Castle Rock - recenzja trzech pierwszych odcinków serialu

Od 25 lipca subskrybenci platformy Hulu mają możliwość zapoznać się z pierwszymi trzema godzinami najnowszej produkcji będącej owocem współpracy duetu Stephen King & J.J. Abrams. Już teraz zapraszamy do lektury krótkiego podsumowania naszych wrażeń z seansu udostępnionych odcinków najnowszego „Castle Rock” – „Severance”, „Habeas Corpus” i „Local Color”.

Salem, Derry, jezioro Dark Lake i – w końcu – miasteczko Castle Rock. Oto kilka z wielu fikcyjnych stolic przerażających opowieści Stephena Kinga, przecinających topografię jego ukochanego (i pechowego) stanu Maine. Pierwsze z wymienionych w latach siedemdziesiątych padło ofiarą neo-gotyckiego zagrożenia ze strony nieśmiertelnych dzieci nocy. W drugim co 27 lat budzi się zło określające się mianem Roberta Graya vel Pennywise'a. Tym ostatnim natomiast w latach osiemdziesiątych wstrząsnęły wiadomości o zabójstwach dokonanych przez wściekłego bernardyna Cujo, a później – w 1991 roku do miasteczka zawitał niejaki Leland Gaunt i sparaliżował lokalną społeczność otwierając „Sklepik z marzeniami”. Stephen King umiejscowił w Castle Rock dziewięć ze swoich opowieści, a mniejsze i większe odniesienia do małego miasteczka, w którym cyklicznie dochodzi do nieopisanych zbrodni, poukrywał w przynajmniej kilkunastu innych powieściach, nowelkach i opowiadaniach. Teraz – w drugim projekcie po „Dallas '63” z 2016 roku – król horroru raz jeszcze jednoczy siły z J.J. Abramsem („Zagubieni”, „Super 8”, „Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy”).

W zamkniętym od blisko trzydziestu lat skrzydle stanowego więzienia Shawshank dochodzi do przedziwnego odkrycia. Pośród ciemności nieużywanych cel i zapleśniałych korytarzy, dwóch strażników wpada na wzniesioną nieznanymi rękami potężną klatkę i, co gorsza, jej opuszczonego i ledwo żywego mieszkańca. Tajemniczy i bezimienny „Dzieciak” (w tej roli Bill Skarsgård, znany z roli Klauna Pennywise'a w ostatniej ekranizacji „To”) wydobywa z siebie tylko dwa słowa – Henry Deaver. Imię związane z dawnym mieszkańcem Castle Rock, który opuścił miasteczko w następstwie tajemniczej śmierci ojca wiele lat wcześniej. Wkrótce wątpliwości i osobliwych powiązań zacznie przybywać, a miasteczko – od dziesięcioleci dotykane plagą nieszczęść i makabry – obnaży swoją prawdziwą twarz.

