Bridget Jones 3 (2016) - recenzja filmu i wydania Blu-ray

06.02.2017 roku, po blisko pięciu miesiącach od polskiej premiery kinowej, do sprzedaży w naszych sklepach wreszcie trafiła trzecia część “Bridget Jones” na płytach DVD i Blu-ray. Tak się składa, że data wydania filmu zbiegła się z Walentynkami, więc jest to świetna okazja, aby zapoznać się bliżej z tym tytułem, tym razem na niebieskim krążku.

„Bridget Jones 3” (2016), reż. Sharon Maguire (dystrybucja w Polsce: Filmostrada)

Film:

Dziś trudno sobie wyobrazić kogoś innego w roli Bridget Jones niż Renée Zellweger. Jednak kiedy na początku trzeciego tysiąclecia ogłoszono angaż rodowitej teksanki do filmu na podstawie bestsellerowej powieści Helen Fielding, fani literackiego oryginału nie kryli oburzenia. No bo jak to: Amerykanka z silnym południowym akcentem, prosta dziewczyna z sąsiedztwa ma wcielić się w postać Angielki z krwi i kości? Do tego wyglądem nie przypominała książkowej Bridget (za szczupła). Tymczasem ryzyko podjęte przez wytwórnię Universal i twórców filmu opłaciło się i 32-letnia wtedy Zellweger trafiła do grona tych aktorów, których początkowa niechęć, a nawet wrogość ze strony mediów i przyszłych widzów, zamieniła się później w uwielbienie. „Dziennik Bridget Jones” (2001) w reżyserii Sharon Maguire okazał się wielkim sukcesem, przynosząc w kinach na całym świecie prawie 282 mln dolarów wpływów i wywindował Renée na szczyty popularności. Aktorka zdobyła także nominację do Oscara w kategorii najlepsza rola pierwszoplanowa, tym samym trafiając do panteonu gwiazd Hollywood. Jej kariera nabrała błyskawicznego rozpędu, a umocniwszy swój status, zdobywając nagrodę Akademii  za drugi plan we „Wzgórzu nadziei” (2003), wystąpiła w kontynuacji „Dziennika”, „W pogoni za rozumem” (2004). Sequel co prawda zarobił krocie (262 mln dol.), ale nie zdobył już tak entuzjastycznych recenzji jak pierwowzór. Nie licząc udanego występu w „Człowieku ringu” (2005) Rona Howarda, w następnych latach kariera Zellweger zaczęła tracić impet (co jest niestety symptomatyczne dla wielu laureatek Oscara za rolę drugoplanową na przestrzeni ostatnich dwudziestu kilku lat). Wybory aktorki i jej kolejne filmy raz za razem ponosiły porażkę w kinach i przez następnych 10 lat większość widzów chyba zapomniała o niej.

W międzyczasie jak bumerang wracał temat nakręcenia trzeciej części przygód Bridget Jones. Początkowo niechętna temu pomysłowi Renée Zellweger, w końcu zmieniła zdanie, uznając, że jest to jedna z ostatnich szans na powrót do roli, która przyniosła jej sławę. Sprawa zaczęła się komplikować, a co rusz zapowiadany w mediach początek zdjęć, zostawał szybko dementowany ze względu na brak zadowalającego wszystkich scenariusza. Do tego doszły informacje o wycofaniu się stanowiska scenarzysty Richarda Curtisa („To właśnie miłość”, 2003) i rezygnacji Hugh Granta z roli Daniela Cleavera – czyli osób, które miały niemały wkład w sukces zwłaszcza pierwszej części. Wszystko to nie napawało zbytnim optymizmem i dawało podstawy, aby uznać, że film zostanie wyłącznie w sferze planów. Ostatecznie twórcom udało się uporać ze skryptem i na jesieni 2015 roku ekipa weszła na plan produkcji, której premierę zaplanowano na wrzesień roku następnego.

Reżyserię powierzono Sharon Maguire, autorce pierwszej odsłony z 2001 roku. Helen Fielding została wsparta przez Emmę Thompson, mającą na koncie Oscara za zaadoptowanie  na potrzeby kina powieści „Rozważna i romantyczna”, w pracy nad finalną wersją scenariusza. Natomiast Hugh Granta w roli tego „trzeciego” zastąpił Amerykanin, Patrick Dempsey. Zachowano więc ciągłość z dwiema poprzednimi częściami, a jednocześnie dołożono starań, aby wprowadzić nieco świeżości do trzeciego już filmu z serii. Tym oto sposobem i pomimo wielu piętrzących się problemów, powstała jedna z lepszych i najzabawniejszych komedii romantycznych ostatnich lat.

