Wygląda na to, że duch Elvisa Presleya jeszcze przez długi czas nie opuści ciała Austina Butlera. Jeśli widzieliście przemowę aktora odbierającego Złotego Globa za rolę króla rock'n'rolla, to dobrze wiecie, że urodzony w Kalifornii mężczyzna wciąż nie pozbył się charakterystycznego południowego akcentu legendarnego muzyka. Nowo nabyta gwara Butlera odbiła się szerokim echem w mediach po gali nagród. Co na to trenerka głosu aktora?
Austin Butler wyśmiewany po Złotych Globach. Dlaczego wciąż mówi głosem Elvisa?
Po odebraniu statuetki za kreację Elvisa w kategorii Najlepszego aktora w dramacie Butler wszedł na scenę, kierując garść podziękowań w stronę rozmaitych filmowców, z którymi dane mu było dotychczas współpracować. Szczególną uwagę widzów zeszłotygodniowej gali przykuły jednak nie same słowa 31-latka, lecz sposób, w jaki je wypowiedział. Spora część obserwatorów nie omieszkała podzielić się swoimi przemyśleniami na Twitterze, gdzie wydarzenie było szeroko komentowane.
Do internetowej wrzawy wokół presleyowskiego akcentu Butlera postanowiła odnieść się Irene Bartlett, trenerka głosu, z którą aktor pracował przy filmowej biografii Elvisa. Zgodnie z jej słowami aktor znany z występów w takich tytułach jak „Kroniki Shannary” czy „Pewnego razu w... Hollywood” nie pozbędzie się akcentu jeszcze przez długi czas.
Przemówienie na Złotych Globach jest autentyczne, nie jest udawane. Przykro mi, że ludzie mówią, że to wciąż aktorstwo, ale on naprawdę przyjął głos Presleya. (...) Ze względu na pandemię, [Butler] pracował nad akcentem cały czas, a trudno jest po prostu wyłączyć coś, czemu poświęciło się tyle uwagi.
Sprawdź też: Mordercza lalka powróci. „M3GAN 2” oficjalnie zamówiona. Jest nawet data premiery
Dajcie chłopakowi spokój. Spędził dwa lata sam na sam z Elvisem

Nietrudno dać wiarę słowom Bartlett, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, iż przygotowując się do kreacji Elvisa, Butler postanowił odciąć się od wszelkich innych zobowiązań na około dwuletni okres. Odtwórca głównej roli w widowisku Baza Luhrmanna wielokrotnie wspominał o wyjątkowo intensywnym przebiegu pracy nad projektem, a także o swoistym duchowym zespoleniu się ze zmarłym w latach 70. muzykiem.
Na dwa lata odłożyłem resztę mojego życia. Po prostu chłonąłem wszystko, co tylko mogłem. (...) Kiedy zaczynałem, stawiałem sobie te nierealistyczne oczekiwania, że, jeśli będę wystarczająco ciężko pracował, będę mógł sprawić, że moja twarz będzie identyczna jak twarz Elvisa.
Po słowach krytyki ze strony widowni Butler przyznał, że nowy akcent stał się dla niego normalnością do tego stopnia, że sam nie słyszy już różnicy między swym dawnym a obecnym głosem. Przy wielu okazjach Kalifornijczyk stwierdził nawet, że z uwagi na tak obszerny okres pracy nad kreacją Elvisa, akcent króla rocka „stał się już częścią jego DNA”. Jeśli chodzi zaś o bardziej precyzyjną przyczynę skomplikowanego rozstania się z głosem Elvisa, aktor powołuje się na „wyrobienie sobie pewnych nawyków mięśniowych”, dzięki którym usta przyzwyczajają się do wypowiadania poszczególnych słów w konkretny sposób.
Może zainteresuje Cię: Michael Jackson kolejną muzyczną legendą, która doczeka się filmowej biografii. Za kamerą twórca „Dnia próby”
Na gali wręczenia Złotych Globów Butler był jedynym reprezentantem filmu „Elvis”, który opuścił przyjęcie z nagrodą. Produkcja australijskiego twórcy była nominowana jeszcze w dwóch kategoriach (Najlepszy dramat i Najlepszy reżyser), jednak filmowcy musieli obejść się ze smakiem. Spekuluje się, że urodzony w Kalifornii aktor jest jednym z największych faworytów do sięgnięcia po tegorocznego Oscara za rolę pierwszoplanową. Wszystkich nominowanych poznamy już w tę niedzielę.
„Elvis” jest do obejrzenia za pośrednictwem platformy streamingowej HBO Max. Naszą recenzję filmu znajdziecie pod tym linkiem. Jeśli macie problem, by przypomnieć sobie, jak brzmiał głos Butlera, zanim związał się z Presleyem, poniżej znajdziecie jeden z materiałów pomocniczych.
Źródło: Page Six / Zdj. HBO MAX / People