W lutym wydawnictwo Egmont rozpoczęło wydawanie nowej serii z przygodami Deadpoola pod szyldem Deadpool Classic. W sklepach możecie nabyć już pierwszy tom składający się z dziesięciu zeszytów. Sprawdźcie, czy warto sięgnąć po ten tytuł.
Od premiery kinowego Deadpoola w lutym 2016 roku, która zbiegła się z wydaniem pierwszego solowego komiksu z Wadem Wilsonem, najemnik z niewyparzoną gębą święci triumfy na polskim rynku komiksowym. Po dobrze przyjętej serii z Marvel Now Egmont nie zwalnia tempa i równo rok po premierze Martwych prezydentów dokłada fanom Deadpoola drugą serię z tym bohaterem. Chodzi oczywiście o Deadpool Classic. Czy i ten tytuł wypada tak dobrze?
W dziewięćdziesiątym ósmym zeszycie serii New Mutants, stworzonym przez Roba Liefelda i Fabiana Niciezę, Deadpool pierwotnie miał być tylko trzeciorzędną postacią i parodią Deathstroke'a z komiksów konkurencyjnego wydawnictwa. Aczkolwiek, jak już niejednokrotnie pokazała historia komiksu, właśnie w taki sposób rodzą się późniejsze gwiazdy tego medium. Trudno jednak docenić ten pojedynczy zeszyt za coś więcej niż wartość historyczną. Już od pierwszych kadrów doskonale widać, z jakim "dziełem" mamy do czynienia. Historia powstała bowiem na początku lat dziewięćdziesiątych, a na dodatek za scenariusz i rysunki odpowiada w niej owiany już złą sławą Rob Liefeld. Przyjdzie nam zatem zetknąć się z typowymi dla tego rysownika niewyobrażalnie przerysowanymi postaciami pod względem muskulatury, tysiącami spluw i kieszonek na kostiumie. Co więcej, rysunki są niewyraźne i niedbałe. Najbardziej cierpią twarze męskich bohaterów, którzy chyba rzadko podnoszą powieki ;) Trudno natomiast ocenić ten zeszyt pod względem scenariusza, bowiem jest on mocno wyrwany z kontekstu i osadzony w wydarzeniach, których nie znamy. Jest to część większej fabuły, a w tym numerze śledzimy zarówno kontynuację wątków z poprzednich zeszytów (rozpad drużyny New Mutants), jak i początek nowych wydarzeń, których nie będzie nam dane dalej obserować. Deadpool stanowi marginalną rolę w tej opowieści, a jego udział ogranicza się do nieudanego zamachu na Cable'a. Zleceniodawcą Deadpoola jest Pan Tolliver, który odegra jeszcze rolę w fabule tego tomu. Nie oczekujcie natomiast, że nieśmiertelny najemnik przypomina w tym krótkim epizodzie aktualnego, łamiącego czwartą ścianę i żartobliwego Deadpoola. Jedyne, co łączy go z dzisiejszym odpowiednikiem, to jego nieopanowane gadulstwo. Warto sięgnąć po ten zeszyt tylko wtedy, jeśli ciekawi Was pierwszy występ Deadpoola, bo nie znajdziecie tutaj ani ciekawego scenariusza, ani interesujących rysunków.
Odrobinę lepiej wypadają natomiast kolejne dwie miniserie. W pierwszej z nich przenosimy się do pogrążonego wojną Sarajewa, gdzie ściągają wszystkie szumowiny z całego świata. Cała fabuła kręci się wokół tajemniczego testamentu Tollivera, który został ukryty, a jego odkrywca posiądzie najpotężniejszą broń na świecie. W szranki po dyskietki ze wskazówkami stanie nie tylko Deadpool, ale i Kane, Czarny Tom z Juggernautem oraz Vanessa - dawna miłość Wade'a. Jakby tego było mało, swoją zemstę na głównym bohaterze chce wymierzyć Slayback. Jedynym zadaniem tego zarysu scenariusza jest doprowadzanie do kolejnych pojedynków, aby każdy z bohaterów mógł niszczyć budynki i korzystać ze swojego nieskończonego arsenału, ukrytego w kieszonkach bez dna. Nadmiar postaci powoduje, że nie ma czasu na rozbudowanie relacji między nimi, bowiem według autorów lepiej od słów przemawiają pięści. Jakby tego było mało, autorzy dorzucają w wir akcji kolejne postacie, których jedynym zadaniem jest zginąć z ręki czerwono-czarnego najemnika (patrz Executive Elite). Od czasu do czasu Deadpool rzuci jakimś ciekawszym żartem, ale niestety większość z nich jest najzwyczajniej w świecie kiepska. W końcowym fragmencie fabuły można dostrzec zalążki intrygującego wątku, jakim mogła być relacja Wade'a z Vanessą, ale zanim wątek zdążył odpowiednio wybrzmieć historia dobiegła końca.
