
Choć na pełnoprawne recenzje filmu „King's Man: Pierwsza misja” w reżyserii Matthew Vaughna trzeba będzie jeszcze trochę poczekać, to w mediach społecznościowych wylądowały właśnie pierwsze, skrótowe opinie. Z tweetów opublikowanych krótko po pierwszych pokazach prasowych wyłania się niekorzystny obraz nowego widowiska osadzonego w uniwersum hitowego „Kingsman: Tajnych służb”.
Film pokazuje początki organizacji Kingsman, formującej się w czasach pierwszej wojny światowej. Niestety, mimo gwiazdorskiej obsady oraz przeważnie sprawnej reżyserii Vaugha, produkcja zawiodła większość pierwszych widzów. W minirecenzjach na social media dominują słowa krytyki. Dziennikarze zagranicznych serwisów wskazują, że film ma poważny problem z utrzymaniem jednolitego tonu, nie działają też sceny komiczne oraz sama fabuła, która jest tym razem bardzo chaotyczna i namieszana. W kontekście pozytywów, większość krytyków wyróżnia kreacje aktorskie i pomysłowo zrealizowane sekwencje akcji.
Dodajmy, że choć dominują negatywne opinie o filmie, w zebranych tweetach znalazły się też takie recenzje, które opisują „Pierwszą misję”, jako najmocniejszy i zarazem najbardziej odrębny film serii. Rzućcie okiem na najciekawsze wpisy.
Jako ktoś, kto kocha pierwsze „Kingsman” i naprawdę lubi drugą część jedynym co mogę powiedzieć o „King's Man” jest to że... jest złe. Jest [w filmie] trochę dobrej akcji i gry aktorskiej, ale sama opowieść i jej ton to chaos, a „komedia” jest często wręcz koszmarna.
As someone who loves the first Kingsman movie and really enjoyed the second one, all I really have to say about The King's Man is... it's bad. There's some neat action and fun performances, but the story and tone are a mess and the "comedy" is downright awful at times. pic.twitter.com/jhI5GZbRYm
— molly freeman (@mollyrockit) December 6, 2021
Widziałem „King's Man”. [Ten film] to dowód, że Matthew Vaughn nie rozumie, co sprawiło, że pierwszy film był taki świetny. Ten prequel cierpi bo nie potrafi podjąć decyzji odnośnie tego, jaki chce być. To powiedziawszy, Ralpha Fiennesa w roli szpiega mógłbym oglądać cały dzień. Czy jest już za późno żeby zrobić z niego Jamesa Bonda?
I saw King's Man. It's proof that Matthew Vaughn doesn't understand what was so great about the first movie. This prequel can't decide what it wants to be and suffers as a result. That said, I could watch Ralph Fiennes do spy stuff all day. Is it too late to make him James Bond? pic.twitter.com/C8dX29Ekx6
— Jake (@jacobkleinman) December 6, 2021
„King's Man” jest... dziwne. Tonalnie jest to z pewnością najdziwniejszy film, jaki widziałem w tym roku. Jest zrobiony „na poważnie”, ale ma też mnóstwo elementów, które są totalnie, kompletnie głupkowate. Ma też naprawdę zastanawiającą fabułę, której nie znoszę tym bardziej, im dłużej o niej myślę. (...)
THE KING'S MAN is ... bizarre. Tonally, it's the wildest movie I've seen this year, its both self-serious and utterly, totally silly. It also has a deeply troubling plot that the more I think on it, the more I loathe. But Rasputin has superpowers I guess?
— Hoai-Tran Bui (@htranbui) December 6, 2021
Nie jestem fanem „King's Man”. Uwielbiam pierwsze dwa filmy i dorobek Vaughna jako całość, ale ten prequel nie wzbogaca specjalnie mitologii serii. Akcja jest fajna, gdy do niej dochodzi, ale wiele jej nie ma, a sama historia jest niezręcznie porozrzucana. Zapomniałem o niej natychmiast, gdy film się skończył.
