„Joker” (2019) – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie Elite]

29 stycznia swoją premierę miały wydania 4K UHD, Blu-ray i DVD z filmem Joker”, w którym główną rolę zagrał Joaquin Phoenix. Zapraszamy do recenzji wydania Blu-ray.

„Joker” (2019), reż. Todd Phillips

(dystrybucja w Polsce: Galapagos)

Film:

Któż nie zna Jokera? To jeden z najsłynniejszych filmowych (choć przede wszystkim komiksowych) złoczyńców, z którego rozpoznawalnością konkurować może chyba tylko Darth Vader. Jest to także postać, która zdaje się mieć spore szczęście do swych kolejnych ekranowych wcieleń. Nie będę się wypowiadał o roli Cesara Romero z tej prostej przyczyny, że nigdy nie zmusiłem się do sięgnięcia po przygody Batmana z lat 60., ale już kreacja Jacka Nicholsona, którą mogliśmy podziwiać w filmie Tima Burtona, już od dziecięcych czasów stanowiła dla mnie coś w rodzaju niedoścignionego wzorca. Tak było aż do 2008 roku, kiedy to Christopher Nolan zaprezentował światu nowe wcielenie morderczego klauna. Rola Heatha Ledgera, za którą ten otrzymał pośmiertnego Oscara, dowiodła, że Nicholson nie wyczerpał tematu, a z samego Jokera można jeszcze wiele wycisnąć. Nie powiedziałbym nawet, że Joker-Ledger przebił Jokera-Nicholsona – były to dwie zupełnie różne interpretacje i w zasadzie nie jestem w stanie wskazać tej, którą cenię bardziej. Osiem lat później Joker powrócił na ekrany kin w filmie „Legion samobójców”, tym razem w interpretacji Jareda Leto, powszechnie uważanej za (zdecydowanie) mniej udaną. Dla mnie jednak nawet Joker-Leto spisywał się całkiem przyzwoicie, trudno jednak porównywać tę wersję do znakomitych poprzedników, choćby ze względu na rolę, jaką pełni on w fabule, w której jest tak naprawdę tylko dodatkiem. Biorąc natomiast pod uwagę, jak kompletnie nieudany był to film, powiedziałbym nawet, że Joker był jedną z jego nielicznych zalet (może nawet jedyną) i chętnie zobaczyłbym tę wersję postaci w większej roli, najlepiej w konfrontacji z Batmanem Bena Afflecka. Losy filmowego uniwersum DC potoczyły się jednak innym torem i szans na takie spotkanie już nie ma. Zamiast tego już w przyszłym roku otrzymamy kolejną wersję Batmana, podczas gdy jego nemesis możemy od niedawna podziwiać w poświęconym wyłącznie jego osobie filmie, któremu przyjrzę się bliżej w niniejszej recenzji.

