa. Okazuje się, że Cox odmówił między innymi udziału w serialowym hicie HBO, czyli „Grze o tron”, w której miał wcielić się w króla Roberta Baratheona.

Często jestem pytany, czy zaproponowano mi rolę w „Grze o tron”. (...) Odpowiedź brzmi: tak, miałem zagrać króla Roberta Baratheona, który najwyraźniej zmarł, gdy został ugodzony przez dzika w pierwszym sezonie. Niewiele wiem o „Grze o tron”, więc nie mogę powiedzieć, czy był istotną postacią, czy nie, i teraz kiedy odrzuciłem rolę, to nie zamierzam tego sprawdzać w Google, na wypadek, gdyby okazało się, że jednak był ważny.

Sprawdźcie też: Brian Cox omawia finałowy odcinek „Sukcesji” i plot twist.

W dalszej części wypowiedzi Brian Cox zauważył, że pomimo gigantycznego sukcesu, jaki z czasem odniosła „Gra o tron”, na początku serial nie oferował zbyt dobrego zarobku zwłaszcza aktorowi, który miał pożegnać się z produkcją jeszcze na etapie pierwszego sezonu. Cox osobiście przekonał się na przykładzie „Sukcesji, że dopiero sukces pierwszego sezonu zapewnia aktorom zdecydowaną podwyżkę gaży przy realizacji kolejnych serii.

„Gra o tron” odniosła ogromny sukces, a wszyscy zaangażowani zarobili oczywiście fortunę. Lecz kiedy oferowano mi angaż, to wypłata nie była aż tak duża. Poza tym miałem zostać zabity dość wcześnie, więc nie miałbym żadnych korzyści z długofalowych efektów udanego serialu, w którym twoja gaża rośnie z każdym kolejnym sezonem.

Drugą głośną serią, w którą mógł zaangażować się Brian Cox, okazali się „Piraci z Karaibów”. Aktor potwierdził, że otrzymał propozycję zagrania gubernatora Weatherby'ego Swanna, którego ostatecznie grał Jonathan Pryce. W swojej biografii aktor przyznał, że co prawda znał reżysera pierwszej części serii, z którym pracował przy horrorze „The Ring”, ale zdecydował się na odrzucenie roli ze względu na konieczność dłuższego zaangażowania się w serię, co mogłoby obciążać jego harmonogram i kolidować z innymi projektami. Dodatkowo aktor nie chciał angażować się w serię, w której występował Johnny Depp, którego Cox określił mianem przereklamowanego.

Kolejną sprawą dotyczącą „Piratów z Karaibów” jest to, że w dużej mierze jest to seria spod znaku „Johnny Depp jako Jack Sparrow”, a Depp, choć uważam go za przystojnego, to jest pretensjonalny i przereklamowany. Mam na myśli chociażby „Edwarda Nożycorękiego”. Spójrzmy prawdzie w oczy, jeśli występujesz z takimi rękami, bladym makijażem i bliznami, to nie musisz nic robić. I nic nie zrobił. A później robił jeszcze mniej. Ale ludzie go kochają. A raczej kochali. Oczywiście teraz nie kochają go już tak mocno.

źródło: gq.com / zdj. Disney / HBO