Po latach oczekiwania Netflix w końcu zaprezentował fanom „Gliniarza z Beverly Hills” pierwszy wgląd w nową odsłonę kultowej serii. Na pierwszej fotce z filmu, do roli Axela Foleya powrócił Eddie Murphy. Premiera filmu w przyszłym roku.
Eddie Murphy ponownie w roli kultowego detektywa. Pierwsze zdjęcie z „Gliniarza z Beverly Hills: Axel Foley”
Projekt od lat pozostawał w fazie przygotowań, zaś przed czerwcem 2019 roku powstawał jeszcze z myślą o debiucie na dużym ekranie. Cztery lata temu prawa do jego stworzenia i pokazania wykupiła jednak od studia Paramount Pictures platforma Netflix. Za reżyserię filmu o kolejnych przygodach detektywa Foleya odpowiada Mark Molloy, początkujący reżyser mający w swoim dorobku jak na razie wyłącznie krótkometrażowe produkcje.
Zdjęcia rozpoczęto pod koniec sierpnia ubiegłego roku – w tym samym czasie ujawniono też, że gwiazdami produkcji będą między innymi Taylor Paige, znana z takich filmów jak „Boogie”, czy „Ma Rainey: Matka bluesa” oraz Joseph Gordon-Levitt. Obok Murphy'ego pojawią się również Kevin Bacon oraz powracający do roli Billy'ego Rosewooda aktor Judge Reinhold.
Na łamach magazynu Empire doprecyzowano właśnie, że Paige wciela się w córkę Axela Foleya. Baconowi przypadła rola funkcjonariusza ze specjalnego oddziału policji w Los Angeles, zaś Gordon-Levitt przedstawi nowego partnera Foleya i wraz z nim wda się w typowe dla tytułowego bohatera kłopoty. „Ten duet to prawdziwe komediowe combo” – wyjawił producent filmu, Jerry Bruckheimer, który pracował przy pierwszej i drugiej odsłonie serii z 1984 i 1987 roku. „Bohater [Gordona-Levitta] zostaje przymuszony do współpracy z Axelem – razem są po prostu przezabawni. Joseph idealnie sprawdził się w roli gliniarza-formalisty, kontrastu dla Eddiego”.
Bruckheimer zapowiedział też, że od nowego „Gliniarza z Beverly Hills” możemy spodziewać się znacznie więcej niż tylko nostalgicznych odniesień do czasu największej popularności serii – w tym kontekście porównał nowy film do niedawnego „Top Gun: Maverick”. „Za każdym razem, gdy [Eddie] pojawia się na planie, może wydarzyć się wszystko. Zawsze jest to coś fenomenalnego. Każdego dnia zdjęć z jego udziałem, czujesz się, jakbyś z powrotem znalazł się w latach 80. (...) Ale chodzi nam przede wszystkim o emocje. Niezależnie od tego, jak zabawnie się robi, jak dobrze wypadają sceny akcji. Chodzi o to, by odpowiednio pociągnąć was za serce”.
źródło: Empire / zdj. Netflix