Czerń i nie tylko. Recenzja komiksu „Marvel Noir”

Po udanym zbiorze z przygodami noirowego Spider-Mana wydawnictwo Egmont umożliwiło czytelnikom dalsze poznawanie losów mieszkańców Ziemi-90214 (szerzej znanej jako uniwersum Marvel Noir). Sprawdźcie, jak wypadły przygody nowych wersji znanych superbohaterów.

Jako miłośnik klasycznego czarnego kina doskonale zdaję sobie sprawę z tego, jak czasami niełatwo przychodzi stwierdzenie, czy dany obraz jest filmem noir czy też tylko zawiera niektóre elementy charakterystyczne dla tego stylu, ale mimo to raczej nie można go nazwać filmem noir. Dylematy w tym stylu przewijały się chociażby w moich tekstach napisanych przy okazji ubiegłorocznego wyzwania noirvemberowego. Wśród filmów noir znajdziemy nie tylko opowieści detektywistyczne i gangsterskie oraz heist movies/caper films, ale też dramaty obyczajowe, westerny, a nawet i romanse. Biorąc pod uwagę ową rozległość świata czarnego kina i tak muszę stwierdzić, że zbiór „Marvel Noir” powinien zostać nazwany „Marvel Pulp”, bowiem obok noirowych motywów nie brakuje tu również klimatu rodem z historii pulpowych.

Najbardziej noirowa jest pierwsza opowieść i nie ma w tym nic dziwnego. W końcu niektórzy twórcy (z Brianem Michaelem Bendisem na czele) podczas tworzenia komiksów z Daredevilem w roli głównej ochoczo nawiązywali do stylu noir. Czy zatem potrzebowaliśmy Matta Murdocka z Ziemi-90214? I tak i nie. Z jednej strony chciałoby się zobaczyć w tym uniwersum jakąś mniej oczywistą postać, ale z drugiej dobrych komiksów z Daredevilem nigdy za wiele, a ten zamieszczony w omawianym zbiorze jest po prostu świetny. To mroczna i pełna przemocy ballada o zemście za śmierć ojca i obsesji na punkcie kobiety. Czyta się to świetnie, a ogląda jeszcze lepiej. Kreska Toma Crokera udanie podkreśla nastrój fabuły, a rysunki są odpowiednio brudne i skąpane w cieniu.

Drugą opowieść też można nazwać mocno noirową, a do tego jest ona odpowiednio przyziemna (zwłaszcza interesująco wypada wyjaśnienie pochodzenia nadzwyczajnej cechy głównego bohatera). Luke Cage opuścił mury zakładu karnego, ale jak to bywa w tego typu historiach, moment ten okazał się nie początkiem lepszego życia a punktem wyjścia dla śledztwa i kolejnych tarapatów. Ponownie mamy do czynienia z ciężkim i mrocznym klimatem oraz sporą dawką przemocy, a do tego dochodzą jeszcze wątki związane z rasizmem i życiem w Harlemie. Odpowiedzialny za rysunki Shawn Martinbrough też dobrze odnalazł się w noirowych realiach. Jego kreska pasuje do fabuły i udanie podkreśla jej charakter.

 marvel noir komiks

No i nadszedł czas na historię z Iron Manem w roli głównej. Już podczas prezentacji wspomniałem, że raczej ta opowieść nie będzie typowym noirem. No i miałem rację. Tony’emu Starkowi z Ziemi-90214 bliżej do Indiany Jonesa niż do typowych bohaterów czarnego kina. Scott Snyder zaprezentował czytelnikom całkiem udaną opowiastkę w pulpowym stylu. Znajdziemy tu poszukiwanie skarbów i mitycznych miast, a do tego dochodzi udanie wprowadzony i wykorzystany rodzinny zwrot fabularny. Bawiłem się dobrze, choć trochę szkoda niewykorzystanego potencjału, jaki tkwi w samym pomyśle o noirowym Iron Manie. Przecież aż się prosiło o mroczniejszą wersję np. „Demona w butelce”. Może kiedyś do tego dojdzie, przecież po latach powróciła seria „Spider-Man Noir”, więc mogą to zrobić i inni bohaterowie. Odpowiadający za warstwę wizualną Manuel Garcia dobrze oddał przygodowy charakter scenariusza.  

Zbiór zamyka kolejna wendeta w wykonaniu Franka Castle’a. Ta historia, będąca na pograniczu czarnego kryminału i opowieści gangsterskiej, z jednej strony wciąga swoim klimatem, ale z drugiej nie oferuje niczego, czego wcześniej nie zaoferowałyby inne opowieści z Punisherem w roli głównej. Szkoda, że scenarzysta nie zdecydował się na wyraźniejsze rozróżnienie poszczególnych wersji Franka. Przynajmniej za zilustrowanie większości zeszytów odpowiadał Paul Azaceta. Artysta ponownie udowodnił, że świetnie nadaje się do rysowania mrocznych i brutalnych opowieści. Niestety w finale zastąpił go Antonio Fuso i jak nie mam nic przeciwko jego pracom, tak w zestawieniu z Azacetą wypadł on znacznie słabiej.

Zbiór został świetnie wydany. Otrzymujemy powiększony format, twardą oprawę i barwione brzegi stron. Papier, druk i tłumaczenie są zadowalającej jakości. Cieszy również pokaźna ilość materiałów dodatkowych, wśród których znajdziemy okładki i szkice.

„Marvel Noir” to udany zbiór poszerzający wiedzę polskich czytelników na temat wydarzeń z Ziemi-90214. Warto po niego sięgnąć, choć należy mieć na uwadze, że nie wszystkie zamieszczone tu opowieści rzeczywiście są noirowe. Cieszę się, że Egmont sięgnął po komiksy z tej serii, a do tego wydał je w naprawdę imponującej wersji.

Oceny końcowe komiksu „Marvel Noir”

4
Scenariusz
5
Rysunki
5
Tłumaczenie
6
Wydanie
5
Przystępność*
5
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6. 

*Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum. 

 Marvel noir

Specyfikacja

Scenariusz

Scott Snyder, Frank Tieri, Mike Benson, Adam Glass, Alexander Irvine

Rysunki

Paul Azaceta, Manuel Garcia, Tomm Coker, Shawn Martinbrough, Antonio Fuso

Oprawa

twarda

Druk

Kolor

Liczba stron

408

Tłumaczenie

Dariusz Stańczyk

Data premiery

11 września 2024 roku

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Zdj. Egmont / Marvel Comics