Daniel Day-Lewis powrócił do świata filmu po ośmiu latach przerwy, by zagrać w filmie „Anemone” wyreżyserowanym przez jego syna, Ronana. O decyzji o zakończeniu swojej emerytury aktorskiej opowiedział po raz pierwszy w wywiadzie dla „Rolling Stone”, tuż przed premierą filmu na Festiwalu Filmowym w Nowym Jorku.
„Po prostu przestałem robić ten konkretny rodzaj pracy, żeby zająć się czymś innym”
Day-Lewis, trzykrotny laureat Oscara („Moja lewa stopa”, „Aż poleje się krew”, „Lincoln”), współtworzył scenariusz „Anemone” z Ronanem, bazując na wspólnym pomyśle. W 2017 roku, po pracy nad „Nić widmo” w reżyserii Paula Thomasa Andersona, aktor ogłosił swoją decyzję o zakończeniu kariery. Choć to nie była jego pierwsza przerwa zawodowa, bo już w 1997 roku zrezygnował na jakiś czas z aktorstwa, by zostać szewcem we Włoszech, tym razem jego decyzja miała być definitywna.
W rozmowie z „Rolling Stone” Day-Lewis przyznał, że żałuje ogłoszenia swojej emerytury. „Teraz to wydaje się tylko wielką, pompatyczną bzdurą”. – stwierdził. „Naprawdę nie miałem zamiaru przechodzić na emeryturę. Po prostu przestałem robić ten konkretny rodzaj pracy, żeby zająć się czymś innym”. – dodał. Jednocześnie wyjaśnił, że nie miał siły, by powrócić, aż do momentu, kiedy Ronan zaproponował mu wspólną pracę. „Z wiekiem coraz trudniej jest mi znaleźć drogę z powrotem do miejsca, gdzie znów płonie piec. Ale pracując z Ro, ten piec znowu zapłonął. I to była czysta radość, od początku do końca, spędzać ten czas razem z nim”. – powiedział.
Sprawdź też: Polski twórca za kamerą „Resident Evil”! Zdjęcia już ruszyły!
Film „Anemone” opowiada historię samotnika (Day-Lewis), który żyje w lasach Północnej Anglii. Jego życie zmienia się, gdy odwiedza go brat (Sean Bean), zmuszając go do konfrontacji z tajemniczą przeszłością. W filmie występują także Samuel Bottomley, Safia Oakley-Green oraz Samantha Morton.
„Anemone” trafi do amerykańskich kin 10 października
źródło: Variety/zdj. Focus Features