Castle Rock” to paranormalny dreszczowiec umiejscowiony w „kingwersum”, biorący pod lupę oryginalną historię, niebędącą adaptacją żadnej z powieści króla horroru. Choć wracają pewne, znane z książek elementy (wspomniane wyżej więzienie Shawshank czy postać szeryfa Alana Pangborna – bohatera „Sklepiku z marzeniami” i „Mrocznej Połowy”) scenarzyści wkraczają na zupełnie nowe terytorium. Jak sobie radzą? Po pierwszych trzech odcinkach można z czystym sumieniem powiedzieć, że „Castle Rock”, mimo kilku pomniejszych problemów, spełnia oczekiwania, które mógłby wysnuwać „stały czytelnik” prozy Kinga. Co więcej, serial daje się poznać jako przedsięwzięcie bardzo ambitne od strony technicznej i realizacyjnej. Piękne zdjęcia (tutaj honory należy oddać Richardowi Rutkowskiemu, który współpracował między innymi z Romanem Polańskim, przy okazji „Autora widmo”), widowiskowa i obfita w „liryczne” detale scenografia, wsparte niemałym budżetem skutkują niezmiennie równym i wysokim poziomem produkcji. Forma zaskakuje bardzo powolną narracją, która bynajmniej nie zamierza przedwcześnie odkrywać ni połowy z trzymanych kart. Gdy napisy końcowe brutalnie przecinają suspens ostatniej sceny trzeciego odcinka, „Castle Rock” pozostawia widzów z większą ilością pytań i boleśniejszym deficytem odpowiedzi, aniżeli godzina pierwsza. Abstrahując od głównego wątku zresztą, twórcom udaje się skutecznie wykreować świat na wskroś dynamiczny, obfitujący w brudne sekrety i tajemnice nie z tej rzeczywistości. Mowa tu chociażby o dziwacznym zgromadzeniu na modłę „Dzieci kukurydzy” z trzeciego odcinka czy wspomnianej mimochodem zawartości piwnicy Pani Lacey, leżącej za barierą monstrualnej, czarnej kłódki. Powiem więcej, trzymam kciuki, by w kolejnych odcinkach serial postanowił utrzymać pewne zagadkowe kwestie, poboczne względem pierwszoplanowego rozwoju fabuły w próżni, bez najmniejszego rozwinięcia, a przez to utrwalić małomiasteczkową rzeczywistość Maine jako niewytłumaczalny krajobraz, w którym dziwne rzeczy po prostu się dzieją. 

Od strony aktorskiej, „Castle Rock” inkorporuje w objęcia kadru przeważnie mniej znane twarze. Obok poprawnego, choć niewyróżniającego się na ten moment André Hollanda, w roli dotkniętego piętnem przeszłości adwokata „spacerowiczów zielonej mili” Henry'ego Deavera, na ekranie pojawia się też Melanie Lynskey (znana ze skądinąd podobnie ekscentrycznej roli Rose z sit-comu „Dwóch i pół”) jako obciążona dziwną parapsychiczną przypadłością Molly Strand. Niestety, zwłaszcza w odniesieniu do wątku tej ostatniej – ilekroć „Castle Rock” opiera rezonans scen i określonych motywów na osobach protagonistów i ich portretatorów, zdarza mu się minąć z zamierzonym efektem. Przykładowo, rozwnięty w trzecim odcinku wątek społecznych aspiracji Molly, stanowiący niewątpliwę próbę wzbogacenia postaci na podobieństwo „mięsistych” bohaterów rodem z powieści Stephena Kinga, wydaje się nieco chybiony, a na pewno dość nużący. Dużo lepiej serialowi wychodzi prowadzenie opowieści z perspektywy postaci pełniących rolę drugoplanowych. Bill Skarsgård chociażby kradnie każdą scenę jako Dzieciak – urzeczywistnienie „metafory Diabła” – a znany z netfliksowego „Daredevila” Scott Glenn w roli szeryfa Alana Pangborna nieustannie prowokuje do podważania moralnej przynależności swojej postaci.

Ostatecznie, pierwsze spotkania z „Castle Rock” sprawnie wypełniają wszystkie zasadnicze funkcje openera serialu: intrygują, zasiewają ziarno przyszłych konfliktów, a w zawiązaniu – obiecują efektowną kontynuację. Jako twory same w sobie pochwalić się mogą widowiskową reżyserią (zwłaszcza dwa pierwsze odcinki), sprawnie wplatającą w „teraźniejszość” elementy retrospektywne, równym i hipnotyzującym tempem, piękną oprawą i fantastycznie snutym „światotwórstwem”. Kolejne wpisy w serii muszą odnaleźć odpowiednią równowagę w odniesieniu do postaci pierwszoplanowych i obrać kierunek, który pozwoli im na dobre stać się częścią ciekawego świata, w którym i oni i widzowie się znaleźli.

Oceny pierwszych trzech odcinków

  • Severance: 4
  • Habeas Corpus: 4
  • Local Color: 3+

Castle Rock powraca z czwartym odcinkiem już 1 sierpnia. W Polsce serial zadebiutuje na HBO GO już 2 sierpnia, kiedy to zostaną udostępnione pierwsze cztery odcinki.

źródło: zdj. Hulu