Przyznam, że do pomysłu nakręcenia filmu o Jokerze od początku nie byłem szczególnie przekonany. Zawsze traktowałem tę postać jako uzupełnienie Batmana, bez którego nie była dla mnie szczególnie interesująca. Poza tym, w przeciwieństwie do takiego Venoma, który z racji swej anty-bohaterskiej natury wydaje się być dobrym kandydatem do występów solo, Joker, jakiego znamy, to praktycznie czyste zło. Jak miałby wyglądać film o kimś takim? Odpowiedź jest oczywista: pokażmy, jak stał się tym, kim jest, i jak wyglądało jego życie, nim ostatecznie zstąpił na ścieżkę zła. Filmy dotychczas tego nie pokazywały – Joker od początku był złoczyńcą, nawet gdy (jak u Burtona) pokazywano jego przemianę w morderczego klauna. Widzowie zaznajomieni z komiksami mogli jednak zetknąć się z historiami próbującymi nakreślić początki Jokera. Chyba najbardziej znaną z nich jest „Zabójczy żart” Alana Moore'a z 1988 roku. W tymże komiksie Joker zostaje przedstawiony jako niespełniony komik, którego trudna sytuacja życiowa popycha na przestępczą drogę. By zapewnić środki utrzymania rodzinie (jego żona oczekuje dziecka), zgadza się wziąć udział w napadzie na zakłady chemiczne, w których wcześniej pracował. Splot niefortunnych dla niego okoliczności towarzyszących temu wydarzeniu prowadzi do narodzin Jokera (nie wnikam w szczegóły i polecam zapoznać się z komiksem, zdecydowanie jest tego wart). W filmie Todda Phillipsa znajdziemy pewne podobieństwa do tej historii, jednak fabuła, choć oparta na podobnym założeniu wstępnym, nie stanowi jej odzwierciedlenia. Głównym bohaterem jest tutaj cierpiący na zaburzenia emocjonalne i napady niekontrolowanego śmiechu Arthur Fleck (Joaquin Phoenix). Czas spędza, pracując jako klown i opiekując się matką (również cierpiącą na zaburzenia psychiczne), a jego sytuacja jest, ogólnie rzecz ujmując, nie do pozazdroszczenia. Jako że nasz bohater w chwili, gdy go poznajemy, zdaje się być już praktycznie na krawędzi, nietrudno się domyślić, że w pewnym momencie przysłowiowa kropla przepełni czarę goryczy. Tak też się dzieje. Po tym, jak zostaje napadnięty i pobity, nasz bohater otrzymuje od współpracownika broń mającą mu służyć do samoobrony. Wkrótce poleje się krew, a gdy Arthur pozna dwie różne wersje faktów ze swej przeszłości, nie będzie już w stanie zapanować nad przypominającym górską lawinę rozwojem dalszych wypadków.

01218.m2ts_snapshot_01.31.02-min.png

Przedstawiona w filmie historia jest dość prosta i nie grzeszy oryginalnością, ale nie ona stanowi o sile tej produkcji. Na jej podstawę składa się kilka innych czynników, a pierwszym i najważniejszym z nich jest odtwórca roli głównej, nagrodzony za ten występ Oscarem, Joaquin Phoenix. To właśnie za jego sprawą ekranowy Joker elektryzuje, przyciąga uwagę, sprawia, że film w swej gotowej postaci staje się czymś więcej, niż wskazywałaby na to sama zawartość scenariusza. Jest to o tyle istotne, że film Phillipsa to w całości studium postaci, której poczynania śledzimy przez cały czas. Wszystkie ekranowe wydarzenia są nam przedstawiane z jej perspektywy, w której to rzeczywistość niejednokrotnie miesza się z urojeniami. Odczuwamy więc krzywdy wyrządzone bohaterowi i rozumiemy jego motywację. W przeciwieństwie do poprzednich wcieleń postaci, ten Joker ma zdecydowanie inne priorytety, nie eksperymentuje z ludźmi jak wersja Nolana (nota bene, w tym aspekcie przypominająca Jokera z „Zabójczego żartu”), nie błaznuje dla zabawy jak Joker Burtona. Joker-Phoenix przede wszystkim mści się na tych, którzy go skrzywdzili, krok po kroku pogrążając się w mroku obranej ścieżki. Phoenix odnajduje się w roli wyśmienicie, stając się główną atrakcją filmu, ale każda atrakcja wymaga należytej oprawy. Za scenę wydarzeń służy tu oczywiście miasto Gotham, pełne brudu, zła i zepsucia, co podkreślane jest niemal na każdym kroku – czy to ulice, czy mieszkanie głównego bohatera, czy nawet treść podawanych w telewizji wiadomości składają się na obraz nędzy i rozpaczy. Budowaniu tego wizerunku pomagają świetne zdjęcia, za które odpowiadał Lawrence Sher (potrafił nawet sprawić, że nie przeszkadzał mi nielubiany przeze mnie format 1.85:1), oraz nagrodzona Oscarem, niepokojąca muzyka autorstwa Hildur Guðnadóttir. Jako że główny bohater to nie wszystko, warto także wspomnieć o reszcie obsady: Robert De Niro w roli Murraya Franklina, gospodarza telewizyjnego show, Zazie Beetz jako sąsiadka Arthura oraz Frances Conroy w roli jego matki i Brett Cullen jako... Thomas Wayne – wszyscy spisują się należycie, choć pozostają oczywiście w cieniu aktorskiego popisu Phoenixa. Oparty na tych niezwykle solidnych filarach obraz Todda Philipsa udowadania, że w temacie Jokera wciąż można powiedzieć coś ciekawego i godnego uwagi.

