Jamie Delano „Hellblazer” tom 3 – recenzja komiksu. Rodziny się nie wybiera

Hellblazer” Jamiego Delano to dla wielu fanów Johna Constantina jeden z najlepszych runów z tym bohaterem.  Im więcej czasu z nim spędzałem, tym bardziej zdawałem sobie sprawę, że dużo w tym prawdy, choć to jednocześnie komiks nadzwyczaj trudny w odbiorze. Jak wypada trzeci tom? Zapraszamy do lektury recenzji.

W końcu jednak nikt nie mówił, że będzie łatwo. Stare Vertigo ma to do siebie, że komiksy wydawane w ramach tego imprintu są na swój sposób wyjątkowe. I taki też jest „Hellblazer” Delano. Ciężki, ponury, dołujący czytelnika, ale jednocześnie bardzo angażujący przy niepośpiesznym przekładaniu kolejnych kartek. „Hellblazer” uczy cierpliwości. To komiks, który czyta się długo i poza suchym tekstem, szuka się sensu w rysunkach. A te wcale nie są takie jednoznaczne przez czas, jaki minął od pierwszego wydania. Najważniejsze jest jednak to, że w trzecim tomie Jamie Delano wytyczył przyszłym scenarzystom przygód Constantine’a drogę, jaką powinni podążać, przypominając jak bardzo skomplikowana i wielowarstwowa jest to postać.

Ten komiks jest naprawdę mocny. Mam wrażenie, że z całego trzytomowego wydania, to właśnie historie zawarte w trzecim rozdziale, dominują nad poprzednimi. Zapewne dlatego, że mniej w proponowanych przez Delano wątkach jest potworów, strachu, przerażenia, a więcej… ludzkich demonów. Czytelnik mierzy się w tym tomie z masą problemów natury osobistej Johna, które mają bezpośrednie odzwierciedlenie w naszym samopoczuciu. Co gorsze, są to problemy, których zwyczajnie nie da się pokonać i odesłać do piekła, jak to miewał w zwyczaju główny bohater.

Jak wspominałem na wstępie, trzeci tom kończy (z małymi późniejszymi wyjątkami) przygodę Delano z „Hellblazerem”, ale jednocześnie jest dosyć nieoczywistym originem głównego bohatera. Pisanym jednak zupełnie inaczej, niż mogłoby Wam się wydawać. Zdecydowana większość tego obszernego rozdziału skupia się na rodzinnych relacjach Johna. Poznajemy jego przeszłość i traumę, z którą musiał mierzyć się w dzieciństwie, gdy ojciec obwiniał go za śmierć matki i brata bliźniaka w trakcie porodu. W tych historiach nie ma demonów, a jedyne piekło, do którego nawiązuje Delano jest tutaj jak najbardziej ludzkie.

jamie-delano-hellblazer-tom-3-plansza-min.jpg

W jednym z zeszytów Delano w swoim stylu pokazuje dziecięce lata Johna i jego początki fascynacji okultyzmem. W innym z kolei poznajemy Johna jako emeryta w alternatywnej wizji przyszłości, a w historii tej nie brakuje ogromu politycznych nawiązań do otaczającego świata. To jeden z niewielu story-arców, który nie jest aż tak ciężki i wymagający, jak te wspomniane przeze mnie wcześniej.

Tom otwiera jednak historia najbardziej klasyczna i będąca wzorem dla przyszłych scenarzystów „Hellblazera”. Powraca Domator, przebiegły seryjny morderca, który doskonale wie, w jaki sposób mierzyć się z Johnem i co zrobić, by go złamać. Wizualnie „Hellblazer” nie odstaje od poprzednich tomów autorstwa Delano, ale uczciwie należy przyznać, że jest to kreska, która ma swoje lata i więcej utrudnia, niż pomaga przy zrozumieniu kolejnych wątków.

Z perspektywy czasu, który spędziłem nad „Hellblazerem” Delano dochodzę do wniosku, że to, co autor zrobił z Johnem Constantinem, było na tyle ciężkie, że Vertigo w idealnym momencie zaproponowało zmianę autora tej serii. Zdaję sobie sprawę, że trafiała ona w gusta najbardziej wysublimowanego czytelnika, oczekującego depresyjnej atmosfery, poczucia mroku i dogłębnej analizy psychologicznej głównego bohatera, ale zauważam też, że Delano w trzecim tomie doszedł do ściany. Odnoszę wrażenie, że skończył swoją przygodę z Constantinem dokładnie w tym miejscu, w którym chciał i przekazał ją w ręce równie kreatywnego, aczkolwiek znacznie łatwiejszego w odbiorze Gartha Ennisa.

Podsumowanie

To nie jest łatwy komiks w odbiorze, pamiętajcie o tym. Ale gdy już się z nim zmierzycie i go „pokonacie” docierając do ostatniej strony, będziecie czuć niesamowitą satysfakcję. „Hellblazer” Jamiego Delano w trzecim tomie rozprawia się z ludzkimi potworami i pokazuje, że John ma po prostu przewalone życie. A wiecie, co w tym wszystkim jest najpiękniejsze? Że Egmont już zapowiedział kontynuację „Hellblazera”. Po runach Delano, a także wydanych wcześniej Ennisa, Ellisa i Azzarello, przyjdzie czas na Mike’a Careya (kolejne trzy grube tomy). Ich premiera zaplanowana jest na przyszły rok.

Oceny końcowe

5
Scenariusz
4
Rysunki
5
Tłumaczenie
5
Wydanie
2
Przystępność*
4
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

* Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.

Specyfikacja

Scenariusz

Jamie Delano

Rysunki

Richard P. Rayner, Mike Hoffman, Mark Buckingham, Bryan Talbot, Ron Tiner, David Lloyd

Oprawa

twarda

Druk

Kolor

Liczba stron

488

Tłumaczenie

Jacek Żuławnik

Data premiery

13 lipca 2022

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.

zdj. Egmont / DC Comics