Koślawe puzzle – recenzja komiksu „Punisher – Epic Collection: Układanka Jigsawa”

19 czerwca na sklepowych półkach wylądował kolejny, czwarty już tom serii zbierającej klasyczne przygody Punishera z przełomu lat 80. i 90. Zapraszamy do recenzji.

Jako że miło spędziłem czas przy trzech poprzednich tomach, zdecydowałem się sięgnąć także i po ten najnowszy. Jego tytuł sugerował, że znajdę w nim historię, z którą zapoznałem się jeszcze w 1991 roku, lecz tylko częściowo (umknął mi wtedy zeszyt 12/91 zawierający jej finał). Cóż, znalazłem, ale... o tym za chwilę.

Tom rozpoczyna pochodząca z 1990 roku historia „Nie ma ucieczki”, w której to Frank Castle spotyka na swej drodze niebezpiecznego najemnika znanego jako Paladin, oraz Johna Walkera (AKA US Agent). Pierwszy z wymienionych przyjmuje zlecenie likwidacji naszego bohatera, podczas gdy drugi próbuje go aresztować. O ile zazwyczaj umiejscawianie Franka pośród innych bohaterów Marvela niespecjalnie mi odpowiada (klimat jakby nie ten sam, przez co zwyczajnie mi to zgrzyta), tak w tym przypadku są to postacie, z którymi Punisher się aż tak mocno nie gryzie, powiedzmy, że prawie jego liga. Całość wypada stosunkowo zgrabnie, zatem koniec końców stanowi w miarę udane  (i przy tym nieźle narysowane) otwarcie tomu, zachęcające do dalszej lektury.

Zaraz potem przychodzi pora na historię tytułową, w której to Punisher konfrontuje się z jednym ze swych najsłynniejszych przeciwników — Jigsawem, oraz jego aktualnym szefem, popapranym psychopatą-satanistą znanym jako „Wielebny”.

W tą znaną mi częściowo jeszcze z czasów dzieciństwa historię wkręciłem się dość łatwo — początek to klasyczny akcyjniak, budzący (ma się rozumieć pozytywne) skojarzenia z filmami akcji z VHS z lat 80, któremu dodatkowo służy wyrazista kreska Marka Texeiry (zdecydowanie najlepszego z rysowników, na których trafimy w tym tomie), który narysował dwa spośród wchodzących w jej skład zeszytów. Ścigając Jigsawa, Frank trafia do Wenezueli, po drodze poznaje blond piękność, akcja się ładnie rozkręca... i wtedy docieramy do trzeciego aktu. Nie dość, że na jeden zeszyt obowiązki rysownika przejmuje niejaki Jack Slamn, z którym cały klimat z miejsca idzie w diabły (takie, a nie inne sformułowanie nieprzypadkowe swoją drogą), to jeszcze fabuła wykonuje zwrot z rodzaju tych, po którym ręce opadają i człowiek jest w stanie tylko kręcić z niedowierzaniem głową. Niby nadprzyrodzone elementy mamy tu od początku, ale do pewnego momentu serwowane są z umiarem i w sposób, rzec by można, nieco intrygujący (do dziś pamiętam jak czytając to po raz pierwszy zastanawiałem się jaka tajemnica się za tym wszystkim kryje). Jednak to, co w tym aspekcie serwuje finał, jak również szereg rozwiązań fabularnych (w tym niektóre z podejmowanych przez naszego bohatera wyborów) i mocno kulejący sposób "odkręcania" dramatycznych zwrotów akcji, sprawiają, że po zakończonej lekturze miałem dość nieprzyjemne wrażenie zepsucia sobie wspomnień z dzieciństwa dotyczących tej historii.

Dodajmy tylko, że zaraz po ostatniej stronie „Układanki Jigsawa” zamieszczono swego rodzaju przeprosiny scenarzysty Mike'a Barona, który obiecuje więcej już takich numerów nie odwalać. Niech zatem ten wiele mówiący fakt posłuży za podsumowanie tej części recenzji i spuśćmy już na historię tytułową przysłowiową zasłonę milczenia.

