Istnieje dwugodzinna wersja „Babilonu”. Reżyser Damien Chazelle nakręcił ją swoim iPhone’em

Choć na większości rynków zadebiutuje dopiero w przyszłym roku, wiemy już, że „Babilon Damiena Chazelle'a okaże się komercyjnym rozczarowaniem. Jednym z powodów „upadku” trzygodzinnego eposu o rozpuście wczesnego Hollywoodu jest właśnie mocno przerośnięty metraż – twierdzą analitycy branży. W rozmowie z widzami reżyser wyjawił, że istnieje krótsza wersja tej produkcji, ale nie nadaje się do dystrybucji. Chazelle nakręcił ją telefonem na własnym podwórku

Licząc sobie aż 189 minut, „Babilon” to z pewnością, pod względem rozmachu, największe widowisko w dorobku Chazelle'a. W zestawieniu z innymi wysokobudżetowymi tytułami tego roku, film z Margot Robbie i Bradem Pittem ustępuje tylko mierzącemu 192 minuty komercyjnemu behemotowi, „Avatarowi: Istocie wody”. Podczas sesji Q&A z fanami, Chazelle przyznał, że w przygotowaniu do wejścia na plan nakręcił na swoim podwórku specjalną dwugodzinną wersję „Babilonu”. Z pomocą prywatnego iPhone'a reżysera powstał „Babilon”, w którym pojawiła się tylko dwójka aktorów z ostatecznej wersji filmu: Olivia Hamilton (w produkcji wciela się w rolę reżyserki Ruth Adler) i Diego Calva (grający głównego bohatera produkcji). Przed kamerą pojawiła się też małżonka Chazelle'a. „Najpierw nakręciliśmy cały ten film na jego podwórku. Tylko Olivia, Damien i ja” – wyjawił w rozmowie Diego Calva. „To była bardzo niecodzienna sytuacja”. 

Dodajmy, że choć metraż zapewne nie pomógł ostatecznej wersji „Babilonu” w pozyskaniu zainteresowania widowni, na finansową porażkę (podczas pierwszego weekendu w kinach film zarobił tylko niecałe 4 miliony dolarów przy budżecie wynoszącym ponad 100 milionów) mógł złożyć się ograniczony marketing filmu. Liczne internetowe debaty wokół „Babilonu” ujawniają kompletny brak wiedzy o premierze widowiska. W innych dyskusjach mówi się natomiast o podupadającym statusie gwiazd filmowych. Topowe nazwiska przemysłu to obecnie zbyt mało, by ściągnąć streamingowych widzów na sale kinowe – twierdzą branżowe raporty. Warto przypomnieć, że o zaniku „prawdziwego gwiazdorstwa” opowiadał ostatnio również Quentin Tarantino.

Poza Pittem, Calvą, Hamilton i Robbie w filmie pojawiają się jeszcze między innymi Tobey Maguire, Olivia Wilde, Samara Weaving, Jean Smart i Phoebe Tonkin. W Polsce „Babilon” będziemy mogli zobaczyć dopiero w drugiej połowie przyszłego miesiąca. Kinowy debiut zaplanowano na 20 stycznia 2023 roku

Źródło: EW / zdj. Paramount Pictures