Żeby nie było jednak zbyt różowo, należy wspomnieć także o pewnych niedoskonałościach, których się nie ustrzeżono, a które na tle bardzo udanej całości potrafią razić. Pierwszą z nich jest mocno łopatologiczny sposób wytłumaczenia widzowi pewnego zwrotu akcji, który zdaje się oczywisty już w momencie, w którym zachodzi. Drugą jest finałowa konfrontacja, pokazana w sposób, który uderza nieco zbyt mocno brakiem realizmu przedstawionej sytuacji. Trzecim zaś, który boli chyba najbardziej, jest fakt, że nie skończono filmu o jedną scenę wcześniej, w momencie, w którym pokazano idealne wręcz do tego celu ujęcie. Przez ostatnie kilka minut myślałem już tylko o tym, że to, co widzę, jest kompletnie zbyteczne.

01218.m2ts_snapshot_01.30.33-min.png

Mimo kilku wspomnianych wyżej zgrzytów „Joker” stanowił dla mnie spore zaskoczenie, jednocześnie szturmem zdobywając miejsce na podium najlepszych zeszłorocznych produkcji, jakie miałem okazję oglądać. Główna w tym zasługa Joaquina Phoenixa, który zrównał się w mojej opinii z Ledgerem i Nicholsonem, aczkolwiek należy tu podkreślić, że odtwarzana przezeń postać nie jest Jokerem w pełni wykształconym, a zatem zupełnie kimś innym niż wrogowie Batmana z filmów Burtona i Nolana. Po gigantycznym sukcesie finansowym filmu Phillipsa zaczęło się mówić o ewentualnym sequelu, w którym można byłoby pokazać dalszą ewolucję postaci, ale dla mnie miałoby to sens tylko w połączeniu z postacią Batmana, bo o ile raz Joker-solo się sprawdził, tak trudno mi sobie wyobrazić sens kontynuowania tej historii bez udziału Nietoperza. W dodatku Phoenix ponoć nie jest szczególnie zainteresowany taką ewentualnością, więc szanse na powstanie takiego sequela, jaki chciałbym zobaczyć, nie są zbyt duże. Z drugiej strony, opowiedziana w filmie historia kontynuacji tak naprawdę nie potrzebuje, więc chyba nie ma nad czym rozpaczać.

5
Film

Obraz:

„Joker” został zaprezentowany na płycie w oryginalnych proporcjach 1.85:1. Warstwa wizualna przedstawia się zazwyczaj bardzo dobrze. Obraz jest szczegółowy (zwłaszcza wspomagane CGI panoramy miasta robią pod tym względem wrażenie), kolory odpowiednio nasycone (kostium klowna będzie tego dobrym przykładem), kontrast również bez zarzutu. Idealnie jednak nie jest – jak to bywa w przypadku filmów Warner Bros., nieszczególnie wysoki bitrate pociąga za sobą problemy z kompresją, które możemy sporadycznie zaobserwować w ciemniejszych scenach, szczególnie na jednolitych powierzchniach jak choćby ściana w mieszkaniu Arthura (czas 10:30), która przy bliższych oględzinach wygląda dość nieciekawie. W wielu innych podobnie wyglądających scenach obraz wydaje się jednak bezproblemowy. Mimo wszystko, jak na możliwości formatu, mamy tu do czynienia z satysfakcjonującą prezentacją.

