
Uwielbiam oryginalność elseworldów DC. Możliwość pokazania dobrze znanych bohaterów z zupełnie innej strony sprawia, że tego typu historie chce się czytać. I tak też było z „Injustice. Bogowie pośród nas” do czasu, gdy nastąpiła zmiana na stołku scenarzysty. Brian Buccellato zastąpił Toma Taylora i (zgodnie z przewidywaniami) wszystko się posypało.
„Injustice. Bogowie pośród nas” na przestrzeni pięciu rozdziałów zaliczył spodziewany zjazd. Do czasu, gdy nad kolejnymi zeszytami pieczę sprawował Tom Taylor, była to jedna z najlepszych elseworldowych serii DC Comics na rynku. Przejęcie jej przez Briana Buccellato sprawiło, że scenariusz stanął w miejscu, a kolejne pomysły na doprowadzenie do wydarzeń z gry stawały się coraz bardziej karkołomne. Pamiętać należy bowiem, że recenzowany komiks jest tak naprawdę prequelem gry i poniekąd od początku twórcy wiedzieli, jak się zakończy. Niestety zakończenie rozczarowuje i nie ma w sobie ani grama lekkości, którą komiks mógł się popisać na początku.
Tom Taylor to autor jedyny w swoim rodzaju. Scenarzysta ten, jak prawdopodobnie nikt inny w branży, ma ogromną łatwość w tworzeniu odważnych, nietuzinkowych historii, gdy nie jest ograniczany sztywnymi ramami uniwersum. Najważniejsza dla niego jest swoboda i taką otrzymał przy „Injustice”. W pierwszym tomie rozkręcił na dobre konflikt potężnego Supermana z dużo bardziej racjonalnym i uczłowieczonym Batmanem. W części drugiej wrzucił do kotła wątek kosmiczny, a w trzeciej magię. Buccellato w czwartym tomie dodał do tego jeszcze bogów Olimpu, a z kolei piąty tom dorzuca do historii popularnych złoczyńców i klony.
„Injustice. Bogowie pośród nas” stał się komiksem męczącym, na który twórca nie miał specjalnie pomysłu. Do gry zaczęli wchodzić pierwszoligowi i drugoligowi złoczyńcy, Superman stał się jeszcze bardziej lekkomyślny, a próba szokowania kolejnym uśmiercaniem bohaterów (tak jak zrobił to Taylor z Jokerem), tym razem nie zadziałała. „Rok piąty” to typowa, rzemieślnicza robota przeciętnego scenarzysty, który maksymalnie wydłuża fabułę do nieuchronnego końca. W efekcie „Injustice” nie działa tak jak powinien, a jedynym pozytywem wydają się poboczne wątki bohaterów, którzy – uwaga – też mają dosyć! Dosyć tego świata i tej historii, co wyraźnie odzwierciedla postać Harley Quinn, czy Catwoman. To tak naprawdę jedyne plusy całego wydania.
Buccellato nie ma swojego stylu, dlatego w wielu momentach stara się nieudolnie kopiować, czy też naśladować Taylora. Czasem wychodzi mu to lepiej, ale w innych wypadkach gorzej. Czytając „Rok piąty” miałem wrażenie, że to fabuła rozpisana w formie konspektu przez Taylora, do której Buccellato dopisał swoje dialogi. Niespecjalnie interesujące, poza dość bezpretensjonalnym humorem Bizarro (klona Supermana), który wprowadza do tego świata nieco więcej zamieszania.
„Injustice. Bogowie pośród nas” wizualnie wciąż wypada bardzo efekciarsko. Prace Mike’a S. Millera zapadają w pamięć i są mocno ekspresyjne. Czasem nawet do przesady. Nie ma w tym nic złego i wydaje się, że rysunki często starają się pokazać wszystko mocniej, niż odzwierciedlone zostało to w scenariuszu.
Podsumowanie
Przygodę z serią „Injustice. Bogowie pośród nas” uważam za udaną, głównie w pierwszych trzech rozdziałach. Pozostałe dwa to tak naprawdę powolne dogorywanie i osłabianie potencjału stworzonego przez Toma Taylora. To komiks, który był absolutnie wyjątkowy, by pod koniec stać się zwykłym przeciętniakiem.
Oceny końcowe komiksu „Injustice. Bogowie pośród nas: Rok piąty”
Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.
* Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.
Specyfikacja
Scenariusz |
Brian Buccellato |
Rysunki |
Bruno Redondo, Mike S. Miller, Tom Derenick |
Oprawa |
twarda |
Druk |
Kolor |
Liczba stron |
472 |
Tłumaczenie |
Tomasz Sidorkiewicz |
Data premiery |
9 sierpnia 2023 |
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.
zdj. Egmont/DC Comics