„Crash: Niebezpieczne pożądanie” zblednie przy „Crimes of the Future”? Pierwsza opinia o filmie Cronenberga

Obrazy, które na ekranie prezentuje widzom David Cronenberg, niemal zawsze wiążą się z kontrowersją. Reżyser takich filmów jak „Mucha” i „Crash: Niebezpieczne pożądanie” opisuje ludzką kondycję, uciekając się w tematach do mrocznych zakątków psychiki przy wykorzystaniu naturalistycznych środków wyrazu. Nie inaczej będzie w przypadku jego najnowszej produkcji. Według pierwszej opinii „Crimes of the Future” pociągnie za sobą zdecydowaną reakcję publiczności.  

Akcja widowiska science fiction, pierwszej pracy reżyserskiej Cronenberga od blisko ośmiu lat, zabierze widzów w niedaleką przyszłość, w której ludzkość musi radzić sobie z dostosowaniem do syntetycznego środowiska. Nowe warunki życia sprawiają, że ludzkie organizmy przechodzą metamorfozę, którą niektórzy przyjmują z otwartymi ramionami, a inni starają się kontrolować. Bohaterem produkcji będzie Saul Tenser, znany performer, który z ochotą przyjął tak zwany Syndrom Przyspieszonej Ewolucji i z jego pomocą stworzył swój nowy spektakl. Nowe wyzwanie sprawia, że Trenser zaczyna zastanawiać się, do czego jeszcze jest w stanie się posunąć dla swoich wiernych widzów.

Poprzedzając oficjalną premierę filmu podczas startującego w połowie maja festiwalu w Cannes, szansę na zobaczenie „Crimes of the Future” otrzymało już kilku anonimowych widzów. Jak opisuje jeden z nich w wywiadzie dla serwisu World of Reel, miłośnicy Cronenberga mają na co czekać. „Nie mogę zbyt wiele powiedzieć” – czytamy w rozmowie – „ale jeśli ludzie w 1996 roku myśleli, że Crash: Niebezpieczne pożądanie było kontrowersyjne, to ten film stworzy jeszcze większy chaos i wywoła jeszcze więcej dyskusji. Ostatnie dwadzieścia minut ledwo da się wysiedzieć. Spodziewam się, że ludzie będą opuszczali salę, mdleli albo dostawali ataków paniki. Sam prawie taki przeżyłem podczas seansu w kinie Lumière. Przysięgam, że nie przesadzam.”

W ramach tej samej wypowiedzi otrzymaliśmy też pierwsze informacje o postaci, którą w „Crimes of the Future” zagra Léa Seydoux („Nie czas umierać”). „[Jej] rola jest zbyt obłędna i radykalna, by kwalifikować się do nagrody dla Najlepszej Aktorki Cannes. Ale bardzo chciałbym się mylić. W historii Cannes jury nie nagrodziło jeszcze roli takiego kalibru, czy gatunku. Seydoux (bardzo często naga) gra w tym filmie artystkę w stylu Giny Pane, tylko w nieodległej przyszłości”.

Przypomnijmy, że główne role w filmie grają Viggo Mortensen i Kristen Stewart. W obsadzie, poza Seydoux są też między innymi Scott Speedman , Welket Bungué, Don McKellar i Lihi Kornowski. Dla Cronenberga i Mortensena to już czwarty wspólny film (po „Wschodnich obietnicach”, „Historii przemocy” i „Niebezpiecznej metodzie”). Kultowy reżyser zatrudnił do pracy przy filmie swoich stałych współpracowników. Scenografią zajmie się Carol Spier („Crash”, „Nierozłączni”), a muzykę skomponuje laureat Oscara Howard Shore („Historia przemocy”, „Władca Pierścieni”).

źródło: Bloody Disgusting / zdj. Recorded Picture Company