Byłem pełen obaw o kontynuację serii „Injustice”, gdy ta w całości przejęta została przez Briana Buccellato. Poniekąd słusznie, bo „Rok czwarty” ustępuje nieco poprzednim rozdziałom, ale nadal jest to jedna z najlepszych serii DC Comics, jakie miałem okazję czytać. Zapraszamy do lektury naszej recenzji
Tom Taylor to scenarzysta na tyle oryginalny, że prawdopodobnie nikt nie jest w stanie dorównać mu pomysłami. Brian Buccellato stanął więc przed niemożliwym zadaniem, pociągnięcia historii „Injustice. Bogowie pośród nas” dalej i utrzymania poziomu bardzo wysoko ocenianej serii. Sytuację dodatkowo utrudniał fakt, że Taylor niespecjalnie przejmował się konsekwencjami swoich czynów, uśmiercając w kilkudziesięciu wcześniejszych zeszytach ogrom postaci z uniwersum DC, na czele z Lois Lane, Jokerem, czy Green Arrowem. Mało tego – w poprzednich tomach większość głównych wątków została względnie zakończona. Próby pokonania Supermana przez ruch oporu Batmana przy wsparciu Johna Constantine’a zakończyły się niepowodzeniem i nawet magia nie była w stanie przeciwstawić się ogromnej sile Kryptonijczyka.
„Injustice. Bogowie pośród nas: Rok czwarty” wprowadza do walki o kontrolę nad Ziemią kolejnego gracza, który przewijał się już we wcześniejszych zeszytach. Mowa o bogach Olimpu na czele z samym Zeusem. Powód ich ingerencji w świat śmiertelników jest dość prozaiczny i nie do końca do mnie trafiał. Olimpijscy bogowie zdali sobie sprawę, że zostali przez zwykłych ludzi odstawieni na boczny tor i zapomniani ze względu na ekspansję „Bogów pośród nas”, czyli superbohaterów. Oczywiście jest to tylko pretekst, a w prawdziwe powody zamieszany jest nie kto inny, tylko sam Ares – bóg wojny, traktujący ziemskich bohaterów jak marionetki.
Nie dziwię się amerykańskiemu scenarzyście, że nie chcąc kolejny raz powielać historii tworzonej przez Toma Taylora, zdecydował się na wprowadzenie do historii zupełnie nowej strony konfliktu. Dodatkowego smaczku dodawał fakt rozdarcia pomiędzy dwie frakcje Wonder Woman, która z jednej strony trwała przy Supermanie, a z drugiej zobligowana była do posłuszeństwa w stosunku do swojego ojca – Zeusa. W całym tym zamieszaniu najbardziej stracił sam Batman i jego zwolennicy, którzy przez długi czas musieli utrzymywać się z boku, szczególnie w trakcie pojedynku pomiędzy Supermanem i Wonder Woman, który można uznać za najlepszy element całego tomu.

Buccellato to nie Taylor, więc tym razem scenarzyście brakło odwagi w uśmiercaniu bohaterów. Nawet Harley Quinn zmieciona z powierzchni Ziemi przez Zeusa była w stanie powrócić i odegrać ważną rolę w odkryciu intrygi szykowanej od dłuższego czasu przez Aresa i jednego z dobrze znanych Supermanowi złoczyńców, którego ze względu na spoilery nie przytoczę. Przyznaję jednak, że spodziewałem się w tym momencie mocniejszego uderzenia, które zaskoczy. Nie mogę jednak odmówić scenarzyście utrzymania wysokiego tempa akcji, dzięki czemu przez kolejne zeszyty płynie się nadzwyczaj szybko. „Injustice. Bogowie pośród nas” to komiks, który pochłania się w ekspresowym tempie. Dialogi są łatwe w odbiorze i dość konkretne, przez co trudno się przy tej historii nudzić, a jednocześnie umiejętne końcówki rozdziałów zachęcają do czytania dalej.
Wizualnie „Injustice. Bogowie pośród nas” nadal zachwyca. W tym przypadku nic się nie zmienia od samego początku. Artyści korzystają z szerokiej palety barw, kadry są dopracowane i spójne. Typowa dla superhero kreska wyróżnia się tutaj dodatkowo masą zbliżeń na twarze bohaterów, by pokazać ich emocje (np. gdy Diana łamie rękę Clarkowi), niczym w najlepszych zeszytach serii „Invincible”.
Podsumowanie
„Injustice. Bogowie pośród nas. Rok czwarty” to komiks inny niż trzy poprzednie. Nie da się ukryć, że zmiana scenarzysty wpłynęła na poziom historii, która już po trzecim tomie wydawała się zakończona. „Rok czwarty” prezentuje się więc trochę jak czwarty sezon serialu (na myśl przychodzi mi „Lost: Zagubieni”). Nadal ta historia ma coś do zaoferowania, ale nie da się oprzeć wrażeniu, że najlepsze już za nami.
Zmiana na fotelu scenarzysty była tutaj kluczowa, co dodatkowo potwierdza szalony i pokręcony epilog „Roku czwartego”, który napisał niemający sobie równych Tom Taylor. Szkoda, że nie dano mu zakończyć „Injustice” po swojemu. A jak tę historię zamknie Buccellato przekonamy się w „Roku piątym”, który Egmont wyda pod koniec 2023 roku.
Oceny końcowe
Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.
* Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.

Specyfikacja
|
Scenariusz |
Brian Buccellato, Tom Taylor |
|
Rysunki |
Bruno Redondo, Mike S. Miller, Juan Albarran |
|
Oprawa |
twarda |
|
Druk |
Kolor |
|
Liczba stron |
304 |
|
Tłumaczenie |
Tomasz Sidorkiewicz |
|
Data premiery |
22 lutego 2023 |
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.
zdj. Egmont/DC Comics