Pora na drugą część noirvemberowej zabawy! Sprawdźcie, jakie kategorie pojawiły się tym razem i razem ze mną weźcie udział w świętowaniu najbardziej noirowego miesiąca w roku!
Przypominam, że dla wielu miłośników kina listopad nierozerwalnie łączy się z filmami noir, a Filmożercy po raz drugi biorą udział w twitterowym wyzwaniu noirvemberowym. Zasady są proste. Każdego dnia pojawia się nowa kategoria, a zadaniem uczestników wydarzenia jest wskazanie obrazu, który pasuje do danego tematu. Poniżej możecie zapoznać się z moimi typami. Tradycyjnie też zachęcam Was do komentowania i dzielenia się własnymi propozycjami.
Dzień 4. Ulubiony film neo-noir
Kadr z filmu „Renaissance”
Zaginęła kobieta, a jej poszukiwania prowadzą do zaskakujących i ważnych wydarzeń.
„Renaissance” to prosta i dobrze znana historia o detektywie i jego śledztwie. Typowa fabuła nie jest dla mnie przeszkodą, bowiem to opowieść z rodzaju tych, które zawsze śledzi się z zainteresowaniem i to bez względu na to, ile już razy odkrywało się tajemnice wielkich korporacji bądź ileż odbyło się wędrówek skąpanymi w deszczu ulicami różnych metropolii. Klasyczna historyjka otrzymała tu neo/tech-noirowe szaty i choć nie jest to mój ulubiony obraz stworzony w tym stylu, to doszedłem do wniosku, że zamiast przypominać o „Chinatown”, „Blade Runnerze” czy „Tajemnicach Silver Lake”, to lepiej zrobię wspominając o filmie Christiana Volckmana.
Dzień 5. Najczęściej oglądany film noir
Humphrey Bogart, Lauren Bacall, Edward G. Robinson i Claire Trevor na planie filmu „Key Largo”
Malutki hotel na Florydzie stał się świadkiem dwóch huraganów — jednego na zewnątrz, a drugiego we własnym środku.
„Key Largo” jest jednym z moich ulubionych filmów. Uwielbiam jego duszny klimat, za każdym razem śledzę z zainteresowaniem tę opowieść i daję się porwać fabule oraz aktorom. Swego czasu napisałem kilka słów na temat dzieła Hustona — wydarzeń, jakie miały miejsce przed rozpoczęciem zdjęć oraz jego wymowy. Poniżej zostawiam Wam fragment wspomnianego tekstu i zachęcam do zapoznania się z całością.
Z pomocą McClouda twórcy wyrażają nadzieję, że w Amerykanach wciąż tkwi siła, dzięki której są oni zdolni przeciwstawić się wszystkim Roccom tego świata. Może i przeciętny obywatel jest uśpiony, zniechęcony, nie widzi sensu w walce, ale koniec końców i tak stanie do boju. Zmierzy się ze złem, okiełzna burzę i sprawi, że inni będą mogli w spokoju przywitać nowy dzień. To ostatnie jest nam powiedziane dość topornie. Po otrzymaniu informacji o pokonaniu Rocco, Nora otwiera okiennice na oścież i do pogrążonego w mroku hotelu wpuszcza promienie wschodzącego słońca.
Dzień 6. Ulubiona zdrada w filmie noir
Marie Windsor i Elisha Cook Jr. w filmie „Zabójstwo”
W „Zabójstwie” śledzimy przygotowania, przebieg oraz konsekwencje obrabowania kasy toru do wyścigów konnych.
Zdrady i noże wbijane w plecy są powszechne w filmach noir, a w dziele Stanleya Kubricka (aż trudno uwierzyć, że to jeden z jego pierwszych obrazów) odnajdziemy jeden z najbardziej krwawych przykładów takiego zachowania. Uczynek Sherry (w tej roli wspaniała Marie Windsor) miał fatalne konsekwencje dla wszystkich bohaterów, przez co zasługuje ona na tytuł jednej z najgorszych (a więc jednocześnie i najlepszych) femme fatale, a o jej zdradzie trudno zapomnieć jeszcze długo po seansie.
