John Williams "The Post" (2018) - recenzja soundtracku

Od kilku tygodni na ekranach polskich kin gości dziennikarski dramat „Czwarta władza” w reżyserii Stevena Spielberga, z Tomem Hanksem i Meryl Streep w rolach głównych. Premiera nowych filmów Spielberga wiąże się, przynajmniej w większości przypadków, z okazją do przesłuchania kolejnej ścieżki dźwiękowej legendarnego Johna Williamsa. Zapraszamy do zapoznania się z naszą opinią o najświeższej partyturze mistrza poniżej.

John Williams „The Post"

(Sony Music Poland, 2018) 

Recenzja muzyki na płycie:

Myślę, że to dobry początek odpowiedział John Williams, gdy spytano go, jak skomentuje swoją długą, bo trwającą od lat pięćdziesiątych, uświęconą sukcesami karierę kompozytorską. W istocie – jeden z najsłynniejszych kompozytorów w historii kina nie zwalnia. Końcem ubiegłego roku maestro zabrał nas z powrotem do odległej galaktyki wraz z premierą „Ostatniego Jedi” Riana Johnsona, a teraz, zaledwie kilka miesięcy później, zapoznajemy się z najnowszym owocem jego współpracy ze Stevenem Spielbergiem. Z królem eskapizmu, z którym tworzy regularnie od kilku dekad, 86-letni kompozytor dzieli przynajmniej jedną, istotną cechę – obaj artyści mają wyjątkowo podzielną uwagę. Spielberg (który arkana tej niełatwej sztuki doszlifował do perfekcji już przy okazji „Jurassic Park”) nakręcił bowiem „Czwartą Władzę” jednocześnie koordynując przebieg post-produkcji widowiska „Ready Player One”. Podczas gdy efekty pracy nad tym drugim filmem zobaczymy dopiero za parę miesięcy, tak dramat o dziennikarzach Washington Post zdążył już nie tylko zyskać w większości wysokie uznanie krytyków, ale i zasłużyć na 2 nominacje do Oscarów i 6 do Złotych Globów (i swoją drogą: ani jednego nie wygrać). Tak samo John Williams, w kilkumiesięcznym przedziale wydaje na świat dwa diametralnie inne dzieła.

img-5182-min.jpg

W „Czwartej władzy” Spielberg raz jeszcze cofa się w czasie, tym razem do lat siedemdziesiątych. Wojna w Wietnamie trwa w „najlepsze”, typowy hałas wielkiego miasta zagłuszają hipisi wykrzykujący pacyfistyczne apele, Richard Nixon prowadzi swoje telefoniczne konfabulacje z trzewi wyciemnionego Białego Domu, dziennikarze wolnych mediów natomiast publikują niesławne „papiery z Pentagonu” – zbiór dokumentów ujawniających niewygodne dla władzy szczegóły z amerykańskich, wojennych poczynań. Amerykański reżyser odnajduje ten świat z typową dla siebie lekkością i stylem, skutecznie zderzając triumf prawdy z szarym cieniem konieczności, budując konflikty jak zawsze zakorzenione u podstaw ludzkich wartości: odwagi, idealizmu i sprawiedliwości. Ową lekkość przenosi między innymi wyjątkowa obsada, na której narracja często zawiesza kamerę, pozwalajac jej, w niemal teatralnie wyegzekwowanych długich sekwencjach, po prostu grać. „Czwarta władza” to ostatecznie klasyczny spielbergowski moralitet społeczny, który jak reżyser sam tłumaczy, ze względu na obecny stan naszej administracji, bombardowanie prasy i nakładanie na prawdę łatki „fałszywości” [jest] konieczny natychmiast.

Nagłość, z jaką film powstawał, nie przekłada się na szczęście na jego jakość. Ba, sam fakt, że Spielberg potrafi przedstawić tak kompletny i nierzemieślniczy obraz, w międzyczasie pracując nad drugim filmem, świadczy o kunszcie artysty. Mimo pewnych dłużyzn uwięzionych gdzieś w środkowej części narracji, kolejny film Spielberga to kino eleganckie, przepięknie nakręcone (Janusz Kamiński po raz kolejny błyszczy), wręcz podręcznikowo koherentne, a tonalnie trzymające się torów przetartych przez niedawny „Most szpiegów” (z całą właściwą Spielbergowi skłonnością do patosu).

To powiedziawszy wróćmy do drugiego wizjonera w tym wyjątkowym duecie. W najnowszej ścieżce dźwiękowej do „The Post” John Williams stawia na sprawdzone metody, wzbogacone tu i ówdzie paroma nowościami. W jego sinusoidalnym pejzażu Ameryki Nixona daje się usłyszeć nawiązania do jazzowych początków kompozytora, kilka razy przypomina się atmosfera „Szeregowca Ryana”, a chwilami – „Złap mnie jeśli potrafisz” i „Amistad”. W ciągu niewiele ponad czterdziestu minut, Williams rezygnuje jednak w większości z charakterystycznej dla siebie melodyjności na rzecz minimalistycznego, popychającego narrację rytmu. Niewątpliwie działa to na korzyść filmu, znakomicie wspierając nastrój, szkodzi jednak w odniesieniu do osobnego odsłuchu ścieżki. „The Post”, samo w sobie, nie jest dziełem Williamsa, do którego będę wracał zbyt często, a wrażenie po nim nie jest wystarczająco wyraźne, by partyturę rozpamiętywać czy uwzględniać pośród najlepszych prac mistrza. 