„Joker” (2019) – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie Elite] „Joker” (2019) – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie Elite]

„Joker” (2019) – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie Elite] „Joker” (2019) – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie Elite]

„Joker” (2019) – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie Elite] „Joker” (2019) – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie Elite]

„Joker” (2019) – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie Elite] „Joker” (2019) – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie Elite]

„Joker” (2019) – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie Elite] „Joker” (2019) – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie Elite]

„Joker” (2019) – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie Elite] „Joker” (2019) – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie Elite]

„Joker” (2019) – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie Elite] „Joker” (2019) – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie Elite]

„Joker” (2019) – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie Elite] „Joker” (2019) – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie Elite]

„Joker” (2019) – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie Elite] „Joker” (2019) – recenzja filmu i wydania Blu-ray [opakowanie Elite]

Wykres bitrate'u wideo na płycie Blu-ray

Poniżej prezentujemy wykresy bitrate'u video recenzowanej płyty Blu-ray, a dodatkowo także bitrate obrazu filmu „Joker dostępnego w bibliotece serwisu iTunes dla posiadaczy urządzeń Apple TV i Apple TV 4K w rozdzielczości 4K i Full HD. Pamiętajcie, że w przypadku filmu 4K został użyty inny kodek.

Po kliknięciu w obrazek przejdziecie do narzędzia, w którym można wyłączyć wybrany wykres i sprawdzać bitrate w konkretnym miejscu.

joker-2019-bitrate-bd-it.png

5
Obraz

Dźwięk:

Na płycie otrzymujemy oryginalny dźwięk angielski w formacie Dolby Atmos/True HD 7.1 oraz Dolby Digital 5.1. Pierwsza ze wspomnianych ścieżek stanowi tu niewątpliwie danie główne i powinna zadowolić nawet wybrednych kinomaniaków. Separacja kanałów nie budzi zastrzeżeń, wypadając przy tym bardzo efektownie, dialogi są odpowiednio wyraziste, bardzo dobrze brzmi także muzyka nadająca całości warstwy dźwiękowej odpowiedniego ciężaru, zarówno w przypadku muzyki ilustracyjnej, jak i wykorzystanych w filmie piosenek. Subwoofer nie jest być może zbyt agresywny, przez co trudno traktować „Jokera” jako demo audio, ale zastosowanie w samym filmie wypada wystarczająco efektownie, jak na tego typu produkcję, trudno więc traktować to jako zarzut. Ścieżka sprawdza się także znakomicie w scenach akcji.

Jeśli chodzi o polską ścieżkę dźwiękową zaprezentowaną w Dolby Digital 5.1, to na szczęście nie zdecydowano się iść w ślady „Deadpoola 2” czy „Logana” i oszczędzono nam dubbingu, pozostając przy lektorze. Tę rolę pełni w tym wypadku Daniel Załuski, którego nie słyszałem w nowych wydaniach już od lat i który stanowi całkiem miłą odmianę dla wszędobylskiego Piotra Borowca. Warto wspomnieć, że dostał do przeczytania konkretne, niestroniące od przekleństw tłumaczenie i choć w takim wypadku chętniej usłyszałbym tu Jarosława Łukomskiego, ścieżka lektorska i tak wypada przyzwoicie, a sam lektor nie zagłusza zbytnio kwestii aktorów.

6
Dźwięk

Dodatki:

joker-bd-menu-min.png

W skład zawartych na płycie materiałów dodatkowych wchodzą:

  • Becoming Joker (1:23) – krótki materiał pokazujący Joaquina Phoenixa przed i po przemianie w Jokera.
  • Joker: Vision & Fury (22:25) – dokument making of, poruszający cały proces twórczy, w tym takie kwestie jak postać Jokera i jego odtwórcy, sposób przedstawiania miasta Gotham w filmie. Interesujący materiał, ale i zostawiający spory niedosyt
  • Please Welcome... Joker (2:44) – prezentacja kilku różnych wersji tego samego ujęcia w scenie powitania Jokera w telewizyjnym show.
  • Joker: A Chronicle of Chaos (3:04) – pokaz slajdów.