Dzień 7. Najbardziej niedoceniany film noir
Ella Raines w filmie „The Web”
Biznesmen obawia się o swoje życie, więc zatrudnia ochroniarza. Długo nie trzeba czekać na wystrzałowe wydarzenia.
To chyba moja ulubiona kategoria w tegorocznej edycji noirvemberowego wyzwania, bo w naturalny sposób skłania do przypomnienia jakiegoś mniej znanego filmu. Chętnie poznam Wasze propozycje, a sam tymczasem wskazuję na „The Web” (brak polskiego tytułu) z 1947 roku. Wszystko jest tu typowe dla stylu noir, mało co się wyróżnia i być może dlatego tytuł ten przepadł w morzu innych, ale po raz drugi w niniejszym tekście muszę przypomnieć, że mało oryginalny nie oznacza zły. To solidny obraz pozwalający na przyjemne spędzenie czasu - zwłaszcza jeśli lubi się Ellę Raines i/lub Vincenta Price’a. „The Web” można znaleźć w zasobach Internet Archive.
Dzień 8. Ulubiony operator w filmach noir
Ella Raines w filmie „Tajemnicza dama”
W „Tajemniczej damie” śledzimy losy sekretarki potajemnie wzdychającej do swojego szefa.
Nad filmami noir pracowało wielu rewelacyjnych operatorów, a niejeden film można określić mianem wizualnej perełki. Ponownie, jak to już miało miejsce w przypadku kategorii neo-noirowej, chciałem wskazać kogoś innego niż w ubiegłym roku, ale nie mogłem tego zrobić. Zachwycająca gra światłem i cieniem, wysoki kontrast oraz perfekcyjne podkreślanie samotności protagonistki dzieła Roberta Siodmaka sprawiły, że Elwood Bredell stał się jednym z moich ulubionych operatorów. Sceną, w której postać grana przez Ellę Raines wygląda jakby wyciągnięto ją z obrazu Edwarda Hoppera, całkowicie skradł moje serce. Jako miłośnik obrazów wspomnianego artysty nie mogłem wskazać innego operatora.
Dzień 9. Ulubiony film noir nakręcony w języku innym niż angielski
Pierre Grasset, Robert Hossein, Marcel Lupovici, and Magali Noël w filmie „Rififi”
„Rififi” to opowieść o napadzie na jubilera i jego konsekwencjach.
Pod względem treści i klimatu „Rififi” blisko do przypomnianego nieco wcześniej „Zabójstwa” Kubricka czy „Asfaltowej dżungli” Hustona, ale odnajdziemy tu też trochę surowości charakteryzującej „Nagie miasto”, czyli obraz powstały przed przymusowym opuszczeniem Hollywood przez Dassina. We Francji reżyser nakręcił jeden z najlepszych europejskich filmów noir, w którym z jednej strony znajdziemy sporo elementów typowych dla tego stylu, a z drugiej za jego sprawą przypomina się o tym, jak różnorodne potrafi być czarne kino.
Dzień 10. Ulubiony macguffin z filmów noir
Humphrey Bogart na zdjęciu promującym „Sokoła maltańskiego”
„Sokół maltański” to opowieść o chciwości, zdradzie i rzeczach, z jakich zrodzone są marzenia.
W obrazie często nazywanym pierwszym filmem noir odnajdziemy nie tylko intrygującą fabułę i niezapomniane kreacje aktorskie, ale natkniemy się tu również na jeden z najbardziej rozpoznawalnych macguffinów czarnego kina — tytułowego sokoła maltańskiego. Marzy mi się kominek lub jakaś gablotka, na której mógłbym postawić replikę tej statuetki. Muszę tylko zakupić taką figurkę albo znaleźć jakiegoś pana Cairo, albo jakąś pannę O’Shaughnessy, by ją dla mnie sprowadzili.
Fot. Pathé / Warner Bros. / United Artists / Universal Pictures