Bridget Jones właśnie skończyła 43 lata. Po rozstaniu z Markim Darcy (Colin Firth) znowu spędza samotnie wieczory, topiąc smutki w spożywanym w nadmiarze alkoholu i słuchając niemodnej już muzyki (film rozpoczyna piosenka „All by Myself”, którą można uznać za hymn głównej bohaterki, jednak tylko do czasu). Rzuciła co prawda palenie, ale nadal klnie jak szewc i często wpada w tarapaty, wywracające do góry nogami swoje dotychczasowe życie. Bliscy znajomi Bridget dawno już założyli rodziny, a ona nadal sama, choć powoli zegar biologiczny przypomina, że to ostatni dzwonek na posiadanie dziecka. Pracuje jako telewizyjna producentka, umilając sobie często przy tym czas, rozmawiając tuż przed wejściem na antenę (i w trakcie) z koleżanką Mirandą (zadziorna Sarah Solemani) o życiu osobistym. Aby jakoś przerwać monotonię dnia codziennego, wyrusza z nią (jak zwykle nieodpowiednio ubrana) na muzyczny festiwal. Tam spędza noc z nowo poznanym facetem, Amerykaninem Jackiem Quantem (Patrick Dempsey). Tydzień później na chrzcinach dziecka przyjaciółki Jude (Shirley Henderson) spotyka Marka i z nim także dochodzi do zbliżenia. Krótko potem Bridget odkrywa, że jest w ciąży. Tylko kto jest ojcem: Jack czy Mark?

Przez następne półtorej godziny twórcy skutecznie podsuwają widzowi mylne tropy w kwestii wyboru Bridget „tego jedynego”. Miłosne perypetie trójki bohaterów opowiedziane są lekko, bez zbędnej ckliwości charakterystycznej dla większości amerykańskich komedii romantycznych. Tutaj daje o sobie znać angielskie poczucie humoru i swoboda twórców w żonglowaniu ogranymi już na wiele sposobów gatunkowymi kliszami. Wystarczy choćby wspomnieć o scenie, w której Bridget ma już rodzić, a na skutek pewnych okoliczności nie ma możliwości dotarcia do szpitala samochodem. W typowym komromie bez problemu znalazłaby się taksówka, tutaj jest inaczej i przez to o wiele zabawniej. Pieszy wyścig z czasem po zatłoczonym Londynie przy jednoczesnym dźwiganiu ciężarnej Bridget należy do jednej z zabawniejszych sekwencji. Zresztą, film ma bardzo dobre tempo i pomimo trwania dwóch godzin (poprzednie części były kilkanaście minut krótsze), nie nuży ani na moment. Praktycznie każda scena odznacza się mniejszym lub większym komizmem, czy to słownym czy sytuacyjnym, a przy tym nie odnosi się wrażenia z nadmiaru atrakcji. Jeśli chodzi o dialogi, to nawet jeśli zawierają one sporą ilość niecenzuralnych słów, nigdy nie przekraczają granicy złego smaku, a służą wzmocnieniu efektu komediowego (zupełne przeciwieństwo polskich produkcji tegoż gatunku).

Jednak największym atutem trzeciej części pozostaje nadal Renée Zellweger. Od jej ostatniego występu w roli głównej minęło dwanaście lat, a ona nadal nic nie straciła ze swojej przebojowości. Każdą wpadkę i gafę Bridget (kolejny znak rozpoznawczy tej postaci), aktorka potrafi odegrać bez uczucia zmęczenia rolą, wszystko odbywa się w sposób niewymuszony i nigdy nie popada w śmieszność (tę w złym znaczeniu), albo o zgrozo autoparodię względem występów w poprzednich częściach. „Vis comica” Zellweger świetnie uzupełniają jej ekranowi partnerzy. Colin Firth bez większego wysiłku gra odrobinę flegmatycznego Marka, obdarzając go ciepłem i wyrozumiałością, zjednując sobie żeńską część widowni. Z kolei żywiołowego i aroganckiego Hugh Granta zastąpił czarujący i uśmiechnięty Patrick Dempsey jako Jack. Była to wielka niewiadoma, bowiem Daniel Cleaver zyskał sobie oddane grono fanek i od lat wśród nich toczyły się dyskusje „kto jest lepszym mężczyzną dla Bridget”. Tymczasem dzięki scenarzystom, którzy tak poprowadzili postać Jacka, że nie okazuje się on być „typem” bawiącym się uczuciami kobiet i ich oczekiwaniami, oraz oczywiście samego Dempseya, który dodał swemu bohaterowi uroku i obdarzył go szczerością intencji, nowa osoba w filmie na pewno zyska poparcie płci pięknej.