Następnie przechodzimy do bardziej epizodycznych historyjek (niekiedy zostawiających fabularny niedosyt — niektóre z nich sprawiają wręcz wrażenie urwanych), utrzymanych już w bardziej punisherowym, przyziemno-życiowym klimacie. Frank zmierzy się między innymi z feministycznymi terrorystkami, pedofilami w szkole wojskowej, mordercą taksówkarzy czy handlarzami narkotyków w Meksyku, będzie też miał okazję wyrazić swoją opinię o rapie — i mogę jej tylko przyklasnąć. W nieco bardziej rozbudowanej (i cokolwiek wciągającej) historii zatytułowanej „Nagroda” pojawia się co prawda (niepotrzebnie) pewien element wzięty ze świata superbohaterów, ale pomijając ten szczegół, również i ona jest w gruncie rzeczy tym, czego się zazwyczaj oczekuje po opowieściach o Punisherze.

Z początku czyta się to wszystko raczej bezboleśnie, niestety im dalej w las, tym kolejne zeszyty robią się coraz bardziej nużące, scenariuszom generalnie brak polotu (nawet jak na standardy wczesnych lat 90.) i bywa dość niemrawo, żeby nie powiedzieć nudno — przez ostatnie 100 stron brnąłem już ze sporym trudem i bez większego przekonania, a zamieszczony pod koniec tomu „Punisher Annual #4” (w którym to daniem głównym jest mocniej osadzona w realiach uniwersum Marvela historia stanowiąca jedynie wycinek większej całości, a dokładką przygody Micro na obozie dla ludzi próbujących się odchudzić) stanowił już naprawdę twardy orzech do zgryzienia.

Na koniec, w ramach materiałów dodatkowych dostajemy kilka ilustracji, a także zapowiedź historii z Punisherem i Nickiem Fury „Zasady gry” — o tyle ciekawa rzecz, że za rysunki i (częściowo) scenariusz odpowiadał tam Jim Lee, jeszcze ciekawsze jest jednak to, że... ostatecznie nigdy się nie ukazała.

Dwa słowa o stronie graficznej — jest różnie, zdecydowanie najlepiej, gdy rysuje wspomniany wcześniej Texeira — wyrazista kreska z charakterem, która świetnie się zgrywa z bezkompromisowością głównego bohatera.  Przyzwoicie wypadają także Bill Reinhold, Neil Hansen, czy odpowiadający za otwierającą tom historię Tod Smith, nieco gorzej sprawuje się Mike Harris oraz kilku innych twórców ilustrujących pojedyncze zeszyty, a już zdecydowanie na szarym końcu plasuje się nieszczęsny Jack Slamn. Średnia zatem bez rewelacji, ale z drugiej strony rzeczywiście słabo też bywa rzadko, więc w gruncie rzeczy nie jest źle.

Na tle poprzednich tomów „Układanka Jigsawa” wypada całościowo tak sobie — historia tytułowa, z początku zdająca się mieć największy potencjał, została koncertowo spaprana, a wśród pozostałych brakuje czegoś, co by jakoś szczególnie zapadało w pamięć. Spragnieni kolejnej dawki klasycznego Punishera czytelnicy mogą spróbować sięgnąć po ten tom, ale jeśli komuś nie przypadły do gustu poprzednie, to tutaj tym bardziej nie będzie miał czego szukać.  Co tu dużo mówić, trochę koślawe te puzzle, w dodatku niektóre elementy sprawiają wrażenie jakby je wzięto z innego zestawu.

„Punisher. Epic Collection: Układanka Jigsawa” zbiera zeszyty:  Punisher #35-48, Punisher: Nie ma ucieczki, Punisher: Nagroda oraz Punisher Annual #4, pochodzące z lat 1990-1991.

OCENY KOŃCOWE:

3
Scenariusz
4
Rysunki
5
Tłumaczenie
5
Wydanie
6
Przystępność*
4+
Średnia

 * Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.

Specyfikacja

Scenariusz

Mike Baron, Gregory Wright, Chris Henderson, Chuck Dixon, Dan G. Chichester, George Caragonne

Rysunki

Mark Texeira, Tod Smith, Bill Reinhold, Jack Slamn, Mike Harris, Neil Hansen, Hugh Haynes, John Hebert, Tom Morgan

Przekład

Marek Starosta

Oprawa

twarda

Liczba stron

504

Druk

kolor

Format

170x260 mm

Wydawnictwo oryginału

Marvel Comics

Data premiery

28 czerwca 2023

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu do recenzji.

zdj. Egmont / Marvel