Na podobne błędy cierpi także druga miniseria, za którą odpowiada Mark Waid. Tym razem fabuła centralizuje się wokół Czarnego Toma, który chce wykorzystać zdolności regeneracji Deadpoola do wyleczenia swojego zatrutego ciała. Obok Czarnego Adama nie mogło zabraknąć jego wiernego towarzysza Juggernauta, a oprócz niego do zabawy dołączają Banshee i jego piękna córka Theresa alias Ruda. W tym wypadku fabuła również stanowi tło dla pojedynków muskularnych facetów i jednej kobiety, a scenarzysta po raz kolejny woli dorzucać zbędne postacie niż skupić się na ich relacjach. Doskonałym przykładem takiej postaci jest Peyer, który z godną podziwu pasją i zacięciem ściga Deadpoola, bo ten... zniszczył mu karierę w Interpolu, przez co ten zmarnował życie na nocnych zmianach, które o zgrozo trzymały go z dala od żony i dzieci! Tak, jak w przypadku poprzedniej miniserii, i tutaj relacja Deadpoola z przedstawicielką płci pięknej stanowi najciekawszy element fabuły. Dzięki niej scenarzysta ukazuje nam przewrotną naturę Wilsona i ma okazję do eksploatowania jego bardziej ludzkiej strony.
Za rysunki w pierwszej miniserii odpowiada Joe Madureira, natomiast w Grzechach przeszłości ilustracje stworzyli Ian Churchill, Lee Weeks i Ken Lashley. O ile prace wszystkich czterech wypadają znacznie lepiej od tych zaprezentowanych przez Roba Liefelda, to nadal są to rysunki typowe dla lat 90. Wydaje mi się, że w Polsce tylko dla zatwardziałych fanów TM-Semica może być to dobra rekomendacja.
Ostatnim zeszytem albumu Deadpool Classic jest pierwsza historia z solowej serii tego bohatera, która trafiła na półki amerykańskich sklepów w styczniu 1997 roku. Za scenariusz komiksu odpowiadał Joe Kelly, a zilustrował go znany fanom serii Superman/Batman Ed McGuinness. Jest to typowy pierwszy zeszyt serii, w którym autorzy nakreślają położenie bohatera i przygotowują czytelnika do właściwej fabuły, której zarys poznajemy pod koniec zeszytu. Na pewno zeszyt spełnia swoją rolę i zaostrza apetyt na kolejne numery.
Podsumowanie
Reasumując, pokuszę się o stwierdzenie, że Deadpool Classic jest pozycją, która nie przypadnie do gustu większości czytelników komiksów. Interesującą fabułę zastępuje tutaj typowa dla kina akcji nawalanka, a rysunki częściej będą Was odpychały niż zachęcały do dalszej lektury. Oczywiście, jeśli uważacie się za prawdziwych fanów Deadpoola, to warto mieć ten komiks w swoich zbiorach, bo niewątpliwie jest to przełomowy moment w historii tego bohatera. Przygotujcie się jednak na twarde spotkanie z realiami, jakie panowały w amerykańskim komiksie w ostatniej dekadzie ubiegłego wieku. Jeśli natomiast należycie do pokolenia TM-Semica i tęsknicie za odrobiną szaleństwa, nieposkromioną rozwałką i kipiącymi testosteronem bohaterami, to śmiało sięgnijcie po ten album - już od pierwszej strony zabierze Was do beztroskiej krainy dzieciństwa.
Komiks został wydany w ramach serii Klasyka Marvela, mamy więc tutaj do czynienia z solidnie wykonaną twardą i matową oprawą, do której Egmont zdążył nas już przyzwyczaić. Wydanie posiada jednak jeden istotny mankament. Jest nim całkowity brak materiałów dodatkowych. W albumie zbierającym tak istotne historycznie zeszyty oczekiwałbym jednak umieszczenia szkiców, okładek i posłowia lub innego tekstu nakreślającego kontekst postaci. Pod względem jakości druku i tłumaczenia nie można się do niczego przyczepić. Nie udało mi się również wyłapać literówek, czy błędów.
Oceny końcowe
Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.
* Przystępność - stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.
Historia została pierwotnie opublikowana w zeszytach New Mutants Vol 1 #98 (luty 1991 roku), Deadpool: The Circle Chase Vol 1 #1-4 (od sierpnia do listopada 1993 roku), Deadpool: Sins of the Past Vol 1 #1-4 (od sierpnia do listopada 1994 roku) i Deadpool Vol 1 #1 (styczeń 1997 roku).
Szczegółowe zdjęcia komiksu Deadpool Classic tom 1 znajdziecie w naszej prezentacji.
Specyfikacja
Scenariusz |
Rob Liefeld, Fabian Nicieza, Mark Waid, Joe Kelly |
Rysunki |
Rob Liefeld, Joe Madureira, Ian Churchill, Lee Weeks, Ken Lashley, Ed McGuinness |
Oprawa |
twarda |
Liczba stron |
252 |
Przekład |
Oskar Rogowski |
Druk |
Kolor |
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.
źrodło: Egmont / Marvel