Droga na ekran „Bridget Jones 3” nie była usłana różami, był to proces długi i nie dający pewności na pozytywne zakończenie. Jednak zaangażowanie i talent twórców zaowocowały bardzo udaną, i co ważne zabawną komedią romantyczną, a o to ostatnimi laty w kinie bardzo trudno. Tym bardziej, że mamy do czynienia z trzecią odsłoną serii niezwykle skonwencjonalizowanego przecież gatunku.

+4
Film

Obraz:

Brytyjski operator Andrew Dunn („The Bodyguard”) całość filmu nakręcił za pomocą cyfrowych kamer (m.in. Arri Alexa XT Plus) w panoramicznym formacie 2.39:1. I to odwzorowanie zamysłu twórców znakomicie przełożono na dysk Blu-ray. Kolory są zróżnicowane i żywe, świetnie nasycone. Doskonale widać owe zalety w scenach plenerowych (ulice Londynu, okolice poza miastem) i tych rozgrywających się w pomieszczeniach (mieszkanie Bridget, studio telewizyjne). Wszystkie detale także są bardzo dobrze dostrzegalne, łącznie z teksturami twarzy bohaterów filmu. Reprodukcja czerni także bez zarzutów. Wad transferu w postaci szumów, artefaktów na skutek złej kompresji czy bandingu nie stwierdzono.

bridget_jones_s_baby_09.jpg bridget_jones_s_baby_11.jpg

bridget_jones_s_baby_15.jpg bridget_jones_s_baby_18.jpg

5
Obraz

Dźwięk:

Dysk zawiera angielską ścieżkę dźwiękową w bezstratnym formacie DTS HD Master Audio 5.1. Filmy pokroju „Bridget Jones 3” przeważnie nie mogą się poszczycić bardzo spektakularną warstwą audio, niemniej i tu dźwięk ma swoje mocne strony. Film w głównej mierze oparty jest na dialogach, które docierając do słuchacza z centralnego głośnika, są doskonale słyszalne i wyraźne. Tło dźwiękowe szczelnie wypełnia przestrzeń pomiędzy głośnikami, kierunkowość dźwięku także jest bez zarzutu. Największymi zaletami ścieżki są te momenty, kiedy słyszymy popowe piosenki, a tych w filmie nie brakuje. Wtedy amplituner i kolumny pokazują swoją moc, dotyczy to zarówno tych z przodu (fronty), jak i tyłu (sorround).

Na koniec kilka słów o polskiej wersji lektorskiej. Przygotowano ją w systemie DTS 5.1, a listę dialogową przeczytał Ireneusz Machnicki. O wiele lepiej sprawdziłby się np. Maciej Gudowski, który znakomicie sprawdził się w poprzednich częściach (wersje dla Telewizji Polskiej). Zastrzeżenia można też mieć do jakości samej ścieżki, która za bardzo wysuwa się na pierwszy plan i znacząco odstaje od reszty dźwiękowego tła, co jest niestety bolączką większości wersji lektorskich w filmach wydawanych na Blu-ray.

5
Dźwięk

Materiały dodatkowe:

bridget_jones_s_baby_02.jpg bridget_jones_s_baby_03.jpg

Obejrzenie dodatków zajmie nam godzinę lekcyjną. Wśród nich mamy:

1) Alternatywne zakończenie (03:51) – bardziej pasowałoby określenie „dodatkowe sceny po napisach”. Weselni goście składają Bridget najlepsze życzenia z okazji ślubu.

