Premiera finałowego sezonu „Stranger Things” jest już tuż za rogiem, a o serialu zrobiło się głośno za sprawą skandalu, który Netflix chciałby utrzymać w tajemnicy. Wszystko za sprawą Davida Harboura, który ma za sobą kilka wyjątkowo nieciekawych tygodni i nic nie wskazuje na to, by sytuacja miała się uspokoić w najbliższym czasie. Po zamieszaniu wywołanym brutalnie osobistym albumem jego byłej żony Lily Allen, gwiazdor „Stranger Things” znalazł się w centrum kontrowersji związanej z Millie Bobby Brown, jego serialowej córki, z którą od lat występuje w popularnym serialu streamingowego giganta.
Millie Bobby Brown oskarżyła Davida Harboura? Netflix póbuje gasić pożar wokół „Stranger Things”
Na początku tego tygodnia pojawiły się doniesienia, jakoby Harbour znęcał się i nękał Millie Bobby Brown podczas kręcenia poprzednich sezonów „Stranger Things”. Oskarżenia szybko rozprzestrzeniły się w internecie i stały przedmiotem wielu spekulacji w mediach społecznościowych. Żadna ze stron nie zdecydowała się na zabranie głosu w tej sprawie, a uroczysta premiera finałowego sezonu serialu była tuż za rogiem.
Podczas uroczystego wydarzenia promującego nadchodzący piąty i zarazem ostatni sezon, Harbour i Brown wyjątkowo często występowali przed kamerami razem, pokazując wszystkim ich pełną humoru i czułości relację, która natychmiast przykuła uwagę fanów. Ich zachowanie polegało nie tylko na pozowaniu do zdjęć, ale także chwaleniu się nawzajem w wywiadach. Zdaniem informatorów z obozu serialu, zachowanie to było celowe.
Sprawdź też: Na HBO Max rządzi nowa komedia akcji! To idealna rozgrzewka przed świętami!
Według Variety nadmierna zażyłość Harboura i Brown na czerwonym dywanie była celowa i zaplanowana przez Netfliksa. Źródło podało, że jeszcze niedawno mówiło się, że Harbour nie będzie uczestniczył w większości konferencji prasowych promujących ostatni sezon serialu ze względu na napięty harmonogram zdjęć, ale jego pojawienie się u boku serialowej córki miało na celu zademonstrowanie jedności i zapobieżenie przyćmienia powrotu „Stranger Things” przez obyczajowy skandal.
Wszystko, co wydarzyło się na czerwonym dywanie, a także wspólny występ całej obsady na scenie w chińskim kinie TCL przed pokazem pierwszego odcinka miały pokazać, że obsada jest zjednoczona, a serial jest ważniejszy niż pojedyncza osoba – donosi źródło Variety. Podczas gdy fani wciąż debatują, czy doniesienia o zakulisowych problemach były prawdziwe, czy jednak sfabrykowane, Variety twierdzi, że przeprowadzono wewnętrzne śledztwo i że sprawa została wyjaśniona. Platforma odmówiła jednak komentarza na temat szczegółów.
Niektórzy internauci całkowicie zignorowali tę historię, powołując się na chemię między aktorami i żartobliwy ton podczas premiery jako dowód na bezpodstawność zarzutów. Inni określili to jako ustawkę, sugerując, że Netflix manipulował wizerunkiem relacji, jaka faktycznie łączy Harboura i Brown.
Warto jednak mieć cały czas na uwadzę, że źródłem doniesień o rzekomej skardze aktorki na jej serialowego ojca był The Daily Mail, który nie jest postrzegany jako wiarygodne źródło informacji.
O całą sytuację zapytany został teź producent wykonawczy i reżyser „Stranger Things”, Shawn Levy: „Przeczytałem mnóstwo historii i są one od skrajnie nieprawdziwych i jest wokół nich mnóstwo szumu. Ale prawda jest taka, że postrzegamy tę ekipę i obsadę jak rodzinę, dlatego traktujemy się z szacunkiem, i to zawsze było podstawą”. Współtwórca Ross Duffer powtórzył tę narrację, dodając: „Robimy to z tą obsadą od 10 lat i w tym momencie są rodziną i bardzo nam na nich zależy. Wiecie, nic nie jest ważniejsze niż plan zdjęciowy, na którym wszyscy czują się bezpiecznie i szczęśliwie”.
zdj. Netflix