Aż chciałoby się rzec: „I co? To wszystko?”. Zestaw dodatków jest niestety mocno rozczarowujący, a jedyny sensowny materiał jedynie prześlizguje się po poruszanych zagadnieniach. Krótko mówiąc – nie jestem pod wrażeniem.

2
Dodatki

Opis i prezentacja wydania:

Standardowe opakowanie elite, zaopatrzone w krótki opis fabuły i listę dodatków zakończoną dopiskiem „i wiele więcej”, które należy rozumieć jako „i to by było na tyle”. Płyta z minimalistycznym nadrukiem. Szału nie ma i pisać o czym też niespecjalnie.

DSC01446.jpg DSC01449.jpg

DSC01450.jpg DSC01456.jpg

3
Opakowanie

Specyfikacja:

Dystrybucja

Galapagos

Data wydania

29.01.2020

Opakowanie

Elite

Czas trwania [min.]

122

Liczba nośników

1

Obraz

Aspect Ratio: 16:9 - 1.85:1

Dźwięk oryginalny

Dolby Atmos/True HD 7.1 angielski

Polska wersja

Dolby Digital 5.1 (lektor: Daniel Załuski) i napisy

Podstawowe informacje z raportu BDInfo:

Disc Title: Joker
Disc Size: 34,569,759,892 bytes
Length: 2:01:49.093 (h:m:s.ms)
Size: 28,608,251,904 bytes
Total Bitrate: 31.31 Mbps

VIDEO:

Codec Bitrate Description
----- ------- -----------
MPEG-4 AVC Video 20072 kbps 1080p / 23.976 fps / 16:9 / High Profile 4.1

AUDIO:

Codec Language Bitrate Description
----- -------- ------- -----------
Dolby TrueHD/Atmos Audio English 4459 kbps 7.1 / 48 kHz / 3819 kbps / 24-bit (AC3 Embedded: 5.1-EX / 48 kHz / 640 kbps / DN -27dB)
Dolby Digital Audio Polish 448 kbps 5.1 / 48 kHz / 448 kbps / DN -27dB

SUBTITLES:

Codec Language Bitrate Description
----- -------- ------- -----------
Presentation Graphics English 34.709 kbps
Presentation Graphics Polish 21.427 kbps
Presentation Graphics Polish 0.422 kbps

Pełny raport BD-info dostępny jest pod odnośnikiem: „Joker” – raport BDInfo z płyty 2D.

Podsumowanie:

„Joker” to film, którego po zapoznaniu się ze zwiastunami oglądać w kinie nie miałem większej ochoty, na szczęście ktoś mnie na niego do kina wyciągnął, a po seansie od razu zarezerwowałem dlań miejsce na półce (dla filmu, nie dla tego kogoś). Rola Phoenixa, na której całość się opiera, jest wystarczającym powodem, by do „Jokera” wracać, co za tym idzie – polecam zaopatrzenie się w któreś z dostępnych na rynku wydań, czy to będzie 4K UHD, czy też Blu-ray w omawianej tu edycji lub w steelbooku. DVD oczywiście nie polecam. Wydanie będące przedmiotem niniejszej recenzji oferuje obraz i dźwięk na wysokim poziomie, a jedynym poważniejszym zgrzytem jest rozczarowujący zestaw dodatków specjalnych.

Kompletne informacje na temat wydania Blu-ray z filmem „Joker” znajdziecie na Filmoskopie.

5
Film
5
Obraz
6
Dźwięk
2
Dodatki
3
Opakowanie
4
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

Gdzie kupić film „Joker”:

Wydanie do recenzji otrzymaliśmy dzięki uprzejmości firmy Galapagos.

źródło: zdj. Warner Bros. / Galapagos