
Po Brianie Michelu Bendisie nikt nie spodziewał się w DC Comics cudów, ale poziom pisanych przez niego w ostatnich latach komiksów boleśnie rozczarowuje. Bendis nie dał rady z „Supermanem” i nie dał też rady z „Ligą sprawiedliwości”, co dobitnie potwierdza „Liga chaosu”.
To komiks sprawiający wrażenie pisanego przez sztuczną inteligencję. Nie znalazłem w nim kompletnie nic, co mogłoby przyciągnąć moją uwagę. Bendis kolejny raz stawia na prostą, schematyczną historię, utwierdzając czytelnika w przekonaniu, że nie autor nie potrafi odnaleźć się w tym uniwersum. To scenarzysta, który kiedyś z powodzeniem tworzył całe alternatywne uniwersa (Spider-Man) i potrafił z powodzeniem dźwigać napisanie historii dla oryginalnych X-Men. Dziś nic z tego nie zostało, a wszelkie próby zbudowania czegoś nowego zwyczajnie nie chwytają, tak jak powinny.
Może poza Naomi, bohaterce, którą Bendis ubóstwia i daje jej w swoich historiach ogrom miejsca, często pomijając np. Batmana, czy Supermana. To postać stworzona przez niego i prawdopodobnie będzie jedynym wkładem Bendisa w uniwersum DC Comics. Trzy zeszyty „Ligi chaosu” pozwalają nieco mocniej wybrzmieć Mrocznej Lidze Sprawiedliwości, w której Bendis odnajduje się znacznie lepiej, niż w tytułowym składzie. Jak zawsze fajnie jest patrzeć na Zatannę, czy Constantine’a, ale mimo szeroko pojętego mistycyzmu i magii, w tej historii nie odnajdziecie zbyt wiele sensu. Nie mówiąc już o tym, że cały koncept urywa się chwilę po tym, jak się zaczął, a twórcy odsyłają do nadchodzącego eventu „Mroczny Kryzys na Nieskończonych Ziemiach”. O ile mnie jednak pamięć nie myli, scenariusz wspomnianego eventu niespecjalnie ma nawiązywać do „Ligi chaosu”, co sugeruje, że pomysły Bendisa w pewnym momencie zostały przez DC Comics ucięte. I zupełnie się temu nie dziwię.
„Liga chaosu” to również obszerny Annual, w którym możemy bliżej się przyjrzeć kultowej postaci OMACa, jaką dla uniwersum DC Comics stworzył Jack Kirby. To zeszyt, który czyta się trudno przez zmieniających się rysowników, ale ma on w sobie kilka smaczków i wskazówek pod przyszłe historie z uniwersum DC.
Oprawa wizualna „Ligi chaosu” to jedna, a może nawet dwie klasy wyżej, niż scenariusz. Cieszy więc, że za jej część odpowiada Polak – Szymon Kudrański, który od wielu lat pracuje blisko zarówno Bendisa, jak i całego amerykańskiego rynku komiksowego. Kudrański rysował już m.in. przygody Supermana w tomie „Polowanie na Lewiatana”, ale też pojawiał się w Marvelu, np. przy tomach z „Doktorem Strange'em” w roli głównej. Rysunki Kudrańskiego zasługują na uznanie. Miałem wrażenie, że polski artysta rozumiał dużo lepiej pomysły Bendisa, niż on sam. Pomocne były też kolory, w odpowiednich miejscach ciepłe, w innych dość surowe i mroczne, budujące mistyczną atmosferę całej historii.
Podsumowanie
Wydawało mi się, że po zmianie obozu i przejściu do DC Comics, Brian Michael Bendis będzie się bawił sztuką, w której osiągnął wszystko. Jest jednak inaczej – odnoszę wrażenie, że jest to scenarzysta, który w uniwersum DC nie potrafi się odnaleźć, czego efektem jest zarówno jego praca przy solowych przygodach „Supermana”, jak i przy „Lidze sprawiedliwości”. Jego historie czyta się ciężko, a „Ligę chaosu” ratuje tylko oprawa wizualna.
Oceny końcowe komiksu „Liga Sprawiedliwości. Ligi chaosu”. Tom 3
Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.
Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.
Specyfikacja
Scenariusz |
Brian Michael Bendis |
Rysunki |
Szymon Kudrański, Sanford Greene, Emanuela Lupacchino |
Oprawa |
miękka ze skrzydełkami |
Druk |
Kolor |
Liczba stron |
144 |
Tłumaczenie |
Marek Starosta |
Data premiery |
14 luty 2024 roku |
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.
zdj. Egmont / DC Comics