I was not a fan of The King's Man. I love the first two films & Vaughn's work overall but this prequel doesn't particularly enrich that mythology. The action is fun when it happens but there isn't a ton and the story is awkwardly disjointed. I forgot about it the moment it ended pic.twitter.com/0Wu9RQLqIs
— Germain Lussier (@GermainLussier) December 6, 2021
W pewnym sensie zachwyciło mnie „King's Man”. [Film] jest tak przekombinowany jak poprzednie dwa, ale pomaga mu mocny emocjonalny rdzeń – w drugim akcie znalazła się też sekwencja, która bardzo mnie uderzyła. Harris [Dickinson] to w mojej opinii najmocniejszy zawodnik. Ralph [Fiennes] sprawdza się w każdym momencie, który otrzymuje. Świetna zabawa!
— Jack King (@jackarking) [oryginalny tweet usunięty]
„King's Man” jest znakomite i wyładowane po brzegi wzorcowo zrealizowaną akcją i wieloma niespodziankami. Podczas gdy Ralph Fiennes był świetny, film skradł Rhys Ifans ze swoim portretem Rasputina. Uwielbiam, gdy Matthew Vaughn adaptuje elementy prawdziwej historii. Z pewnością zobaczę to znów (...)
#TheKingsMan is excellent and loaded with fantastic action and a number of surprises. While Ralph Fiennes was great, Rhys Ifans *steals* the movie with his portrayal of Rasputin. Loved how Matthew Vaughn weaves in real history. Will def see again. Thumbs way up. pic.twitter.com/Z1erb86R5Z
— Steven Weintraub (@colliderfrosty) December 6, 2021
„King's Man” ogląda się jak dwa różne filmy. „1917” w skórce „Kingsman”. Scenariusz wydaje się zlepkiem dwóch odrębnych tekstów. Tam gdzie pojawia się akcja, jest dobrze zrobiona, ale implikacje dotyczące złoczyńcy są niejasne (mówiąc delikatnie) (...)
THE KING'S MAN feels like two very different films, 1917 in a KINGSMAN shell. The script seems like pages of two separate scripts shuffled together. When there is action it's well done, but the implications of the villain are messy (to put it mildly). *Insert shrug emoji*
— Jeff Ewing (@ReelJeffEwing) December 6, 2021
„King's Man” mnie zaskoczyło. Poprzednie filmy były komediami akcji w klimatach Jamesa Bonda. Ale ten film, „King's Man” to ciężki dramat historyczny. Zupełnie nie tego się spodziewałem. Sceny akcji były świetne. Ale nie jestem fanem takiej dziwacznej zmiany tonu tej franczyzy.
"The King's Man" baffled me.
— Rama Got Run Over by a Reindeer (@RamasScreen) December 6, 2021
'Cause its predecessors were James Bond-esque action comedy. But this one, #TheKingsMan was period piece heavy dramatic; totally caught me off guard.
The fight scenes were great. But I was not a fan of this franchise's weird drastic change of tone. pic.twitter.com/ImnfZcc2g1
„King's Man” to franczyzowy prequel w stylu takich, które reżyseruje koleś odpowiedzialny przy poprzednim filmie za efekty specjalne, ale że zrobił to sam Matthew Vaughn? Poszukiwania dotyczące tego, o co mu w ogóle chodzi trwają. (...)
THE KING'S MAN is the kind of franchise prequel typically fobbed off to the guy who did the visual effects on the last one, but Matthew Vaughn made it himself?! The search for what Vaughn's actual deal is continues, given that this one features a series pivot to Dad Movie (!?).
— Jesse Hassenger (@rockmarooned) December 6, 2021
Przypomnijmy, że polski oddział Disneya wyznaczył premierę „Pierwszej misji” na 5 stycznia przyszłego roku. Główne role w filmie zagrali: Harris Dickinson, Ralph Fiennes, Gemma Arterton, Rhys Ifans, Charles Dance, Daniel Brühl, Gemma Arterton, Liam Neeson i Tom Hollander.
zdj. Disney