„Historia małżeńska” – recenzja filmu

Od dziś na Netfliksie możecie oglądać „Historię małżeńską”, przepiękny komediodramat w reżyserii Noaha Baumbacha z głównymi rolami Adama Drivera i Scarlett Johansson, będący jednocześnie jednym ze ścisłych kandydatów do tegorocznych Oscarów. Zapraszamy do lektury naszej recenzji filmu.

Nicole jest odważna, jest wspaniałą tancerką, zawsze sprawia, że ja też chciałbym umieć tańczyć, jest bardzo silna, bez problemu otwiera każdy słoik, bo ma bardzo silne ramiona – jest moją ulubioną aktorką. Charlie uwielbia być ojcem, ma potrzebę rywalizacji, często znika w swoim własnym świecie, jest niezwykle zorganizowany i wie, czego chce, zawsze płacze na filmach – podziwiam go. „Historię małżeńską” otwiera czarujący montaż złożony z pełnych miłości wyznań oprawionych w nastrojową ścieżkę dźwiękową Randy'ego Newmana. Wkrótce okazuje się jednak, że małżonkowie mają nie tylko nigdy nie usłyszeć, co tak naprawdę do siebie czują, narracja ujawnia ponadto, że monologi przygotowali na skazaną na niepowodzenie sesję terapeutyczną. Dwa nieodczytane listy stają się w toku rozwoju fabuły rekwizytem budującym ramy kompozycyjne. Nieświadomość uczuć i postrzegania przez drugą stronę to istotny motyw filmu. Dopuszczenie widowni do wiedzy, której narracja odmawia bohaterom, wiąże się z dużą dozą odbiorczej frustracji – jako widzowie życzymy bowiem postaciom Adama Drivera i Scarlett Johansson, by dojrzeli w sobie to, co my widzimy w ich relacji od samego początku.

Rozbite rodziny i skłócone małżeństwa to jeden z ulubionych tematów reżysera i scenarzysty Noaha Baumbacha. Bliźniacze wątki co rusz powracają w filmograficznym dorobku artysty. Piętnaście lat temu nakręcił on noszący znamiona autobiografii film o rodzicielskiej zazdrości, która prowadzi tragikomicznych bohaterów do rozwodu, postrzeganego zresztą oczyma dzieci. W najnowszym filmie Baumbachowi przyświecają podobne cele, aczkolwiek forma opowiadania jest znacznie dojrzalsza i subtelniejsza. Bez śladu drwiny reżyser ustawia dyskretną kamerę przed wypalonym związkiem dwójki artystów – reżysera teatralnego i aktorki – i starannie charakteryzuje relację jako pełną dystansu i milczących oskarżeń. Podobnie jak w przypadku wspomnianej wcześniej „Wojny żywiołów” z 2005 roku, w centrum konfliktu znajduje się poczucie niespełnionego potencjału i braku własnej tożsamości.

marriage-story-1.jpg

A jednak, mimo poświęcenia uwagi zarzewiu konfliktu, „Historia małżeńska” to przede wszystkim film o miłości opowiedziany przez pryzmat rozwodu. Owa miłość zostaje poddana bezlitosnej dekonstrukcji, całkowicie odarta z przymiotów wyjątkowości. Procedura rozwodowa uświadamia bohaterom, że oto ich relacja, intymność i współdzielony mikrokosmos stały się przemiotem sądowej rywalizacji oraz chłodnej analizy systemowych dronów. Wobec takiego stanu rzeczy, Charlie i Nicole stopniowo osuwają się w role biernych obserwatorów, dopuszczają do swego prywatnego świata ekspertów zorientowanych wyłącznie na osiągnięciu celu. Baumbach opowiada „Historię małżeńską” niezachowawczo, a parę fenomenalnych aktorów w dwóch oscarowych rolach z uporem popycha w głąb natchnionej introspektywy. Odwrócenie wektora narracji skutkuje tym, że o przeszłości i uczuciu łączącym bohaterów dowiedzieć możemy się nie z retrospekcji, a wyłącznie poprzez odczytywanie emocji – przez pryzmat rozłąki, frustracji i rozgoryczenia mierzymy siłę więzi między Charliem i Nicole. Narracja zdaje się zarazem faworyzować Drivera, którego szczególny dar do opowiadania swoich postaci za pomocą elementów komedii i dramatu owocuje w „Historii małżeńskiej” bodaj najlepszym występem w karierze aktora. Ujęcia filmu natomiast Baumbach umyślnie zagospodarował tak, by na widzu zrobić wrażenie pustych przestrzeni oddających stan emocjonalny bohaterów, a cięcia między oddalonymi od siebie małżonkami ułożył tak, by co rusz podkreślały niezbalansowaną kompozycję.

„Historia małżeńska” to ostatecznie przepiękna, słodko-gorzka opowieść, która niemal w równej mierze bawi, co łamie serce. W toku ponad dwóch, wyciszonych i kontemplacyjnych godzin Noah Baumbach poddaje tkankę uczuć i stanów emocjonalnych wnikliwej analizie, zestawia prawniczy żargon ze sferą wymykającą się ujednoznacznieniom. Najnowszy film Baumbacha jest jego najlepszym, a jednocześnie najbardziej uniwersalnym dziełem. Każdy, kto kiedykolwiek poczuł się zakochany, natychmiastowo zrozumie przekaz i podzieli siłę tej znakomitej kinematograficznej wypowiedzi.

Ocena filmu: 6/6

źródło: zdj. Netflix