„Marvel Knights. Spider-Man” – recenzja komiksu. Pająk nie dla dzieci

Spider-Man - najpopularniejszy bohater Marvela nie tylko na świecie, ale też w Polsce. Liczba komiksów wydawanych przez Egmont z Peterem Parkerem w roli głównej rośnie i trudno się dziwić. „Marvel Knights. Spider-Man” to kolejny element efektownej układanki sprzed 20 lat, którą warto poznać.

Nazwa serii zatytułowana „Marvel Knights” na pewno coś wam mówi. Egmont nie tak dawno wydał w naszym kraju należące do tej inicjatywy wydawniczej przygody Punishera, a to z kolei oznacza, że mamy do czynienia z historiami dla nieco bardziej dojrzałego czytelnika. Podobnie jest z losami Petera Parkera, którego 18 zeszytów pierwszego tomu „Marvel Knights” kierowane jest dla starszych nastolatków (czyli takich powyżej 15-16 lat). Sama seria wydawnicza miała swoje lepsze i gorsze momenty, ale całość przyjmowana była z należytą uwagą i cieszy, że Egmont coraz częściej po nią sięga.

Należy jednak przypomnieć, że pojawienie się na rynku „Marvel Knights. Spider-Man” nie jest przypadkowe. Akcja komiksu dzieje się mniej więcej na równi z przygodami pajączka w serii „Amazing Spider-Man”, którą pisał J. Michael Straczynski. Mało tego, oba wydania za chwile się przetną. W pierwszym tomie recenzowanego komiksu dostaliśmy 4 story-arki  (18 zeszytów), a kolejny z nich (4 zeszyty) pojawi się w 4. tomie „Amazing Spider-Man”. Jakby tego było mało, „Marvel Knights. Spider-Man” ma na grzbiecie „jedynkę”, co oznacza, że Egmont wyda niebawem jego drugi tom. Zapewne pod tym samym szyldem, ale będą to zeszyty 22-41 serii „The Sensational Spider-Man”.

„Marvel Knights. Spider-Man” zawiera w sobie następujące historie: „Śmiertelna trwoga”, „Jadowity”, „Ostatni szaniec” (wszystkie autorstwa Marka Millara) oraz „Człowiek z sinej dali” (Reginald Hudlin). Pierwsze dwie wydano po polsku w ramach Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela. Problem w tym, że pisane przez Marka Millara 3 story-arki tworzyły zamkniętą całość, dlatego dopiero teraz, po 10 latach od wydania w WKKM, polski czytelnik doczekał się kompletnego wydania i zamknięcia historii porwania cioci May. Czy było warto czekać?

Według mnie nie do końca. „Marvel Knights. Spider-Man” to dobry komiks, ale słabszy od „Amazing Spider-Man” Straczynskiego. Lubię Millara jako scenarzystę. To autor, u którego superbohaterowie nigdy nie mają taryfy ulgowej. Peter Parker zostaje nieźle naruszony, zarówno przez przyziemne, jak i superbohaterskie problemy. Z jego żoną, Mary-Jane nie układa się wszystko tak, jak powinno (kłopoty finansowe). Mało tego, ktoś porywa ciocię May, a dodatkowo Spider-Man mierzy się z kimś, kto poznał jego prawdziwą tożsamość.

Mark Millar balansuje w swoich pomysłach na krawędzi komiksu pełnego akcji, ale też obyczajówki. Znajduje miejsce na nieco lżejsze momenty, które pewnie dla młodszego czytelnika byłyby zniechęcające. W „Marvel Knights. Spider-Man” jest na to miejsce, choć czasem gryzą się one z konceptem „Człowieka z sinej dali”, gdzie Reginald Hudlin postanawia podejść do sprawy Pajączka w nieco bardziej szalony i niekonwencjonalny sposób.

Głównym problemem „Marvel Knights. Spider-Man” jest jednak warstwa wizualna. Z mojej perspektywy to jeden z najsłabszych graficznie komiksów o Pajączku, jakie miałem okazję czytać. Masa klaustrofobicznych ujęć, kreska jest często niedopracowana, surowa i nazbyt kreskówkowa. Jeśli mówimy o komiksie dla starszego nastolatka, to pod tym względem Terry Dodson nie dowiózł i nie zrozumiał scenarzysty, a jego pracy zabrakło odwagi. Jak bardzo te obrazki bolą czuć w ostatnim story-arku z inną ekipą rysowników (Billy Tan i Mark Buckingham), gdzie w końcu można wytchnąć i nacieszyć oko klasyczną kreską z początku lat 2000.

Podsumowanie

Na „Marvel Knights. Spider-Man” należy popatrzeć z kilku perspektyw i ocena tego komiksu nie jest łatwa. Mark Millar zbudował niezłą intrygę, mocno zmęczył Petera Parkera swoimi pomysłami i z satysfakcją pokazał, jak bardzo ta postać na kartach komiksu superbohaterskiego może cierpieć. „Ostatni szaniec” gdzie dochodzi do najważniejszych wydarzeń jednak rozczarowuje i zostaje sprowadzony do klasycznych pojedynków ze złoczyńcą. Wizualnie pomysły Millara nie zostały zrozumiane przez Terry’ego Dodsona, co doprowadziło do wizualnego potworka, który odbudowuje się dopiero w ostatnim story-arku.

To jednak wciąż Spider-Man, przed którym postawiono nowe wyzwania, a jednocześnie komiks, który wypada znać, czytając „The Amazing Spider-Man” Straczynskiego. Wybór należy więc do was. 

Oceny końcowe komiksu „Amazing Spider-Man” Tom 3

4
Scenariusz
2
Rysunki
5
Tłumaczenie
5
Wydanie
3+
Przystępność*
4
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

* Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.

Specyfikacja

Scenariusz

Mark Millar, Reginald Hudlin

Rysunki

Terry Dodson, Billy Tan, Mark Buckingham

Oprawa

twarda

Druk

Kolor

Liczba stron

456

Tłumaczenie

Marek Starosta

Data premiery

31 lipca 2024

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.

zdj. Egmont / Marvel