W otwierającym album „The Papers” pojawia się jedna z kilku niespodzianek, które score ma w zanadrzu – intensywną sekcję smyczkową, flety i fortepian kompozytor wspiera, nietypowo, dźwiękami gitary i elektronicznym „pulsowaniem” (które brzmi odrobinę jak „Underground Army” Hansa Zimmera, przepraszam za porównanie). Niekonwencjonalne, jak na Williamsa, rozwiązania składają się na wyjątkowo dobry, wypełniony po brzegi suspensem, początek. Szczególnie przyjemne dla uszu wydawało mi się jak wdzięcznie syntezator ustępuje względem delikatnych smyczków w drugiej połowie utworu. Wprowadzony ton kontynuuje „The Presses Roll” – napięcie nie znika, zagrożenie przeplata się z pełnymi nadziei harmoniami, tworząc doskonałe wsparcie dla filmu. Atmosfera zresztą stanowi swoiste clue tejże partytury. Ponure „Nixon's Order”, narastające nieustannie „Setting the Type” czy „Deciding to Publish” nadają soundtrackowi barwę wyjątkowej, dyrygowanej często orkiestrą dętą i harfą, grozy. Kontrapunkt odnaleźć możemy w uroczym, jakkolwiek ascetycznym, „Mother and Daughter” – wrażliwe i melancholijne dźwięki fortepianu, a następnie wzbogacenie struktury o smyczki gwarantują jeden z najprzyjemniejszych i charakterystycznych momentów ścieżki. Podobnie znakomicie wypadają dwa jazzowe fortepianowe utwory: „The Oak Room, 1971” i „Two Martini Lunch”, dla których samych, chociaż są boleśnie krótkie, warto się z albumem zapoznać. Jako entuzjasta wczesnej muzyki Williamsa – byłem absolutnie zachwycony. Najdłuższe na płycie, jedenastominutowe „The Court's Decision and End Credits” to już dobrze znana ilustracja spielbergowskiego patriotyzmu, którą kompozytor rozumie jak nikt inny, niesiona ciepłymi pozytywnymi harmoniami, wzbogacona kilkoma, chwilowymi wybuchami energii.

Album,  jako mały deser po uczcie „The Last Jedi”, powinien niewątpliwie dostać się w ręce miłosników Johna Williamsa, do grona których – przyznam – oczywiście należę. Pozostałym, jego „The Post” – choć będąc każdorazowo wspaniałym uzupełnieniem filmu – może w dedykowanym odsłuchaniu wydać się pozbawionym wystarczającej charakterystyczności zbiorem budujących atmosferę, ciekawych koncepcji.

4
Muzyka na płycie

Spis utworów:

1. The Papers 3:56
2. The Presses Roll 5:01
3. Nixon's Order 1:47
4. The Oak Room, 1971 1:46
5. Setting the Type 2:34
6. Mother and Daughter 3:23
7. Scanning the Papers 2:23
8. Two Martini Lunch 2:34
9. Deciding to Publish 5:42
10. The Court's Decision and End Credits 11:04
Czas całkowity 40:10

Opis wydania:

Klasyczny jewelcase, w którym znajduje się płytka z najnowszym score'em Johna Williamsa, nie zaskakuje w żaden ani negatywny, ani przesadnie pozytywny sposób. Wydanie jest minimalistyczne, choć trzeba przyznać, że w połączeniu z nastrojową i stonowaną szatą graficzną robi wrażenie raczej eleganckiej skromności, aniżeli ubogości. Grafika użyta na przedniej okładce to znany już z promocji filmu przed premierą kinową plakat. Wewnątrz zobaczymy mile korespondujące ze sobą zdjęcia Toma Hanksa (na odwrocie bookletu) i Meryl Streep (pod płytką z muzyką), składające się razem w kadr z jednej z najlepiej zagranych scen z „Czwartej władzy”. Choć drobny, jest to na pewno miły akcent. Wydawnictwo uzupełnia 12-stronicowy booklet zawierający listę utworów i osób zaangażowanych w powstanie albumu, kilka kolejnych ujęć z filmu oraz notkę od Stevena Spielberga, w której to reżyser tłumaczy ideę „Czwartej władzy” i jak udało się zilustrować ją Williamsowi. Tak jak wspomniałem powyżej – wydanie nie odbiega przesadnie od normy, jawiąc się ostatecznie (podobnie jak z resztą sama zawartość albumu) jako skromne i stylowe. 

the_post_soundtrack (01).jpg the_post_soundtrack (02).jpg

the_post_soundtrack (3).jpg the_post_soundtrack (4).jpg

the_post_soundtrack (5).jpg the_post_soundtrack (6).jpg

the_post_soundtrack (7).jpg the_post_soundtrack (8).jpg

4
Wydawnictwo

Oceny końcowe:

4
Muzyka na płycie
4
Wydawnictwo
4
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6 

Gdzie kupić soundtrack CD z filmu „The Post”?

Płytę do recenzji otrzymaliśmy dzięki uprzejmości Sony Music Poland.

źródło: zdj. 20th Century Fox