2) Sceny usunięte i alternatywne (17:25, z opcją „Play All”). Jest ich w sumie dziewięć:

- A Conversation With Jack Quant
- Everyone's Favorite Godmother
- Mr. Darcy to The Rescue
- Let Me Show You Our Village
- Unsolicted Advice From Jude
- The Letter
- Is It a Boy or a Girl?
- At The Airport
- Baby's First Word – Alternate

Nie wnoszą one nic nowego do fabuły filmu i słusznie zdecydowano się je usunąć z ostatecznej wersji. Kilka z nich jest całkiem zabawnych, część jednak to typowe „zapychacze”. Szkoda właściwie tylko jednej (Unsolicted Advice From Jude), w której Jude udziela Bridget porad jak uporać się z problemami ciąży i dziecka. A w tle za oknem można usłyszeć język polski.

3) Gag Reel (02:06) czyli wpadki z planu. Średnio zabawne, sam film znacznie od nich lepszy.

4) Zatoczyć krąg: making of „Bridget Jones 3” (18:54, z opcją „Play All) – pięć krótkich reportaży o produkcji filmu. Mają one w większym stopniu charakter promocyjny niż informacyjny, ale i z nich można dowiedzieć się kilku ciekawych rzeczy.

Renee Returns (04:33) – materiał koncentruje się na tym jak doszło do realizacji filmu. Wypowiadają się m. in. Zellweger, Emma Thompson, reżyserka i producent. Jest trochę o fabule filmu, obsadzie, ewolucji postaci Bridget, w tym jej kostiumach.
- The Difference That 15 Years Makes (02:32) – o tym jakie zmiany zaszły w świecie głównej bohaterki w stosunku do dwóch poprzednich filmów.
- Bridget's Boys (05:39) – o postaciach Marka i Jacka wypowiadają się aktorzy Colin Firth i Patrick Dempsey.
- In London, In Love (02:58) – o kręceniu zdjęć w Londynie i jak zmieniło się miasto od czasu realizacji pierwszej części. Wspomniano też krótko o mieszkaniu Bridget i jego scenografii.
- Sharon's Show - The Director (03:15) – o pracy reżyserki Sharon Maguire, jej powrocie do serii po 15 latach i o niej samej.

Wszystkie materiały dodatkowe są w jakości HD (1080p) i zostały opatrzone polskimi napisami.

3
Dodatki

Opis i prezentacja wydania:

Film „Bridget Jones 3” wydano, jak zdecydowana większość pozycji na polskim rynku Blu-ray, w standardowym niebieskim pudełku typu amaray (marki ELITE). Okładka nie wyróżnia się niczym szczególnym: na jej front wybrano pomniejszoną wersję plakatu kinowego, tył natomiast zawiera ogólnikowe streszczenie filmu, informacje o dodatkach na płycie i jej specyfikację (format obrazu, rodzaj dźwięku, dostępne napisy). Nie ustrzeżono się jednak wpadki edytorskiej: w drugiej linijce napisów, wymieniających najważniejsze osoby zaangażowane w produkcję filmu, pomiędzy nazwiskami dwójki aktorów, odtwarzających role rodziców Bridget Jones, brakuje odstępu, toteż całość zlewa się ze sobą i najzwyczajniej brzydko wygląda.

 

 

3
Opakowanie

Specyfikacja wydania

Kraj pochodzenia

Polska

Dystrybucja

Filmostrada

Data wydania

06.02.2017

Opakowanie

Amaray

Czas trwania [min.]

122

Nośnik

Blu-ray Disc

Liczba nośników

1

Obraz

Aspect Ratio: 16:9 - 2.40:1

Dźwięk oryginalny

DTS-HD Master Audio 5.1

Polska wersja

napisy i DTS 5.1 (lektor)

Podsumowanie:

Całkiem przyzwoite wydanie świetnej komedii. Na plus należy przede wszystkim policzyć znakomite parametry techniczne dysku (obraz, dźwięk), nawet jeśli sama edycja jest lekko rozczarowująca pod względem rodzaju opakowania i takiej sobie okładki.

+4
Film
5
Obraz
5
Dźwięk
3
Dodatki
3
Opakowanie
4
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

Gdzie kupić wydanie Blu-ray „Bridget Jones 3”?

dvdmax.pl65,33 zł

gandalf.com.pl – 68,38 zł

swiatksiazki.pl72,00 zł

merlin.pl72,99 zł

mediamarkt.pl74,90 zł

saturn.pl – 74,90 zł

empik.com – 76,99 zł

bluedvd.pl – 79,89 zł

Film do recenzji otrzymaliśmy dzięki uprzejmości firm JAWI i Filmostrada.

źródło: Universal Pictures / Filmostrada / Poral.eu