Halloween Blues – recenzja komiksu

Halloween Blues” to komiks rozgrywający się w latach 50. XX wieku, gatunkowo będący klasycznym kryminałem. Wydawnictwo Egmont postanowiło go wznowić – czy warto skorzystać z tej okazji i zakupić zbiorcze wydanie serii? Zapraszamy do lektury recenzji.

Album składa się z siedmiu części. Każda z nich to inna sprawa, którą bada główny bohater komiksu, inspektor policji Forester Hill. Mężczyzna jest uwikłany także w inny rodzaj dochodzenia, ponieważ został oskarżony o zamordowanie własnej żony, filmowej gwiazdy Dany Anderson. Kobieta po swojej śmierci prowadzi nową egzystencję jako duch, którego widzi jedynie Forester. Ten wątek powraca – głównie w formie wspominania – na kolejnych stronach, ale w pełnym wymiarze występuje dopiero w ostatniej odsłonie cyklu.

Mythic przedstawia kryminalne historie w starym duchu. Skojarzenia z dawnymi kryminałami, zwłaszcza filmami noir, będą jak najbardziej zasadne. Forester Hill, który cieszy się dużym powodzeniem u kobiet i skutecznie prowadzi kolejne śledztwa, jawi się niczym wcielenie bohaterów Humphreya Bogarta. Inteligencja, znajomości, temperament, ironiczne teksty – wszystko to u niego znajdziecie. Na swej drodze co rusz spotyka nową piękność potrzebującą jego pomocy, prawdziwą femme fatale. I oczywiście nie kończy się na podziwianiu jej wdzięków.

hallowen-blues-plan-00-min.png

Scenarzysta podąża za schematem, w którego skład wchodzą zagadka, śledztwo, piękna kobieta, przystojny detektyw i konfrontacja ze złoczyńcą/złoczyńcami. Pierwsze strony danego tomu to trochę dezorientujące wprowadzenie, przedstawiające sceny poprzedzające zbrodnię albo pozornie niewiele mówiące, ale wraz z postępem wydarzenia zawsze nabierają sensu, aż nie zostaje już nic do odkrycia. Nie ma tu jednak miejsca na zaskakujące zwroty akcji, mimo że w jednym przypadku Mythic zdecydował się na inne zakończenie sprawy. Trzeba jednak przyznać, że historie interesują, zwłaszcza dzięki wspomnianej początkowej dezorientacji, a elementy układanki zawsze są zgrabnie dopasowane, chociaż sama układanka może wydawać się naciągana. Ale czy tak samo nie bywa w sławnych filmach noir? Ostatnio oglądałem „Wielki sen”, ekranizację powieści Raymonda Chandlera, i ten miał bardzo poplątaną fabułę, nawet zbyt poplątaną, bo w połowie siadało napięcie, a orientacja w gąszczu postaci była trudna.

Najlepsza jest część zatytułowana „Zagubione litery”, która wyróżnia się większym napięciem. W niej toczy się walka nie tylko z niegodziwymi ludźmi, lecz także z czasem, a stawka to życie niewinnych. W pozostałych przypadkach często trzeba grzebać w przeszłości i szukać winnych dawnych zbrodni, co tak nie trzyma w niepewności, bo ma się przeświadczenie, że prawda tak czy inaczej wyjdzie na jaw.

Tempo akcji jest raczej powolne, szczególnie z powodu dużej objętości tekstu. Dialogi są przesadnie rozbudowane – czytelnik dostaje pokaźne pakiety informacji, np. o życiu danej postaci. Nawet złoczyńcy opowiadając o swoich planach, nie szczędzą słów. Jednak przegadanie tak mocno nie przeszkadza, osobiście nie odczułem znudzenia, ale że album gruby (około 340 stron) i obfitujący w sporo tekstu, to nie przeczytałem go za jednym zamachem – i taką lekturę stanowczo odradzam. Lepiej dawkować sobie „Halloween Blues” i bez pośpiechu smakować kryminalne historie w stylu retro.

hallowen-blues-plan-01-min.png

Bardzo dobrym pomysłem była postać Dany jako ducha. Jej relacja z bohaterem zapewnia zabawne, słowne utarczki, ponieważ kobieta jest nieustannie zazdrosna, a sama nie pamięta, kto ją zabił. Mam jednak zastrzeżenia – w dniu Halloween Dana przejmuje ciało jakiejś losowej kobiety, po czym spędza upojne chwile z Foresterem. Moralnie jest to absolutnie złe. Nie można w ten sposób wykorzystywać czyjegoś ciała bez zgody. Raz protagonista musi się z tego tłumaczyć, ale scenarzysta postanowił pominąć ten moment. Rozumiem, że Hill jest obiektem westchnień płci pięknej, jednak to nie oznacza, że każda kobieta może chcieć spędzić nim niezobowiązującą noc.

Zakończenie sprawy z Daną może trochę zaskoczyć, lecz nie tak, jak można byłoby chcieć.  Mythic nagle urywa historię, jakby miał w planach ciąg dalszy, bowiem pozostawia z pytaniami co do przyszłości postaci. Praca Zbigniewa Kasprzaka uwag już nie wywołuje. To bardzo ładnie zilustrowany komiks, próbujący oddać ducha epoki za sprawą otoczenia i ukazujący wiele uwodzicielskich pań, co oznacza obecność erotycznych fragmentów. Całość wygląda, jakby powstała w ubiegłym wieku, a nie w latach 2003 – 2009. Może tylko kolorystyka mogłaby być ciemniejsza, jak na noir przystało. 

Podsumowanie

Mimo powtarzającego się schematu, pewnych uproszczeń i przegadania „Halloween Blues” czytało mi się całkiem przyjemnie. To dobry album, który zapewnia godziwy czas rozrywki za rozsądną cenę (weźcie pod uwagę, że to zbiorcze wydanie siedmiu tomów). Bardzo porządna rzecz dla miłośników klasycznych kryminałów, które nie forsują tempa i wiadomo, czego od nich oczekiwać, bo są budowane według sprawdzonego przepisu – co może być wadą albo zaletą w zależności od preferencji czytelnika.  

4
Scenariusz
+4
Rysunki
6
Tłumaczenie
6
Wydanie
6
Przystępność*
5
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

* Przystępność - stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.

kpSYnKxmqaWYlaqfWGao,halloween_blues_072.jpg

Historia była pierwotnie publikowana w latach 2003 - 2009 nakładem wydawnictwa Le Lombard.

Zachęconych recenzją odsyłamy do wpisu Halloween Blues - prezentacja komiksu, w którym znajdziecie obszerną galerię zdjęć oraz prezentację wideo.

Specyfikacja

Scenariusz

Mythic

Rysunki

Zbigniew Kasprzak

Oprawa

twarda

Druk

Kolor

Liczba stron

336

Tłumaczenie

Maria Mosiewicz

Data premiery

20 lutego 2019

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.

źródło: zdj. Egmont / Le Lombard